Straszenie chorobami
Nikt nie ma wątpliwości, że naukowcy mają ogromne zasługi dla ludzkości. Bez ich udziału nie mielibyśmy nawet połowy lekarstw czy szczepionek. Niestety, natura człowieka jest dwoista i nigdy nie mamy pewności, czy dynamit zostanie wykorzystany do wysadzania skał, a atom do produkcji energii, bo oba mogą posłużyć do zabijania ludzi. Tak samo jest z chemią, wirusami czy innymi substancjami, których działanie do końca trudno przewidzieć.
Tymczasem gminy fundują dziewczynkom szczepionki przeciwko rakowi szyjki macicy, a małym dzieciom przeciwko meningokokom. Kiedyś zagadnęłam o tę pierwszą znanych w regionie ginekologów. Jeden zdradził mi, że gdyby miał córkę, nigdy by jej czegoś takiego nie podał. Podobnie wypowiedziały się położne. Niestety, póki co nikt nie powie tego oficjalnie. Ten, który by się ośmielił, zostałby uznany za niespełna rozumu. Jak to? Takie dobre szczepionki, rząd każe je brać, gminy płacą, a wy nie chcecie? Jeszcze większe wątpliwości narastają wokół szczepionek dla najmłodszych dzieci. Rodzice na szczęście oraz odważniej pytają, co w nich jest. Dlaczego pociechy ciągle chorują, mają alergie, są nadpobudliwe, a w szkole nie potrafią niczego zapamiętać? Dlaczego oddziały szpitalne, także onkologiczne, są przepełnione? Być może winien jest nie tylko stres, pośpiech i chemia w jedzeniu? Być może jest na to pytanie inna odpowiedź? Ale czy kiedyś ją usłyszymy?
Dopóki badania poświęcone promieniowaniu stacji bazowych telefonii komórkowej będą sponsorowane przez zainteresowanych zyskiem operatorów sieci, dopóki konsorcja farmaceutyczne będą patronowały konferencjom naukowym lekarzy, prawda nie tak szybko wyjdzie na jaw. Wszyscy wiemy, że farmacja to żyła złota, a z tego przecież żaden poszukiwacz znad Klondike nigdy nie rezygnował.

Komentarze

Dodaj komentarz