Przy obelisku w Rogowie paliły się znicze. Kwiaty złożył Ruch Autonomii Śląska  / Archiwum
Przy obelisku w Rogowie paliły się znicze. Kwiaty złożył Ruch Autonomii Śląska / Archiwum

Przed tablicą upamiętniającą pomordowanych w 1945 roku rogowian znicze palą się niemal bez przerwy. Zapalają je mieszkańcy, mimo że minęło prawie 69 lat. Szacunkowo z rąk żołnierzy Armii Czerwonej zginęło wtedy około 50 osób. Przez wiele lat był to temat tabu. – Pamiętam wszystko dokładnie, każdy szczegół. Miałem wtedy 11 lat. Mój ojciec też miał wtedy zginąć, ale cudem uniknął śmierci. Była nas w domu trójka dzieci, jak weszli żołnierze z karabinami, zaczęliśmy płakać i widać to jakoś na nich podziałało, bo zostawili ojca – wspomina Leonard Musioł z Rogowa. Opowiada, jak wraz z rodziną uciekali przed frontem do Bluszczowa, a potem do Zawady.

Terror, nie wolność

Rogowianie przez lata nauczyli się w samotności opłakiwać zamordowanych. Chętnie za to wskazują, gdzie jest odsłonięty w grudniu 1998 roku obelisk. Znajdują się na nim 34 nazwiska. – To tam, przy murze cmentarza – wskazuje ręką napotkany mężczyzna. – No tak, dopiero teraz się godo o tym, co tu ludzie przeżyli – dodaje zasmucony. O okolicznościach tragedii możemy się dowiedzieć m.in. z maszynopisu "Historia Rogowa nad Olzą" Zygmunta Klona. Z kolei w starej kronice Szkoły Podstawowej w Rogowie są wzmianki o pułkowniku radzieckim, który został zastrzelony w tej miejscowości. Ponoć to po jego śmierci Rosjanie wpadli w szał.

"W pamiętnym zaś dniu, 30 marca 1945 roku, dopuścili się sowieccy wyzwoliciele potwornej zbrodni. Zamordowali blisko pół setki mężczyzn, w większości ojców rodzin. Sposób, w jaki mordowali rogowian, do dziś budzi zgrozę. Najdziwniejszy zaś w tej tragedii jest fakt, że nikt z rodziny nie dowiedział się nigdy, za co ich ojciec, względnie mąż, zostali skazani na śmierć – pisze Zygmunt Klon. Autor przypuszcza, że nawet sami zamordowani nie wiedzieli, z jakiego powodu umierają. Wymienia nazwiska tych ofiar, które poznał na podstawie relacji. Wspomina kolejne egzekucje: w kuźni na Rogowcu i w jednej ze stodół. Oba budynki żołnierze radzieccy oblali benzyną i podpalili. Niewykluczone, że niektórzy ludzie spłonęli w nich żywcem.

Straszna śmierć

Jak pisze, jeden z rolników został znaleziony z podciętym kosą gardłem, urzędnik celny z Rogowa został zabity, a następnie skrępowany drutem i powieszony na klamce drzwi, z kolei rzeźnika zastrzelono w chłodni znajdującej się w piwnicy. Zginęło też kilka kobiet. Ludzie byli przerażeni. Radzieckie wojska miały przynieść wyzwolenie i koniec wojny, a zabijali cywilów, gwałcili i rabowali. Wracając do wspomnianego radzieckiego pułkownika, to w PRL-u był on uważany za bohatera Związku Radzieckiego. Nazywał się Iwan Prokopiewicz Ambrosow i był dowódcą jednego z pułków ukraińskich. Jak czytamy w jednym z artykułów prasowych z 1969 roku, miał polec w Rogowie rzekomo... w walkach ulicznych.

W 1967 roku w Rogowie odsłonięty obelisk ku jego czci. Napis na cokole głosił, iż pomnik jest poświęcony poległemu w walce z faszyzmem hitlerowskim o wyzwolenie tej ziemi w marcu 1945 roku. O mordach w Rogowie nigdzie nie było żadnej wzmianki. Dopiero w 1998 roku, a więc 53 lata po wojnie, mieszkańcy doczekali się odsłonięcia obelisku ku czci pomordowanych swoich bliskich.

