Ewa ze swoją trenerką / Archiwum
Ewa ze swoją trenerką / Archiwum

 

Rozmowa z Ewą Swobodą, współrekordzistką Polski juniorek w biegu na 100 metrów, i Iwoną Krupą, asystentką trenera kadry narodowej juniorów w sprintach



Od początku wiedziałaś, że będziesz sprinterką?
ES: No tak, kiedy przyszłam na pierwszy trening do pani Iwony Krupy, to powiedziała, że będę biegała sprinty.

Jak Ewa trafiła pod pani skrzydła?
IK: Pracowałam w Szkole Podstawowej nr 1 (na Kleszczówce), gdzie Ewa chodziła do klasy sportowej. Potem spotkałyśmy się w Gimnazjum nr 4 i tu Ewa rozpoczęła trening biegowy.

Czym Ewa zwróciła pani uwagę jako trenerki?
IK: Już to chyba kiedyś mówiłam, zdecydował instynkt trenerski. To, że nadaje się na bardzo dobrą biegaczkę, było widać po jej ruchach i zachowaniu. Miała trochę niepokorny charakter i zadatki na megasprinterkę. W pierwszym roku szkolenia jako pierwsza polska młodziczka w historii uzyskała wynik poniżej 12 sekund – 11,97.
Na mistrzostwach świata juniorów w Eugene zabrakło ci niewiele do brązowego medalu...
ES: Troszeczkę, zawsze można powalczyć, ale nie zawsze są siły na uzyskanie wymarzonego wyniku.
IK: W finałowym biegu w Eugene zawodniczki biegły pod wiatr. Amerykankom to nie przeszkadzało, bo były po mocnym treningu siłowym. Widziałam w Portland jak ciężko pracowała o rok starsza rywalka Ewy Ariana Washington. Ewa jest jeszcze na lekkich obciążeniach, ma więc ogromne rezerwy. Ona nie wykonywała jeszcze wielu ćwiczeń, bo uważam, że na razie jest to zbędne. Doskonałe warunki panowały natomiast podczas biegu eliminacyjnego. Rozmawiałyśmy przed startem do niego, że trzeba wykorzystać pogodę. Miała pobiec bardzo mocno, chciałyśmy wiedzieć na jakim jest poziomie, bo miesiąc przed mistrzostwami nie brała udziału w żadnych zawodach. I potwierdziła znakomitą formę, wystartowała niemal idealnie, uzyskując czas 11,42 s., czym wyrównała 50 – letni rekord Polski juniorek Ewy Kłobukowskiej. Swoboda była pierwszą Polką, która dostała się do finału mistrzostw świata juniorek w biegu na 100 m.

Jak wygląda trening Ewy?
IK: W poniedziałek trenujemy siłę na małych obciążeniach, potem szybkość, wytrzymałość szybkościową, a na koniec ogólną sprawność, polegającą na zabawach na płotkach, z piłką lekarską oraz ćwiczeniach mięśni brzucha i grzbietu. Trening jest uzależniony od okresu, w jakim znajduje się zawodniczka. Teraz mamy trening przedstartowy, bo już za dwa tygodnie (21 sierpnia) Ewa pobiegnie na setkę podczas Letnich Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich  w Nankinie.

Z jakimi nadziejami jedziesz do Chin?
ES:  Po to, żeby poprawić rekord Polski juniorek i zdobyć medal. Jestem przygotowana na osiągnięcie wyniku 11,35 s. Oczywiście o ile pozwolą warunki (odpowiednio powieje). Ale jestem dobrej myśli.
IK:  Szanse na medal w Nankinie będą większe niż w Eugene. Bo o ile w USA musiała rywalizować z zawodniczkami starszymi nawet o dwa lata, to w Chinach będzie startowała już w swojej kategorii wiekowej (w Eugene obchodziła 17 urodziny).

Które zawodniczki będą twoimi najgroźniejszymi rywalkami na igrzyskach młodzieży?
ES:  Listę startową poznamy dopiero na miejscu w Nankinie. Pewnie najtrudniej będzie pokonać dziewczęta czarnoskóre. Niemniej to, że się jest białym nie znaczy, że trzeba przegrywać tę rywalizację. One mają lepsze predyspozycje naturalne do biegania sprintów, ale my nadrabiamy techniką. W Eugene pokonałam w finale np. wspomnianą już Washington, wicemistrzynię świata z poprzednich zawodów w Doniecku, której życiówka wynosi 11,22.
 
DOPISEK
Rozmowa nieautoryzowana

1

Komentarze

  • horacy długa podróż 13 września 2014 06:07Do Chin bardzo daleko i wiadomości z tego kraju późno nadchodzą ale już po miesiącu wiemy wszystko o wynikach zawodów.Tylko dzięki "Nowinom"Tak trzymać!

Dodaj komentarz