Dziki to w Kamieniu powracający problem / Archiwum
Dziki to w Kamieniu powracający problem / Archiwum

 

Ludzie najbardziej boją się o swoje dzieci, jak wracają ze szkoły. – Nie wiemy, jak zachowają się zwierzęta, słyszeliśmy, że nerwowo reagują na klaskanie i mogą zaatakować – zaalarmowała nas jedna z kobiet. Otrzymaliśmy od mieszkańców kilkanaście zdjęć. Na niektórych widać nawet sylwetki dzików, na pozostałych zoraną przez nie ziemię w ogródkach. O zagrożeniu wiedzą w Szkole Podstawowej nr 28. Mimo że do tej pory jeszcze się nie zdarzyło, aby dzik kogoś zaatakował, to jednak nauczyciele wolą dmuchać na zimne.
– Najgorzej, jak dzieci wracają ze szkoły późnym popołudniem ulicą Jodłową czy nawet Robotniczą, w pobliżu kąpieliska. Przez cały czas rozmawiamy z nimi o bezpieczeństwie, staramy się jednak nie wywoływać paniki – mówi o sytuacji Joanna Porszke, dyrektor SP nr 28.
Tomasz Sojka, kierownik ośrodka MOSiR-u, wspomina, jak wataha dzików otoczyła jego samochód w biały dzień. Nie było mu wcale do śmiechu, nie mógł wyjść z pojazdu. – W październiku nie było dnia, aby dziki nie ryły nam na terenie ośrodka. Niszczyły zielone trawniki, ostatnio jednak pojawiają się już rzadziej – mówi kierownik Sojka. Przerażeni watahą dzików mieszkańcy najczęściej łapią za telefon i dzwonią do straży miejskiej. Tutaj jednak słyszą, że strażnicy nie mają uprawnień do podjęcia interwencji. Mogą jedynie sporządzić dokumentację i przekazać ją do magistratu. – Cóż, nie wolno nam nawet złapać psa, a cóż dopiero dzika – wyjaśnia Dawid Błatoń, rzecznik prasowy straży miejskiej w Rybniku.
Janusz Fidyk, nadleśniczy w Nadleśnictwie Rybnik, uspokaja, że do tej pory nie zdarzyło się, aby dzik zaatakował człowieka. – Nie znam takich przypadków, chociaż też nie można powiedzieć, że przy dziku człowiek może się czuć bezpiecznie. Nie wiadomo, jak może zareagować dzikie zwierzę, na pewno agresywna może być locha w obronie swoich młodych – mówi nadleśniczy. Dodaje, że dziki podchodzą pod same domy, ponieważ w ogródkach znajdują swoje największe przysmaki: pędraki chrabąszcza majowego i guniaka czerwczyka. Podobne problemy niemal co roku odczuwają mieszkańcy innych dzielnic, m.in. Rybnickiej Kuźni czy Wielopola.
Myśliwi z Koła Łowieckiego „Pod Bukiem” uspokajają, że właśnie trwają polowania, a w najbliższym czasie łowczy mają pojawić się właśnie w Kamieniu. – Sporo pracy wkładamy w to, aby dziki były jak najmniej uciążliwe dla ludzi. Dokarmiamy je w lesie, sypiemy im kukurydzę, aby tam ściągnąć – powiedział nam Norbert Moroń z koła Pod Bukiem. Łowczy proszą też ludzi, aby starali się nie wyrzucać odpadków jedzenia, gdyż to przyciąga stada dzików. Przypomnijmy, że problem powraca. Trzy lata temu dziki rozpanoszyły się w Rybniku na tyle, że organizowano interwencyjne polowania. Odstrzelono 150 sztuk. W tym roku w czasie inwentaryzacji doliczono się około 100 zwierząt. Zapraszamy do galerii zdjęć, które nadesłali mieszkańcy.

 

90 tys. zł w zeszłym roku poszło na odszkodowania za zniszczenia, jakie wyrządziły dziki. W tym roku jest to już 65 tysięcy zł

 

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz