Pielgrzymi w sanktuarium w Krzeszowie / Norbet Niestolik
Pielgrzymi w sanktuarium w Krzeszowie / Norbet Niestolik

 

Dolny Śląsk jest dla Górnoślązaków ziemią zupełnie nieznaną, a szkoda, bo właśnie tutaj bije źródło śląskiej tożsamości.



Gdybym chciał wszystko dokładnie opowiedzieć, to wyszlibyśmy stąd po pięciu godzinach – powiedział do pielgrzymów z Rybnika przewodnik w świdnickiej Katedrze pw. św. Stanisława i św. Wacława. Zresztą cała Świdnica, kiedyś stolica księstwa świdnicko-jaworskiego, to przynajmniej kilka dni zwiedzania. Podobnie jest z każdym innym miastem w tym regionie. Dolny Śląsk to naprawdę tajemnicza i dla większości Górnoślązaków zupełnie nieznana kraina. 
 
Ślęża, czyli śląski Olimp

Z początkiem września wyruszyła z Rybnika kolejna pielgrzymka zorganizowana przez zakochanego w Śląsku rybniczanina Jana Rducha, autora książki "Śląsk, ziemia nieznana". Już na samym początku wyprawy każdy z uczestników otrzymał od niego imiennie podpisany, szczegółowy program wycieczki wraz z historycznym opisem miejsc odwiedzanych i śpiewnikiem. Lektura na całą podróż!
– Legendarna, urocza Ślęża, kolebka Śląska – Silesii, zbudowana z granitów, serpentynitów, gabra, serpentynitu. Ta góra to twardziel, zaświadczający dobitnie, że właśnie stąd twardych Ślązaków ród. Potwierdził to również nasz ukochany święty Jan Paweł II mówiąc "Śląsk cierpliwy i twardy" – zwrócił się do uczestników wyprawy Jan Rduch. Podkreślił, że śląską ziemię zamieszkiwały różne ludy, swój wpływ na historię tej ziemi wywierały różne kultury. Niestety, Dolny Śląsk w swojej historycznej odsłonie, podobnie zresztą jak i Górny, jest bardzo zniszczony.
"Nacjonalizm bardzo zaszkodził Śląskowi, rozumianemu jako odrębna, obdarzona własną kulturą kraina, i do dziś niszczy się jego historycznie ukształtowaną tożsamość przez nowych mieszkańców tego regionu, karmionych mitem odzyskania prapolskiej ziemi" – cytował Jan Rduch książkę "Śląsk i jego dzieje" autorstwa A. Herzig i K.M. Ruchniewicz.
 
Księżna Daisy z Pszczyny
Pielgrzymi z Rybnika najpierw udali się do Sobótki, miasteczka położonego u stóp Ślęży, a zarazem najstarszej osady targowej na Śląsku. Po drodze do Świdnicy odwiedzili m.in. kościół Matki Bożej w Sulistrowiczkach, w którym stół ołtarzowy podtrzymują dwa ślężańskie (a więc pogańskie) niedźwiedzie. Pomiędzy nimi umieszczony jest autentyczny kamień z Wieczernika. Po pięknym sanatorium w Sulistrowiczkach pozostała tylko ozdobna brama. Takich zniszczonych miejsc na Dolnym Śląsku jest bardzo dużo.

Smutnym miejscem jest Chełmsko Śląskie ze śladami dawnej świetności, domkami tkaczy i pięknym rynkiem. Niestety, w 1945 roku straciło prawa miejskie i do dzisiaj ich nie odzyskało.
Kolejny w programie był ewangelicki Kościół Pokoju w Świdnicy, mogący pomieścić 7,5 tysiąca wiernych, a następnie monumentalna katedra świdnicka i sanktuarium w Krzeszowie, gdzie odprawiono mszę w intencji pomyślności ziemi śląskiej i jej mieszkańców.

 

Uważny wędrowiec dostrzegł śląskie orły na sklepieniu katedry w Mauzoleum Piastów Śląskich w Krzeszowie. Dowiedział się też o związkach Pszczyny ze Szczawnem-Zdrój, gdzie można kupić pamiątki z wizerunkiem księżnej Daisy.

 

– To tutaj rodzina von Hochberg z Książa i ze znanej nam Pszczyny wybudowała najokazalszy gmach, obecnie dom zdrojowy w Szczawnie – opowiadał pielgrzymom z Rybnika Jan Rduch. 

 


Pielgrzymom podróż umilały muzyką i śpiewem Mirosława Grzegorzek oraz jej córka Agata z Rybnika. To dzięki nim w krzeszowskim sanktuarium zabrzmiało piękne "Ave Maria"na skrzypcach. Nie zabrakło też pieśni "Śląska ziemio, ty jedna stanowisz mój dom" oraz wiersza górnośląskiego poety Josepha Eichendorffa "Radosny wędrowiec". Pielgrzymi wrócili do Rybnika przez czeski Śląsk – Krnov, Opawę i Kobierice.

 

Komentarze

Dodaj komentarz