Krystian Burda  projektant, grafik, wizjoner / Dominik Gajda
Krystian Burda projektant, grafik, wizjoner / Dominik Gajda

Dzisiaj na nowo wiele firm i klientów dostrzega, jak ważny jest design produktu. Niewielu pamięta, że kilkadziesiąt lat temu z przepięknych wyrobów słynęła Huta Silesia w Rybniku. Jednym z wizjonerów – projektantów garnków, lodówek i innych sprzętów gospodarstwa domowego był Krystian Burda, skromny absolwent warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Zaczęło się od lodówek

Już w czasie studiów nawiązał współpracę z zakładami artystyczno-badawczymi, pracował z architektami i konstruktorami. Wykonywali różne zamówienia dla przemysłu, m.in. skutery, telewizory i piecyki. Po powrocie na Śląsk dostał robotę w rybnickiej hucie. – Silesia myślała o lodówkach, ale nie wiedziała, jak mają wyglądać. Od lodówki się zaczęło – opowiadał po latach "Nowinom" Krystian Burda. Więc razem z całym zespołem, m.in. konstruktorem Alojzym Gruszczykiem, zbudowali lodówkę Silesia, która później podbiła całą Polskę. Pierwsza była dosyć toporna, z twardej blachy, dopiero na zachodzie opracowano technologię, która odchudziła lodówki. Pan Krystian przygotował wiele prototypów lodówek, na przykład otwieraną na pedał albo z drzwiami, które można było otwierać albo w prawo, albo w lewo. – Trzymając w rękach np. garnek, prościej otworzyć lodówkę pedałem – wyjaśniał projektant. Niestety, te rewolucyjne pomysły nigdy nie weszły do seryjnej produkcji. Z rybnickiego zakładu wyjeżdżały natomiast kolorowe lodówki! Niebieskie, zielone, oczywiście czerwone. Nie trafiały do sklepów, niewielkie partie przygotowano dla dygnitarzy albo na eksport. Dziś można je oglądać chyba już tylko w kalendarzu Silesii z 1976 roku. Kalendarz projektował pan Krystian. Przyjechały modelki, przygotowano kolorowe lodówki. Z delikatesów wypożyczono szynki, soki, wina i szampana. Zapełniono lodówkę, modelkę rozebrano. Później nie było wiadomo, czy patrzeć na atrakcyjną blondynkę, czy na spożywcze rarytasy, które po zakończonej sesji z powrotem trafiły do sklepu...

Wiem, co jem

Na początku lat 80. Krystian Burda ozdobił garnki, projektując na nich napisy – cytaty z księgi przysłów. Jeden z nich pamięta do dziś: "Wiem, co jem". – Ale afera się zrobiła! Proszę sobie wyobrazić puste półki sklepowe i ludzi stojących w kolejkach nawet po ocet, a myśmy takie hasła wypisywali! – wspominał.

Ozdabiał też emaliami szare elewacje i wnętrza PRL-owskich budynków. Ożywił m.in. wnętrza restauracji Olimpia w rybnickim Kamieniu. Wykonał przepiękny malunek na blasze stalowej emaliowanej na basenie w Rydułtowach. Mierzył 16 metrów na pięć i przedstawiał podwodny świat, ryby, ale też pływaków. Potem przygotował m.in. wspaniałą kompozycję z kolorowych kul na elewacji domu handlowego Diament w Wodzisławiu.

Szkoda, że te wspaniałe dzieła nie przetrwały...

1

Komentarze

  • rybniczok huta silesia 18 marca 2013 16:28Nie zdarzyles pokryc papa lysego dyktatora,ale mosz jeszcz czas bo on tam we wroclawiu siedzi,a mo kasy dosyc.

Dodaj komentarz