Katarzyna Kobylec cztery razy wzywała karetkę do chorego wujka. Sanitarka przyjeżdżała i odjeżdżała, aż wujek doznał udaru!
Aż cztery razy w czasie weekendu do chorego Mariana Bogaczyka przyjeżdżało pogotowie, zanim wreszcie trafił do szpitala. W niedzielę stwierdzono u niego udar mózgu. – Ja tego tak nie zostawię – zapowiada Katarzyna Kobylec, która opiekuje się chorym wujkiem.
Pan Marian ma 54 lata. 25 lat temu uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu, w efekcie wylądował na wózku inwalidzkim. – Ale ma wielką chęć życia i w miarę możliwości jest bardzo samodzielny – twierdzi kobieta. W piątek wezwała doktora rodzinnego, bo z wujkiem działo się coś złego. Miał wysokie ciśnienie, więc lekarka przepisała mu leki. W sobotę stan wujka się pogarszał. Ciśnienie rosło, leki nie pomagały. – Wezwałam karetkę, przyjechał doktor, byli też ratownicy medyczni. Stwierdzili, że ciśnienie można zbić. Mówiłam, że wujek tak się nie zachowuje. Leżał, przestawał mówić, zaczął sikać pod siebie. Nigdy tak nie robił. Stwierdzili, że mu przejdzie i odjechali – relacjonuje rybniczanka.
Po południu wezwała karetkę po raz kolejny. – Zabrali wujka do szpitala w Orzepowicach, gdzie został przyjęty, ale po 1,5 godzinie wypisali go do domu. Przepisano mu kolejne lekarstwa, które też nie działały. Znów dzwoniłam po karetkę. Przyjechał ten sam lekarz, co rano. Stwierdził, że wzywając po raz kolejny karetkę, narażam życie innych, bo stan wujka nie jest poważny – opowiada pani Katarzyna.
Pan Marian dostał kolejną tabletkę i nie został zabrany do szpitala. W niedzielę karetkę wezwano po raz czwarty! Chory został przyjęty do szpitala z podejrzeniem udaru. W poniedziałek okazało się, że pan Marian rzeczywiście doznał udaru. – Nie mówi, ma niedowład prawej strony. Chciał mi wszystko powiedzieć, ale nie potrafił. Płakał – mówi pani Katarzyna.
Zwróciliśmy się do Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach o wyjaśnienie sytuacji. Dlaczego chory od razu nie trafił do szpitala? – Taką decyzję w danym momencie podjął zespół ratownictwa medycznego. O hospitalizacji chorego decyduje szpital, a nie pogotowie ratunkowe – stwierdził Jerzy Wiśniewski, rzecznik prasowy WPR w Katowicach. Zapytaliśmy, czy czterokrotne wyjeżdżanie do chorego nie jest marnotrawieniem czasu, pracy i pieniędzy. – Tak, to prawda. Ale pogotowie ratunkowe nie może odmówić pomocy choremu, który wzywa karetkę, mimo że jest on pod stałą opieką lekarza rodzinnego i lekarza specjalisty – przyznał rzecznik.
I dodał, że opiekunka chorego może zgłosić skargę w dyrekcji Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach (40-024 Katowice, ulica Powstańców 52). Poprosiliśmy o komentarz dyrekcję Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku, czekamy na odpowiedź.
Komentarze