Dziś przed żorskim sądem ruszył ponowny proces prezydenta Waldemara Sochy, którego prokuratura w Wodzisławiu oskarża o podanie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych.
W Żorach rozpoczął się ponowny proces prezydenta Żor, oskarżanego przez śledczych z Wodzisławia o podanie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych. Na wstępie prokurator Rafał Figura odczytał akt oskarżenia, w którym zarzuca prezydentowi, że zawyżył wartość działki, zataił posiadanie pewnej kwoty pieniędzy oraz nie wykazał gruntu o powierzchni blisko 1,6 ha. Waldemar Socha, tak jak podczas pierwszej rozprawy, nie przyznał się do tych czynów i złożył obszerne wyjaśnienia. Argumentował, że gdyby w oświadczeniach majątkowych były nieprawidłowości, to musiałby sporządzić korektę. Tymczasem wątpliwości urzędu skarbowego rozwiały ustne wyjaśnienia. Oświadczeń majątkowych nie zakwestionował również nadzór prawny wojewody. Sprawa wydawała się zakończona.
Tymczasem kilka lat później zajęła się nią prokuratura z doniesienia Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Śledczy sporządzili akt oskarżenia. Przypomnijmy, iż sąd pierwszej instancji skazał prezydenta na karę grzywny. Ten odwołał się do Sądu Okręgowego w Gliwicach. Rozpatrujący sprawę Oddział Zamiejscowy w Rybniku przekazał ją do ponownego rozpoznania, co właśnie ma miejsce. Z pięciorga wezwanych na poniedziałek świadków sędzia Katarzyna Foryś przesłuchała tylko czworo, jeden (właściciel firmy) usprawiedliwił swoją nieobecność. Pytania zadawali też prokurator i obrońca prof. Zbigniew Ćwiąkalski. Wydaje się, że sporo wniosła świadek, pracująca swego czasu w wojewódzkim wydziale kontroli i audytu, która stwierdziła, że o nieprawidłowościach w oświadczeniach majątkowych powiadamiano urząd skarbowy a w razie rażącego uchybienia urząd kontroli skarbowej. Osoba zainteresowana mogła wówczas złożyć korektę, i to nawet po kilku latach.
Komentarze