W obozie bezpieki

Przypomnijmy, że tak zwana Tragedia Górnośląska wiązała się z masowymi mordami, gwałtami i grabieżami, a także dewastacją materialnego dziedzictwa na Górnym Śląsku. Górnoślązacy byli wywożeni do Związku Radzieckiego albo wysiedlani. Miało to miejsce w ostatnich miesiącach wojny albo tuż po jej zakończeniu. – W lipcu 1945 roku całą rodziną trafiliśmy do więzienia w Rybniku, skąd w nocy nad popędzono do obozu w Chwałowicach. Z kolei do obozu w Świętochłowicach-Zgodzie trafił mój wujek, Alojz. Dzięki Bogu wyszedł stamtąd, potem wszystko nam opowiedział – wspomina Leonard Musioł.

Jak zginął właściciel cegielni
Koniec wojny przyniósł kolejne cierpienia wielu śląskim rodzinom. W dramatycznych okolicznościach stracił życie m.in. Henryk Goldmann, właściciel cegielni na Maruszach (dzielnica Wodzisławia). Zginął 22 sierpnia 1945 roku w obozie w Mysłowicach. Do tej informacji poprzez IPN dotarł Dariusz Dyrszlag, pasjonat historii Marusz. – Już wcześniej słyszałem od ludzi, że miesiąc po przejściu frontu Goldmann wrócił do swojej posiadłości, ale chyba ktoś na niego doniósł, że jest nastawiony proniemiecko i tak trafił do obozu. Potwierdziła to jedna z osób, która w 1945 roku jeździła tam z jedzeniem dla swojej siostry z Wodzisławia – mówi Dariusz Dyrszlag.

 

Jak się okazało, Henryk Goldmann figuruje na liście więźniów. Zapiski o jego śmierci są także w księgach parafialnych i w mysłowickim USC. – Ludzie dobrze go tutaj wspominają, bo dbał o pracowników, utwardzał drogi, zbudował kanalizację, dzieci posyłał do polskich szkół. Miał 60 lat, jak trafił do obozu bezpieki – dodaje Dariusz Dyrszlag.

