JSW walczy o przetrwanie?

 

Kto dotąd nie sprzedał akcji JSW, niech pozbędzie się ich jak najprędzej – doradzają analitycy.

 

 
Portal Money.pl wyliczył, że drobny inwestor, który w 2011 roku zapisał się na maksymalny pakiet akcji Jastrzębskiej Spółki Węglowej i do dziś się ich nie pozbył, stracił już aż 7,7 tysiąca złotych. Jedna z największych w historii ofert prywatyzacji spółki skarbu państwa przez giełdę okazała się totalną porażką. A może być jeszcze gorzej. Przypomnijmy więc, że na akcje w 2011 roku zapisało się ponad 160 tysięcy osób. Płaciły po 136 złotych. Większość decydowała się na możliwie największy dostępny przydział, czyli 75 akcji, wykładając w sumie 10,2 tysiąca złotych.
Tymczasem 20 sierpnia kurs JSW osiągnął kolejne, historyczne minimum na poziomie 33,36 złotego. To oznacza, że wartość pakietu spadła do 2502 złotych, czyli o 7,7 tysiąca złotych. A to prawdopodobnie nie koniec. Ostatnio analitycy banku inwestycyjnego Espirito Santo prognozowali, że kurs JSW spadnie do 27,20 złotego za akcję. Jeżeli ten scenariusz się spełni, dla drobnych inwestorów będzie to już oznaczało gigantyczną stratę w wysokości 80 procent zainwestowanych środków.
– Podstawowym czynnikiem tego stanu rzeczy jest wyraźna przecena węgla koksującego, który stanowi 70 procent wydobycia w spółce – tłumaczy w rozmowie z Money.pl Zbigniew Porczyk, analityk DM Trigon. – Jeszcze w 2011 roku jego cena dochodziła nawet do 300 dolarów za tonę, teraz to około 120 dolarów. Nie ma się co oszukiwać. Przy tym poziomie cen około 40 procent kopalń na świecie jest nierentownych. A o JSW można śmiało powiedzieć, że walczy o przetrwanie.
Jak zauważają analitycy Espirito Santo, w drugim kwartale tego roku JSW sprzedawała węgiel i tak o kilkanaście procent drożej niż średnia, bo po 134 dolary za tonę. Ich zdaniem jednak ta kwota jest nie do utrzymania. Na rynku węgla koksującego mieliśmy do czynienia ze gwałtownymi spadkami cen, które wynikały m.in. z obaw o spowolnienie gospodarcze i spadek popytu w Chinach. W tym samym czasie kopalnie zwiększały wydobycie, a coraz większa podaż to niższe ceny. I chociaż teraz wygląda na to, że ceny surowca się ustabilizowały, to według analityków nie ma co spodziewać się odbicia przed 2016 rokiem.
Przypomnijmy – gdy spółka opublikowała wyniki finansowe po drugim kwartale, okazało się, że strata netto wyniosła 253 miliony złotych. To nie jest jedyny problem JSW, która kupiła niedawno od zmagającej się z gigantycznymi problemami Kompanii Węglowej kopalnię Knurów-Szczygłowice. Musiała za nią zapłacić prawie 1,5 miliarda złotych. Postanowiła sfinansować zakup długiem i wyemitowała obligacje, co nie spodobało się posiadaczom akcji. Tym bardziej że zdaniem części analityków przepłaciła co najmniej kilkaset milionów złotych. Zwłaszcza że do 2020 roku będzie musiała zainwestować w nowy nabytek jeszcze 1,36 miliarda złotych.
– Zakup kopalni zdecydowanie zmienia ryzyko bilansowe, gdyż zamiast gotówki netto 1,73 miliarda złotych na koniec 2013 roku, JSW będzie miała ponad 1,1 miliarda złotych długu na koniec 2014 roku – wyliczyli analitycy DM PKO BP. – Kolejne kwartały bez poprawy cen węgla pogrążą wyniki i spowodują przyrost długu. W scenariuszu płaskich cen węgla na poziomie 130 dolarów za tonę dług zbliży się do 5 miliardów złotych w ciągu dwóch lat – oceniają w swojej ostatniej rekomendacji.
Tymczasem Reprezentatywne Organizacje Związków Zawodowych w JSW wystosowały list otwarty. Piszą w nim, że ci sami od lat eksperci i doradcy chcą przekonać pracowników i społeczeństwo, że jedyną przyczyną trudnej sytuacji JSW jest sytuacja cenowo-rynkowa. W ich ocenie jest i inny powód. To sukcesywne zmniejszanie wydobycia węgla koksowego typu hard oraz nieudostępnianie  złóż, choć tego typu węgiel  JSW sprzedaje w każdej ilości. "Tak niskie wydobycie praktycznie realizowane jest obecnie przez sześć dni w tygodniu, tzn. również w dni wolne od pracy. Za pierwsze półrocze 2014 roku w JSW S.A. nie zrealizowano założonego wydobycia w wysokości ponad 400 tys. ton" – czytamy m.in. w liście związkowców.
Do tematu wrócimy w następnym numerze.

 Oprac. (adr) na podstawie Money.pl.

Komentarze

Dodaj komentarz