Martyna i Andrzej Czechowie w swojej śląskiej kuchni z byfyjem / Dominik Gajda
Martyna i Andrzej Czechowie w swojej śląskiej kuchni z byfyjem / Dominik Gajda

Martyna i Andrzej Czechowie świadomie sięgnęli do skarbca kultury i tradycji śląskiej. Po pierwsze: po śląskie legendy i bojki, które wykorzystują w twórczości muzycznej. Po drugie: po śląski wystrój swojego mieszkania.
Kuchnia młodych rybniczan wygląda tak, jak za dawnych lat na Górnym Śląsku. W centrum stoi oczywiście kultowy, śląski byfyj (kredens) z szolkami, obok piec węglowy z blachą, zaś na ścianach wiszą rómy, czyli charakterystyczne półeczki z haftowanymi zasłonkami. Stary Śląsk tworzy w ich mieszkaniu zupełnie nową i świeżą przestrzeń, która współgra z ich światem wewnętrznym. - Pierwszy raz zaśpiewaliśmy po śląsku w Głuchołazach. Baliśmy się, jak ludzie przyjmą śląską godkę. Tymczasem zarówno publiczność, jak i organizatorzy byli zachwyceni śląskim folkiem i to nas przekonało, żeby iść w tym kierunku. Poczuliśmy, że ludzie to rozumieją i są tym zainteresowani – wspomina Andrzej Czech.
Chwila Nieuwagi jest jednym z pierwszych zespołów, który zaśpiewał folk po śląsku. Furorę na scenie zrobił ich utwór po śląsku "Pedziała mi matka".
Martyna Czech pochodzi ze Stanowic, więc nie przez przypadek w twórczości muzycznej pojawia się legendarny Ramża z gminy Czerwionka-Leszczyny. - Jestem Ślązaczką od urodzenia, stąd też czerpię ze śląskich opowieści, podań, legend. Chodzi nam o to, aby je ocalić, przypomnieć, a może w ogóle po raz pierwszy opowiedzieć tym, którzy jeszcze o nich nie słyszeli – mówi wokalistka. Cieszy się, że kultura śląska wyrasta z karczm piwnych i szlagierów, i zmierza w stronę piosenki poetyckiej i jazzu. To tylko świadczy o jej bogactwie.
Andrzej Czech jest urodzonym rybniczaninem. Jego rodzina ze strony ojca związana jest z Suszcem, Pszczyną i Strumieniem. - Całe życie spędziłem w Rybniku, więc mogę o sobie powiedzieć, żech je Ślonzok – mówi o sobie.
Płynnie przechodzi z literackiej polszczyzny na śląską godkę. Nie sprawia mu to żadnych problemów. Pamięta jednak nie tak dawne czasy, kiedy śląska mowa była piętnowana i wyśmiewana. - Pamiętam, jak w szkole byliśmy karceni za język śląski. Osoby, które godały, były postrzegane jako gorsze i po prostu śmieszne. Nawet i ja przez pewien czas tak uważałem. W krótkim czasie to się jednak zmieniło, obecnie panuje moda na język śląski. Chyba wszyscy potrzebowaliśmy dojrzeć intelektualnie do naszej śląskiej spuścizny – uważa Andrzej Czech.
Godka śląska to jego świat intymny. Po śląsku godo w doma, w pracy, ale jakoś nie wyobraża sobie sprawozdań finansowych po śląsku. Język polski i śląski stanowią dla niego dwa odmienne kody językowe. Ten pierwszy jest bardziej oficjalny, ten drugi – swojski, serdeczny, domowy. - Mowa śląska stanowi dla nas strefę intymną, ale rozmawiamy po śląsku nie tylko w tylko w kręgu zaufanych ludzi. Czasem spotykamy kogoś nowego i już po kilku zdaniach okazuje się, że wszyscy godomy, więc automatycznie przechodzimy na godkę śląską, Od razu czujemy się swojsko – mówią Martyna i Andrzej Czechowie.
Póki co na chwilę opuszczają scenę - akurat podczas przygotowywania tego materiału urodziło im się pierwsze dziecko. Przyszedł więc czas, aby na chwilkę odsapnąć...




Pedziała mi matka...

Rybnicki zespół Chwila Nieuwagi istnieje od pięciu lat. Tworzy muzykę – mieszankę folku, jazzu i piosenki poetyckiej. Koncertuje w całej Polsce. Wystąpił m.in. w opolskim amfiteatrze oraz na Przystanku Woodstock, uczestniczył w nagraniach Krainy Łagodności, zaprezentował się także w popularnym Teleexpresie. Zespół tworzą: Martyna Czech (wokal), Andrzej Czech (gitara), Rafał Kierpiec (kontrabas, śpiew), Marek Sochacki (perkusja), Piotr Kotas (piano), Bartłomiej Plewka (perkusja).

Wykonawcy z Rybnika są laureatami licznych festiwali m.in. krakowskiego Festiwalu Piosenki Studenckiej (drugie miejsce), Festiwalu im. Wojtka Belona (Grand Prix), Nowej Tradycji (finał), Yapy w Łodzi (pierwsze miejsce), Poetyckiej Doliny w Warszawie (drugie miejsce) i wielu innych.
(izis)

Komentarze

Dodaj komentarz