5

Komentarze

  • Żorzanka związane z tematem tragedia w Rogowie 1945 r. 05 marca 2013 09:37Na początku kwietnia 1945 r. mój dziadek zdołał się wydostać z transportu idącego do Związku Radzieckiego. Szedł pieszo z Raciborza do Żor, głownie nocą i przez lasy. W okolicy Rogowa pomogła mu starsza kobieta mieszkająca pod lasem i ostrzegła przed Rosjanami stacjonującymi w Rogowie. Chwała tej nieznanej dobrej kobiecie! Mój dziadek zmarł w 1976 r.
  • Pamięć o ziemi lista zamordowanych 07 lutego 2013 17:32Taką listę ma chyba wspomniany w artykule pan Musioł. 34 nazwiska są na pomniku, o Amvrozowie bardzo ciekawe informacje, pozdrawiam
  • anonim Po co az do Krakowa? 07 lutego 2013 12:42Zastanawiam się poco wywieźli go aż do Krakowa? Dysponuje ktoś całą listą zabitych?
  • anonim znalazlem slad tego gieroja : 31 stycznia 2013 23:20DRI/524/90/11 Kraków, dnia 11.08.2011 r. Dotyczy: odszukania grobu żołnierza radzieckiego, zmarłego Iwana Prokopiewicza Amvrosowa zmarłego w 1945 r. W odpowiedzi na pismo przesłane pocztą elektroniczną w dniu 23 lipca 2011 r., przekazane do Zarządu Cmentarzy Komunalnych w Krakowie do załatwienia zgodnie z właściwością w dniu 25 lipca 2011 r. w celu ustalenia miejsca pochowania żołnierza Armii Radzieckiej o nazwisku Iwan Amvrosow Prokopiewicz, zmarłego 29 marca 1945 r. – na podstawie zapisu w księdze żołnierzy radzieckich pochowanych na kwaterze żołnierzy Armii Radzieckiej na Cmentarzu Rakowickim przy ul. Prandoty – informuję, co następuje: Iwan Ambrosow (sic!), pułkownik, Bohater Związku Radzieckiego, urodzony w 1916 r. zmarły w 1945 r., pochowany został pierwotnie w centrum Krakowa, na Plantach przy Barbakanie, gdzie spoczęło w 1945 r. dziewiętnastu żołnierzy Armii Czerwonej. W lipcu 1997 r. wszyscy żołnierze radzieccy pochowani w grobach na Plantach zostali ekshumowani i pochowani uroczyście na kwaterze żołnierzy Armii Radzieckiej na Cmentarzu Rakowickim przy ul. Prandoty. Wówczas również na wskazanej kwaterze ustawiony został Pomnik Wdzięczności oraz nagrobki z grobów oficerów radzieckich – przeniesione spod Barbakanu. Nadmieniam, iż oprócz Iwana Ambrosowa na Cmentarzu Rakowickim spoczęli jeszcze dwaj oficerowie, którym nadano tytuł Bohatera Związku Radzieckiego: mł. lejtn. Wasilij Aleksiejewicz Razin oraz gw. kpt. Iwan Aleksandrowicz Kobylańskij. Granitowe nagrobki z grobów dziewiętnastu oficerów radzieckich posiadają ujednoliconą formę i są w dobrym stanie technicznym. Na nagrobku Iwana Ambrosowa widnieje napis: ГEPOЙ COBETCKOГO COЮЗA ПOЛKOBHИK AМБРOCOB ИBAН ПРОКОФИЕВИЧ 1910 – 1945 МОГИБ СМЕРТЪЮ ХРАБРЫХ В БОРЪБЕ С НЕМЕЦКО ФАШИСТСКИИ ЗАХВАТЧИКАМИ (w załączeniu zdjęcia). Jednocześnie wyjaśniam, iż przeprowadzenie wszelkich robót, wznoszenie pomników i innych urządzeń na cmentarzach i grobach wojennych wymaga zezwolenia wojewody, zgodnie z art. 5 ustawy z dnia 28 marca 1933 r. o grobach i cmentarzach wojennych (Dz. U. z 1933 r., Nr 39, poz. 34 z późn. zm.). Groby i cmentarze wojenne pozostają pod opieką Państwa. Wobec powyższego, w przypadku zamiaru wprowadzenia zmian w wyglądzie pomnika nagrobnego Iwana Ambrosowa należy uzyskać przede wszystkim zgodę Wojewody Małopolskiego (Małopolski Urząd Wojewódzki, 31-156 Kraków, ul. Basztowa 22). Następnie z decyzją Wojewody Małopolskiego należy zgłosić się do Zarządu Cmentarzy Komunalnych w Krakowie w celu ustalenia warunków prowadzenia prac. W załączeniu przesyłam wykaz żołnierzy Armii Radzieckiej pochowanych na kwaterze żołnierzy radzieckich na Cmentarzu Rakowickim przy ul. Prandoty. Zaznaczyć należy, iż spośród ok. 1603 żołnierzy tu pochowanych wielu pozostaje niezidentyfikowanych. Również żołnierze Armii Czerwonej, jeńcy zabici przez hitlerowców i pochowani na cmentarzach: Skotniki (ok. 150 żołnierzy) oraz Borek Fałęcki (153 żołnierzy), pozostają bezimienni z powodu braku wykazów nazwisk zmarłych. Nadmieniam, iż prowadzenie ewidencji grobów i cmentarzy wojennych zlokalizowanych na terenie województwa małopolskiego należy do Wojewody Małopolskiego. Załączniki: 2 Dyrektor Dorota Iwanicka
  • Niby wyzwolony. Nie wierzę. 30 stycznia 2013 13:05I jak tu dziś uwierzyć że nas Prezydent zginoł w wypadku, a nie w zamachu?

Dodaj komentarz