Wygląda na to, że emeryci górniczy stracą deputaty, chyba że ekwiwalent wypłaci im państwo. Pod znakiem zapytania są też czternastki!
Rozpoczęły się ostre cięcia w górnictwie. Kompania Węglowa zabiera deputaty emerytom i rencistom z dniem 1 stycznia 2015 r. W poniedziałek zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej poinformował, że również emeryci i renciści tej firmy najprawdopodobniej stracą deputaty, a górnicy czternastą pensję. – Ale oszczędności zaczynamy od siebie. Zarząd podjął decyzję o obniżeniu od 1 października o 10 procent wynagrodzeń wszystkim dyrektorom kopalń, Zakładu Logistyki Materiałowej i dyrektorom zatrudnionym w biurze zarządu. Decyzja zapadła z powodu konieczności ograniczania kosztów osobowych. Natomiast od lipca zarząd obniżył sobie wynagrodzenia o 10 procent – powiedział Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Ekwiwalent za tegoroczny deputat emeryci i renciści dostaną w październiku. Mimo że spółka mocno zastanawiała się, czy już tych pieniędzy nie zabrać. – Tzw. emerycki deputat węglowy wypłacamy ludziom, którzy już mają zabezpieczenie życiowe. Średnia emerytura górnicza wynosi od 3 do 3,4 tys. netto. Moim zdaniem to dość wysokie emerytury jak na nasze warunki. Węgiel, który dostawali jako pracownicy, był składnikiem wynagrodzenia, czyli emerytura górnicza jest troszkę wyższa o to, co emeryt dostawał jako pracownik – wyjaśnia prezes JSW. Spółka liczy się z możliwością procesów z emerytami.– Jeśli będziemy wypłacać emerytom 65 mln złotych deputatu węglowego rocznie, to nie będziemy mieli na inwestycje. A to oznacza, że synowie, wnuki emerytów w przyszłości mogą stracić pracę w górnictwie – twierdzi prezes JSW Jarosław Zagórowski.
Emeryci są w szoku. – Prezes Zagórowski chciał nam odebrać deputat już w tym roku, ale wystraszył się tego, co się stało w Katowickim Holdingu Węglowym, gdzie odwołano prezesa. My tego nie odpuścimy, to nasze prawa nabyte. Od tego panu Zagórowskiemu wara. Pokazaliśmy w Braniewie, na co nas stać, nie kłanialiśmy się kulom w Jastrzębiu, nie baliśmy się pał. Pan Zagórowski niech się boi o swój stołek, bo prezesi idą do wymiany na swoje błędy – mówi ostro Zbigniew Jaskólski, przewodniczący Międzyzakładowej Komisji Koordynacyjnej Emerytów i Rencistów Solidarności w Jastrzębiu.
To nie koniec oszczędności w JSW. Jeśli ceny węgla nie pójdą w górę i sytuacja nie poprawi się do połowy przyszłego roku, spółka rozważy odebranie czternastki! – Pracownicy w grudniu dostają pensję i Barbórkę, w styczniu pensję, a w lutym pensję i czternastkę. Jeśli sytuacja nas do tego zmusi, sięgniemy po przywileje. Czternasta pensja to około 170 mln złotych rocznie. Barbórka i czternastka są wyższe od zwykłej pensji – mówi Jarosław Zagórowski.
Podobnie jest w Kompanii Węglowej. – Podjęcie uchwały o zaprzestaniu wypłat tzw. deputatów węglowych dla emerytów, rencistów i innych uprawnionych podyktowane było trudną sytuacją ekonomiczno-finansową spółki. Alternatywą była utrata kapitałów własnych i złożenie wniosku o upadłość. Zarząd temu zapobiegł. Uzyskaliśmy stabilizację finansową firmy i utrzymaliśmy miejsca pracy dla 47 tysięcy ludzi. Nie mieliśmy więc żadnych wątpliwości, podejmując tę uchwałę. Teraz musimy zabiegać o długoterminowe źródła finansowania, które pozwolą nam na wdrożenie programu restrukturyzacji zapewniającego firmie poprawę efektywności i stabilną pozycję rynkową – powiedział Mirosław Taras, prezes zarządu KW.
W KW uprawnionych emerytów i rencistów do otrzymywania deputatu jest około 160 tysięcy. Roczny koszt realizacji świadczenia wynosił około 260 mln zł. W JSW jest 38,5 tys. emerytów i rencistów. Deputat kosztuje ponad 64 mln zł. Oba koncerny wraz z pozostałymi spółkami wydobywczymi wystąpiły do rządu o przejęcie finansowania tego świadczenia przez skarb państwa. Przypomnijmy, że niedawno w Rybniku gościł były już premier Donald Tusk. Stwierdził wtedy m.in., że raczej nie sądzi, by ZUS przejął obciążenia z tytułu emeryckich deputatów...
200 tys. – blisko tylu emerytów i rencistów KW i JSW ma prawo do deputatu. Roczny koszt świadczenia w KW sięga 260 mln, a JSW 64 mln
Żeby Krupiński się nie zadłużał |
Prezes JSW Jarosław Zagórowski tradycyjnie ma żal do związkowców. Władze spółki chcą jak najszybciej wdrożyć program dostosowawczy dla kopalni Krupiński w Suszcu, który zapobiegnie dalszemu pogarszaniu się sytuacji ekonomicznej tego zakładu. Zarząd zwrócił się do związków o wyrażenie zgody na zmianę systemu czasu pracy. Miałaby ona polegać na wprowadzeniu sześciodniowego tygodnia pracy, oczywiście przy zachowaniu pięciodniowego tygodnia pracy dla załogi. Chodzi o to, by kopalnia mogła "zamawiać" ludzi na sobotę i nie płacić im dniówki za nadgodziny, w zamian mieliby wolny dzień np. w poniedziałek czy czwartek. Jedyna uciążliwość polegałaby na tym, że ludzie mogliby mieć przerwany weekend. – Pracownicy i związki zawodowe kopalni Krupiński, dostrzegając wagę problemu, wyraziły wolę wprowadzenia zmian w systemie organizacji czasu pracy, jednak tzw. Reprezentatywne Organizacje Związkowe w JSW nie zaakceptowały uzgodnień! Pod pismem podpisało się dwóch liderów związkowych z innej kopalni, z Pniówka! – ubolewa Jarosław Zagórowski. Jak dodaje, Krupiński ma słabe wyniki, w złożu jest dużo kamienia, około 50 proc. produkcji to kamień. Ludzie chcą ratować swoje miejsca pracy, tak zmienić system, by był efektywniejszy. Nie chcą, by kopalnia zadłużała się i miała problemy. Liderzy związkowi nie zgadzają się – mówi Jarosław Zagórowski. JSW zapowiada forsowanie tego rozwiązana, nawet za cenę konfliktu ze związkowcami. – Liczymy, że w styczniu ta kopalnia ruszy w innym modelu organizacyjnym – zapowiada Jarosław Zagórowski. |
Komentarze