Takie zajęcia są potrzebne młodym  mwi Henryk Postawka / Dominik Gajda
Takie zajęcia są potrzebne młodym mwi Henryk Postawka / Dominik Gajda

 

Jeśli młodzi ludzi zatracą więź z tą ziemią, to wtedy cała egzystencja tutaj zatraci swój sens – mówi Henryk Postawka, nauczyciel z Gimnazjum nr 4 w Rybniku.



Niewiele szkół może się poszczycić takim muzeum regionalnym, jakie ma Gimnazjum nr 4 w Rybniku. W szkolnej pracowni eksponowane są przedmioty codziennego użytku, narzędzia, urządzenia, stare mundury, stroje, meble, monety, gazety. Na ścianach wiszą mapy i biogramy Niemców, Polaków i Ślązaków związanych z Rybnikiem. – Uczniowie mogą wszystkiego dotknąć. Mogą napisać coś na starej maszynie do pisania, zmielić kawę w ręcznym młynku i napić się ze starej filiżanki. Mogą przymierzyć mundur strażacki z lat 60. minionego wieku – wymieniają opiekunowie muzeum Kornelia Przybysz i Henryk Postawka. 
Założycielem szkolnego muzeum jest Krystyna Kiereta, jedna z najbardziej znanych nauczycielek regionalistów, obecnie już na emeryturze. – To ona zachęcała dzieci do przynoszenia starych przedmiotów, zbierała je, numerowała, opisywała, organizowała spotkania, aż w 1999 roku stworzyła to muzeum. Zrobiła kawał dobrej roboty. Czuje się związana z tą ziemią, mimo że nie jest rodowitą Ślązaczką – mówi o założycielce Henryk Postawka.
Po dość długiej przerwie (minęło prawie 15 lat) muzeum przeniosło się do innej sali i odżyło. Było jedną z największych atrakcji dni otwartych szkoły. Odwiedzających bardziej zainteresowały stare przedmioty aniżeli nowoczesne komputery...
– Takie wystawy są uczniom potrzebne, żeby po prostu wiedzieli, skąd są. Żeby dzieci ze Stodół, Chwałęcic, Wielopola, Orzepowic, Ochojca i Rybnickiej Kuźni wiedziały, ze ich przodkowie żyli zgodnie z naturą, zgodnie z rytmem życia. Jeśli bowiem młodzi ludzi zatracą więź z tą ziemią, to mieszkanie tutaj straci po prostu sens. Takie jest moje zdanie – argumentuje Henryk Postawka.
Zajęcia w szkolnym muzeum zaczyna nieraz słowami: Mocie kotloki?Uczniowie rozglądają się pytającym wzrokiem, aż w końcu ktoś mówi: Aha! Chodzi o te drobne pieniądze! Uczniowie liczą stare monety i banknoty. Jest 10 tysięcy złotych! – wykrzykują triumfalnie.
– I co za to możemy kupić? Rower? Komputer? Niestety nic. Bo stare 10 tysięcy mają dzisiaj wartość zaledwie złotówki – podsumowuje nauczyciel.
Henryk Postawka ma wiele planów związanych z prowadzeniem szkolnego muzeum. Chciałby z pomocą fachowców naprawić te eksponaty, które tego wymagają. Chciałby zapraszać na spotkania ciekawych ludzi, regionalnych twórców, historyków. – Lekcje o regionie można prowadzić w ciekawy, atrakcyjny sposób. W oparciu o stare mundury, przedmioty można uczniom przekazać wiedzę o historii Śląska, że był pod władaniem różnych państw. Ludzie tutaj byli wierzący, chodzili do kościoła, modlili się po polsku, w domu godali po śląsku, a w urzędach sprawy załatwiali po czesku, po niemiecku, a potem po polsku. Dla niektórych językiem serca był niemiecki, a dla innych polski, zaś śląski przemysł był tworzony w języku niemieckim. To jest tysiąc lat historii i zarazem bogactwo tej ziemi, chodzi o to aby to uzmysłowić to dzieciom – dodaje Henryk Postawka.
Ubolewa, że ucząc o małej ojczyźnie i poświęcając swój czas, nauczyciele praktycznie robią to za darmo, bo na regionalizm pieniędzy nie ma.
– Partiom politycznym potrzebni są Ślązacy tylko po to, aby zebrać głosy, a nie po to aby dbać o tradycję. Nie ma żadnych środków w szkołach na historię regionalną. Nie mamy na to żadnych pieniędzy. Politycy lokalni powinni pamiętać, że jak zapominają o regionalizmie, bo chcą się przypodobać centrali, to niszczą naszą tradycję – argumentuje rybnicki nauczyciel.
 

Dzięki nauczycielom
Andrzej Czylok, zastępca dyrektora Gimnazjum nr 4: Byliśmy chyba pierwszym gimnazjum, w którym powstało takie muzeum szkolne, z czego bardzo się cieszymy. Szkoda, że regionalizm nie jest już obowiązkowym przedmiotem, za który nauczyciele otrzymywali pieniądze. W naszej szkole odbywają się zajęcia dodatkowe, na których dzieci mogą rozwijać swoje pasje, jednak tylko dzięki zaangażowaniu nauczycieli, którzy prowadzą je bezpłatnie.

 

 

2

Komentarze

  • Hajnel Postawka to mój kotlok 02 października 2014 10:37piyknie dziynkuja, że ftoś we Warszawie je ród i pszaje naszyj przyrodzie tradycji i pokazuje Warszawiokom jaki je doprowdy nasz Ślonsk. Nie yno czorny, ale tyż zielony i kolorowy!
  • Rudolf Paciok. Musza tukej dociepnyc swoj KOTLOK. 01 października 2014 18:21Musza, bo Hyniek Postawka (choc dzieli nas odleglosc 400 kilometrow) jest mi bliski dziynki internetowym kontaktom. Jeszcze nie tak downo udostympniylech jego cudny dorobek fotograficzny we warszawskim Klubie Syniora, bo wedle nich Gorny Slonski to tyn, jaki zapamietali - kiedy za PRL-u jezdzili przez Katowice na handel do Budapesztu. Tymczasym, jak se obejzdzeli wiekowe dymby i insze skarby przirody, co to se idzie zwiydzic - chocby jyny w Jankowicach Rudzkich (Rodenbach) - to, az oczy przeciyrali. To fajnie, ze dzieki p. Izie Salamon spotkali my sie tez w ENCYKLOPEDII RZECZY SLASKICH.

Dodaj komentarz