Pruscy żołnierze przed karczmą w Rowniu / Archiwum
Pruscy żołnierze przed karczmą w Rowniu / Archiwum

 


W drugiej połowie XVIII wieku w Żorach, Rybniku i Wodzisławiu stacjonowały szwadrony 6. Pułku Ułanów, których zwano brązowymi husarzami. Ich oficerowie pełnili nawet funkcje burmistrzów. Na wstępie przyjrzyjmy się tłu historycznemu tych wydarzeń. W wyniku pierwszej wojny śląskiej nasz region znalazł się w granicach Prus. Pierwsze skrzypce w Europie Środkowej odgrywał bowiem władca najpotężniejszego państwa niemieckiego król Fryderyk II, nazwany później Wielkim, który pokonał i upokorzył cesarską Austrię.
 
Interesy Berlina
 
Po zajęciu Śląska przez Prusy rozpoczęła się modernizacja, ale i germanizacja całego regionu. Interesów Berlina pilnowało wojsko, rozlokowane w wybranych miastach. Jak podają Ryszard Kaczmarek i Jakub Grudniewski w swojej znakomitej książce "Żory w dobie panowania Hohenzollernów 1742-1918/1919", wydanej nakładem żorskiego muzeum, Fryderyk II rozpoczynając zmiany administracyjne na Śląsku, szedł śladem gotowych rozwiązań, zastosowanych już w Prusach. Najpierw zlikwidował austriackie urzędy, nie zważając na wcześniejsze własne gwarancje. W 1741 roku zaprzestał zwoływania przedstawicieli stanów do Wrocławia, a wkrótce zakomunikował oficjalne zniesienie tej przestarzałej formy reprezentacji ludności. Fundamentalną zmianą było to, że państwo pruskie wprowadziło nadrzędność prawa nad władzą.
–  W praktyce bywało różnie, ale sama zasada, że norma prawna jest ważniejsza nawet od woli władcy, zaczęła wpływać na inne rozumienie państwa. Rozumienie już nie jako terytorium pozostającego osobistą własnością monarchy, ale jako państwa prawa (Reichtsstaat) – podkreślają autorzy książki. Ten czynnik, tak bardzo różniący dawną monarchię habsburską od pruskiej, w dłuższej perspektywie bardziej zdecydował o sukcesie Prus aniżeli zwycięstwa militarne Fryderyka II, którego w historii Niemiec słusznie nazwano Wielkim.
 
Wolność wyznania
 
Protestancki król deklarował wolność religijną, co częściowo potwierdzały nominacje na stanowiska w Żorach i innych miastach. Wciąż jednak ogromną rolę w drugiej połowie XVIII stulecia odgrywała wierność monarsze, łamiąca poniekąd zasadę nadrzędności prawa. Miastami królewskimi były w naszym regionie Żory i Racibórz. Do 1818 roku to pierwsze znajdowało się w powiecie raciborskim, a następnie zostało przyłączone do powiatu rybnickiego. Urzędy miejskie traktowano jako rodzaj synekury, którą władca obdarzał głównie swych byłych oficerów. Już w czasach wojen śląskich (1740-1763) powstała sieć miast garnizonowych.
Nie znamy dokładnie, bo nie zachowały się takie źródła, nazw i rodzajów wszystkich pododdziałów stacjonujących w XVIII wieku w Żorach – zaznaczają obaj historycy w swojej książce. Na Śląsku w czasie wojen toczonych przez Fryderyka II przebywały głównie pułki piechoty. Zimą do miast kierowano także kawalerię, szczególnie huzarów. Na Dolnym Śląsku byli to najpierw huzarzy czarni, a na Śląsku Środkowym i Górnym zieloni oraz brązowi. W czasie wojny siedmioletniej (1757- 1763) w Żorach znalazł się szwadron 6. Pułku Huzarów (Husarenregiment nr 6), dowodzony przez Paula von Wernera (przyszłego generała). Co ciekawe, zwany był również kapucynami (Kapuziner), bo żołnierskie mundury uszyto z materiałów przeznaczonych na... habity, które wojsko znalazło w śląskich konwentach – tłumaczą Ryszard Kaczmarek i Jakub Grudniewski.
 
