Jedz żur, a będziesz silny jak tur

 

Czternaście ekip i czternaście pomysłów na żur. W niedzielę w Piecach odbył się trzeci festiwal żuru. Okazuje się, że to na Śląsku wciąż bardzo popularna potrawa.

 

 

 
Żur musi być na stole każdy tydzień, czasami we wtorek, czasami w piątek. Dzień tygodnia nie ma znaczenia. Tylko że w piątek to oczywiście tylko z jajkiem, a w tygodniu z kiełbasą. Przepisy są przekazywane z dziada pradziada. Przepis na żur przekazała mi mama, ja nauczyłam swoją córkę, a synowe mają przepisy od swoich mam – mówiła Anna Korbel z Koła Gospodyń Wiejskich w Piecach.
Panie z koła w Piecach przygotowały tradycyjny żur śląski, na wędzonce, z białą kiełbasą, z jajkiem. – Jesteśmy na tym festiwalu po raz pierwszy – mówiła Magdalena Neuman.
Gospodynie z KGW w Gaszowicach czarowały dwoma rodzajami żuru. Jeden z maślanki swojskiej, z boczkiem i cebulką, a drugi z flaczkami, kiszony. Aby lepiej smakował, podawały go ze swojskim chlebem i masełkiem z czosnkiem i pietruszką. – Masełko produkowałyśmy same, pietruszka i czosnek oczywiście również zostały wyhodowane w ogródku – mówiła Maria Faucz z koła w Gaszowicach. Masełko umieściła w drewnianej maselniczce, od mamy. 
Koleżanka z koła, Irena Paprotny, przygotowała jeszcze specjalne rzeźby z cukinii – postaci babci i dziadka, częstujących się żurem. 
Panie z KGW nr 2 w Jankowicach odbiegły od tradycji i przygotowały żur chrzanowy. – Dodatki ma te same jak tradycyjny żur, tylko że jest ugotowany na bazie chrzanu, na ostro – powiedziała Wanda Liszka. – Żurek jest na co dzień i od święta, na różnych uroczystościach musi być na kolację – dodała pani Wanda.
Koleżanki z koła nr 1 częstowały żurkiem na białej kiełbasie z czosnkiem, majerankiem, na żurowym zakwasie. – A że w ogródku były jagody, jeszcze upiekłam ciasto z jagodami – mówiła Urszula Kasparek, przewodnicząca KGW z Jankowic.
Rybniczanka Mirosława Wilkus udowadniała, że żur nie jest tylko śląską specjalnością. – Przyrządziłam żurek z grzybami, w moich stronach taki gotujemy. Pochodzę z Pomorza, z Torunia. I stamtąd przywiozłam taki przepis, a do Torunia zawiozłam kluski śląskie. A wracając do żurku, wykorzystałam leśne podgrzybki – mówiła nam pani Mirosława.
Festiwal żuru to pomysł Koła Gospodyń Wiejskich w Stanicy. – Braliśmy udział w Spichlerzowym Smakowaniu, tam zaprezentowaliśmy nasz żur. I został wyróżniony, a były tam tak wykwintne potrawy jak bażanty w galotach czy gęsi. Doszłyśmy do wniosku, że chyba potrafimy to robić. Wymyśliłyśmy więc sobie festiwal żuru. To impreza integrująca koła gospodyń. My jednak nie startujemy w tym naszym festiwalu. Naszego żuru można spróbować poza konkurencją – powiedziała nam Jolanta Kowol, szefowa KGW w Stanicy.
W tym roku zaprezentowało się w sumie 14 ekip (w tym dwie osoby prywatne). Każda pokazała inny sposób na żur. – W ubiegłym roku mieliśmy nawet żur owocowy! Myślę jednak, że poszukujemy przede wszystkim tradycyjnego żuru. Najważniejsze jest kryterium smakowe, liczy się też oczywiście również sposób podania – mówił Marek Rejdak z Akademii Smaku.

2

Komentarze

  • Francek Slonski 10 sierpnia 2014 10:52Stanik mosz recht to som slonski przyslowia,, z zuru chop z muru .Oni ten zur mieniom na polski tak jak wszystko.Pozdrawia.
  • Stanik z Rybnika Po Śląsku. 08 sierpnia 2014 20:35Jyc żur bydziesz kreftik jak mur,,,, Albo,,,, Ze żuru bydziesz chłop jak ze muru.

Dodaj komentarz