O włos od tragedii. / Policja Pszczyna
O włos od tragedii. / Policja Pszczyna

O wielkim szczęściu może mówić 51-letnia mieszkanka Warszowic, w której samochód uderzył pociąg towarowy. Zarówno ona, jak i jej syn wyszli z kolizji bez szwanku.

W środę kwadrans po 12 w Warszowicach (gmina Pawłowice) na ulicy Gajowej doszło do kolizji, która mogła zakończyć się tragedią. 51-letnia kierująca zgapiła się na niestrzeżonym przejeździe kolejowym (wielotorowym) i w opla uderzył z lewej strony elektrowóz ciągnący 40 wagonów towarowych. Samochód nadaje się do kasacji, na szczęście nic nie stało się kierującej oraz pasażerowi - jej nastoletniemu synowi. - Miała naprawdę dużo szczęścia. Gdyby blacha odgięła się inaczej, samochód mógłby zostać wciągnięty pod lokomotywę i porozrywany na kawałki. Ludzie nie mieliby szans na przeżycie. Blacha została rozerwana kilka centymetrów od kierującej - powiedziała nam Karolina Błaszczyk, rzecznik prasowa policji w Pszczynie. Dodaje, że kobieta powinna była bezwzględnie zatrzymać się, bo w miejscu tym stoi znak stopu, krzyż św. Andrzeja oraz sygnalizator świetlny informujący miganiem o nadjeżdżającym pociągach. - Poza tym znajdowała się jakieś 100 metrów od swojego domu. Zdaniem funkcjonariuszy drogówki mogła zgubić ją rutyna. Skierowaliśmy sprawę do sądu, bo to poważne zdarzenie, trzeba tu przesłuchać świadków – zaznacza starsza aspirant Błaszczyk.

Galeria

Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz