Historia przedsiębiorstwa sięga lat międzywojennych i łączy się z ciężkimi dziejami Górnego Śląska, związanymi z trudami II wojny światowej. Po przejęciu prowadzenia rodzinnej firmy pani Emilia Kristof wraz z mężem Henrykiem rozpoczęli rozbudowę oraz proces zmian technologicznych w przedsiębiorstwie. Obecnie właścicielka cieszy się, że prowadzenie przedsiębiorstwa po rodzicach przejmuje już kolejne pokolenie.
– W piekarni pomagają nam nasze dzieci: syn Roman z żoną Agnieszką i córka Dominika z mężem Michałem – mówi pani Emilia, która imię otrzymała po swojej babci.
Nowa piekarnia w Boguszowicach Osiedlu
Początki przedsiębiorstwa Emilia Kristof – Firma Rodzinna Sp. z o.o. sięgają jeszcze czasów przedwojennych, kiedy to w 1936 roku dziadkowie, Emilia i Fryderyk Kulowie, uruchomili swoją piekarnię w Boguszowicach Starych. Oboje wywodzili się ze starych, śląskich rodów o tradycjach rzemieślniczych, a piekarskie rzemiosło przekazali następnie swojemu synowi Pawłowi i jego żonie Elżbiecie, która pochodziła z Chwałowic. Wybuch II wojny światowej spowodował, że pan Paweł wyruszył w świat i dopiero po powrocie z wojennej tułaczki ponownie zwrócił się w stronę własnych korzeni i zajął się rodzinnym zakładem.
W tamtym czasie w rejonie następował znaczny wzrost liczby mieszkańców spowodowany napływem robotników, w związku z rozbudową osiedla przy kopalni Jankowice.
- Wśród budowanych bloków brakowało nie tylko szkół, ale również zakładów usługowych, sklepów, dlatego już w latach 50. rodzice podjęli decyzję o budowie piekarni na nowym osiedlu, a z perspektywy czasu można stwierdzić, że ich decyzja okazała się trafna – wspomina pani Emilia.
O początkach zakładu czytamy w rodzinnej kronice: "Między powstającymi blokami, tuż obok ulicy Alojzego Lompy, znalazł się nieduży kawałek gruntu, którego właściciel zgodził się na sprzedaż, i tak, w pierwszych miesiącach 1953 roku Paweł Kula rozpoczął budowę piekarni i domu".
Jednocześnie pracował w swojej starej piekarni i przy budowie nowej.
Panie Kula, macie co tam jeszcze?
Jak czytamy dalej w rodzinnej kronice, w drugiej połowie lat sześćdziesiątych, wraz z rozrastaniem się boguszowickiego osiedla, coraz mocniej zwiększało się zapotrzebowanie na pieczywo. Pomimo ciągłej pracy nieduża piekarnia Pawła Kuli nie była w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb okolicznych mieszkańców. Zakład z trudem nadążał z realizacją zamówień dla rozrastającego się Rybnika i sąsiednich Żor. Paweł Kula piekł więc coraz więcej chlebów i wciąż odbierał telefony z sakramentalnym pytaniem: "Panie Kula! Macie co tam jeszcze?".
Pani Emilia przyszła na świat w 1952 roku. Pamięta czasy PRL-u, czasy absurdalnych przepisów, niekompetencji oraz trudności w zaopatrzeniu. Sama zaczynała pracę w gastronomii, bo rodzinna piekarnia została na jakiś czas wydzierżawiona na rzecz PSS Rybnik. Lepsze czasy przyszły dopiero z początkiem lat 90. – Nastąpił dynamiczny wzrost naszej rodzinnej firmy, który trwa do dzisiaj. Powiększone zostały zakłady produkcyjne, uruchomiono ciastkarnię, wymieniono park maszyn i piece piekarnicze na ekologiczne, jak również zakupiono silosy na mąkę oraz nowe linie produkcyjne – mówi o firmie Emilia Kristof.
Stare receptury kluczem do sukcesu
Dewizą naszej firmy jest wdrożenie do produkcji produktów opartych na starych, sprawdzonych, śląskich recepturach, a także wyszukiwanie i wprowadzanie nowego asortymentu – dodaje pani Emilia.Dzisiaj piekarnia sprzedaje swoje wyroby w kilku województwach i zatrudnia wielu pracowników oraz kształci młode pokolenie piekarzy. Za swoją działalność została nagrodzona m.in. tytułem Rzemieślnika Roku 2000, Śląski Znak Jakości 2004, Czarny Diament Roku 2005, nominacja do tytułu Darczyńca Roku 2008, Orzeł Agrobiznesu 2012, Żorska Nagroda Dobroczyńca Roku 2012. – Dewizą naszej firmy jest wdrożenie do produkcji produktów opartych na starych, sprawdzonych, śląskich recepturach, a także wyszukiwanie i wprowadzanie nowego asortymentu – dodaje pani Emilia.
Komentarze