Jacek Kamiński przed swoją galerią / Adrian Karpeta
Jacek Kamiński przed swoją galerią / Adrian Karpeta

 

Jacek Kamiński, właściciel galerii Pod Manekinem, oprowadza nas po dawnych ulicach Powstańców Śląskich i Sobieskiego w Rybniku.



Zacznijmy od tego, że to nigdy nie był... deptak! Najstarsi rybniczanie pamiętają pewnie jeszcze, że ulicą Powstańców Śląskich jeździły nawet autobusy, nie mówiąc o zwykłych samochodach, których było oczywiście znacznie mniej niż obecnie. 
Po transformacji zmieniło się niemal wszystko. Kto pamięta, że na ulicy Powstańców Śląskich działał Pewex, czyli sklep, w którym za dolary można było kupić jeansy Rifle, luksusowe alkohole i papierosy Marlboro? W rejonie sklepu zawsze kręcili się cinkciarze, żyjący z nielegalnego wówczas handlu walutami. 
Ulice Powstańców Śląskich i Sobieskiego w PRL-u nie były reprezentacyjne. Było szaro i brzydko. Władza ludowa lokowała tutaj często ludzi, którzy nie stronili od alkoholu, nie imali się pracy. Przodownicy i wzorowi pracownicy kopalń czy elektrowni mieszkali na osiedlach. Dlatego w tej części miasta prężnie działały trzy bary, Szarotka, As i Śląski. - Wszystkie cieszyły się złą reputacją - mówi Jacek Kamiński.
Już po transformacji na Sobieskiego otworzono Empik. - Był to punkt komercyjny, ale jednocześnie oferujący obcowanie z kulturą. Był dostęp do dobrej literatury, muzyki, były spotkania z zespołami muzycznymi. Może troszkę szkoda, że Empik przeniósł się do centrum handlowego, ulica przez to troszkę ucierpiała - uważa Jacek Kamiński.
- Jedyne sklepy, które tutaj funkcjonują od czasów PRL-u, to sklep z tkaninami, kocami, poduszkami oraz mięsny. Niedawno zamknięto warzywniak, który też tu działał przez całe lata - mówi Jacek Kamiński.
Takim pomostem między starym i nowym jest również Świerklaniec przy ulicy Sobieskiego. Tu zawsze można było zjeść, raz lepiej, raz gorzej. W ostatnich latach jest dobrze...
Cofnijmy się do międzywojnia. Rybnik był wtedy niewielkim miastem, większość ludzi znała się przynajmniej z widzenia. Ciekawostką była przechowalnia rowerów, która mieściła się na Powstańców pod numerem 6, gdzie teraz - od blisko ćwierć wieku - działa Galeria pod Manekinem. - Mieszkała tam pani Francka, która za drewnianym płotkiem miała miniogródek, gdzie hodowała kozy. Prowadziła też przechowalnię rowerów. Wiele osób przyjeżdżało do Rybnika z Boguszowic, Ligoty, może i z Rownia właśnie na rowerach. Zostawiano je tutaj za symboliczną opłatą. Ludzie robili zakupy, załatwiali sprawy urzędowe i wracali na rowerach - opowiada Jacek Kamiński. 
Na Sobieskiego pod numerem 15 przez kilkadziesiąt lat Józef Manneberg prowadził wielki hurt i detal materiałów budowlanych i   żelaznych, taki międzywojenny hipermarket budowlany. - Ta placówka obsługiwała Rybnik i wszystkie okoliczne wioski. Jeśli gospodarz chciał zakupić maszyny rolnicze albo materiały do budowy, przychodził do pana Józefa i znajdował tam wszystko. Józef krótko przed wojną sprzedał swój sklep i wyjechał, dzięki temu jego rodzina przeżyła. Sklep tej branży działał jeszcze do lat 80 - opowiada Jacek Kamiński.
Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy obecnym placu Jana Pawła II. W dwóch skromnych kamienicach pracowali krawcy, Gawałek i Adamczyk. Budynki sami postawili. Dziś możemy sobie wyobrazić, ile tysięcy godzin spędzili przy terkoczących Singerach, by kamienice wystawić. Kiedy je wybudowali, nadeszła okupacja, potem władza ludowa odebrała im majątki. 
Warto wspomnieć wytwórcę konfekcji Szaudera, który przed wojną zatrudniał 40 osób. Kiedy jego zakład przejęło państwo, zaproponowano mu pracę pomocnika magazyniera.

Komentarze

Dodaj komentarz