Wyrok zapadł, ale ja nie ma już córki – płakała Jadwiga Wiatrowska (z prawej)
Wyrok zapadł, ale ja nie ma już córki – płakała Jadwiga Wiatrowska (z prawej)

W poniedziałek w wodzisławskim sądzie okręgowym ogłoszono wyrok w procesie 42-letniego Benedykta S. z Czerwionki-Leszczyn, który zastrzelił swoją 36-letnią żonę Urszulę. Temida nie znalazła dla niego okoliczności łagodzących. Za zabójstwo skazała go na dożywocie, wymierzyła też kary dodatkowe (m.in. za nielegalne posiadanie broni oraz znęcanie się nad żoną i córką).
– To nie była zbrodnia, to była egzekucja – uzasadniał sędzia Janusz Chmiel. Jak podkreślił, oskarżony wiedział, co robi. Nie pominął kwestii interwencji na wezwania Urszuli Sybilskiej. – Organa ścigania nie reagowały prawidłowo. Gdyby było inaczej, być może do tej tragedii by nie doszło – podkreślił sędzia. Benedykt S. o warunkowe zwolnienie będzie mógł ubiegać się po 25 latach odbycia kary. – Co z tego, że zapadł wyrok, jak nie mam już córki? – płakała Jadwiga Wiatrowska, matka zabitej.
Wyroku wysłuchał też Adolf S., szef rybnickiego oddziału LOK-u, oskarżony o udostępnienie Benedyktowi S. broni. Z uwagi na niekaralność prezesa, jego bardzo dobrą opinię i zachowanie sąd umorzył postępowanie na rok, ale zasądził 400 zł na rzecz Domu Pomocy Społecznej w Lyskach i nakazał uiścić 100 zł opłaty procesowej. Wyrok nie jest prawomocny.

Komentarze

Dodaj komentarz