Bieda i pokój
 
W czasie wojny siedmioletniej brązowi huzarzy odznaczyli się szczególnie w bitwie pod Pragą (1757), kiedy to na lewym skrzydle udało im się utrzymać szyk, mimo atakujących ich kilku pułków austriackich. W 1763 roku natomiast dowództwo 6. Pułku Huzarów umieszczono w Gliwicach, a jego szwadrony były rozlokowane także m.in. w: Pszczynie, Mikołowie, Wodzisławiu i Rybniku. Felczer z żorskiego pododdziału Georg Woelcke został potem komendantem miejscowej policji. Nie była to jednak funkcja zbyt dochodowa. Skromna wartownia mieściła się prawdopodobnie w budynku częściowo drewnianym, oklejonym... gliną. Dla Woelckego oraz innych oficerów pułku czas pokoju w ogóle oznaczał raczej degradację zawodową i finansową.
W Żorach mieszkały także rodziny żołnierzy, którzy nie mieli własnego majątku, a więc przede wszystkim podoficerów. Ich żołdy były tak mizerne, że ich kobiety, a nawet dzieci musiały pracować zarobkowo, głównie w przędzalniach wełny. Dochodziło nawet do tego, że zdesperowani z powodu nędzy wojacy żebrali na ulicach miast. Dodajmy, że pod koniec istnienia garnizonu żorskiego (w 1787 roku) tutejszy szwadron liczył: sześciu oficerów, 12 podoficerów i 87 żołnierzy. Dowodził nim major von Bieberstein. Żołnierze 6. pułku, rozlokowani także w innych miastach, stanowili w drugiej połowie XVIII stulecia jeden z podstawowych oddziałów wojskowych na Górnym Śląsku, obok pułku huzarów von Koeszegy`ego, trzech pułków kirasjerów i jednego pułku piechoty.
 
Pustka po wojsku
 
W latach 90. XVIII wieku Żory opuściły stacjonujące tu od wojny siedmioletniej pruskie wojska. Według danych z 1791 nie było już ich wtedy w mieście, choć ksiądz Augustyn Weltzel (autor książki "Gesichte der Stadt Sochrau in Oberschlesien/Historia Miasta Żory na Górnym Śląsku" – przyp. red.) sugeruje, że stało się to cztery lata później. Możliwe jednak, że regularne oddziały przebywały tu już tylko epizodycznie – nie wykluczają historycy.
Wyjazd wojska oznaczał dla Żor katastrofę finansową, bo znacznie spadły dochody. Przede wszystkim zmniejszyły się zamówienia w miejscowych kramach, sklepach i u rzemieślników. W pierwszym roku bez huzarów miasto traciło z tego powodu 600 talarów miesięcznie. Jeszcze gorzej działo się w następnych latach, gdy wojsko w ogóle już nie pojawiało się w mieście. Mocno spadł także dochód ze sprzedaży wódki. Dodajmy, iż w 1785 roku burmistrzem został porucznik August von Werner (nie wiadomo, czy był krewnym Paula von Wernera, późniejszego generała), pan na Szałszy, Ziemięcicach i Bujakowie, były oficer brązowych huzarów. W praktyce nie pełnił jednak swojego urzędu.
 
Burmistrz z dragonów
 
Przez parę miesięcy zastępował go inny porucznik Josef Nepomuk von Nos ze Stanowic. Potem został pełnoprawnym burmistrzem, i to w bardzo młodym wieku, jak na ówczesne (choć także współczesne) realia, jako że miał 38 lat. Osiadł w Żorach i ożenił się z Marie Eleonore ze znanego na Górnym Śląsku rodu von Strachwitz. Po jego śmierci, w 1794 roku, ostatnim z byłych wojskowych burmistrzów miasta, mianowano pochodzącego z Głogowa porucznika dragonów Otto Zygmunta von Skoppa. On także zamieszkał w Żorach, gdzie urodziła się jego córka ze związku z Joanną Amalią. Dodajmy, że żona burmistrza wywodziła się ze znamienitego rodu hrabiów Henckel von Donnersmarck.
 

 

 

104 osoby (sześciu oficerów, 12 podoficerów i 87 żołnierzy) liczył żorski szwadron pod koniec swojego istnienia. Po nastaniu pokoju wojacy popadli w biedę

 

 


 
Literatura
Pisząc tekst, korzystałem z następującej literatury:  Ryszard Kaczmarek i Jakub Grudniewski – "Żory w dobie panowania Hohenzollernów 1742 – 1918/1919", ksiądz Augustyn Weltzel – "Historia Miasta Żory na Górnym Śląsku", Tomasz Marcin Dudziński – Gruss aus Gleiwitz. Część V. pod panowaniem pruskim (www.sbs.org.pl.

Komentarze

Dodaj komentarz