Rybnickie czworaczki ze swoją mamą  / Adrian Karpeta
Rybnickie czworaczki ze swoją mamą / Adrian Karpeta

 

Te trzy lata od narodzin dzieci minęły błyskawicznie – mówi pani Ola Szuła, mama dzieciaczków.

 

Zuzia, Bartek, Grześ i Michał kończą 29 listopada trzy latka. Kilka dni temu otrzymały od miasta prezenty oraz dwa piętrowe łóżka. Na Zuzię czekała wspaniała lalka, a na chłopców zdalnie sterowany ambulans, wóz policyjny oraz wóz strażacki. Dzieci państwa Aleksandry i Wojciecha Szułów rozwijają się bardzo dobrze. Od września chodzą do przedszkola w Niedobczycach, są w jednej grupie. – Pierwszy tydzień był bardzo burzliwy. Poszły z chęcią, bo wiedziały, gdzie idą. Były spacerki do przedszkola, więc czekały na ten moment. Potem, bodajże trzeciego dnia, był płacz. W kolejnym tygodniu już się zaaklimatyzowały – wspomina pani Ola. 
Zuzia z Barkiem bardzo garnęli się do innych dzieci, Grześ z Michałkiem woleli swoje towarzystwo. Chłopcy czasem lubią żartować i... podają się jeden za drugiego! Bywa, że robią psikusy paniom w przedszkolu. – Nie ubieramy dzieci identycznie, żeby nikogo nie wprowadzać  w błąd – mówi pani Ola. Chłopcy bawią się autkami, Zuzia wybiera lalki. Razem sięgają po ciastolinę i itd. Chociaż mają różne zabawki, bywa, że jest o nie bitwa. – Wtedy bawimy się na czas, np. po kwadransie – opowiada mama. Również w samochodzie każde dziecko ma swoje miejsce. – Początkowo siadały przypadkowo, okazało się jednak, że im to nie odpowiada. – opowiada mama. 
Dzieciaki solidaryzują się ze sobą. Kiedy jedno coś przeskrobie i ma karę, pozostałe mu współczują. Jakie rodzice stosują kary? – Albo wysyłamy do łóżeczka, albo do innego pomieszczenia. Potem przychodzą i przepraszają – opowiada mama czworaczków. W domu jedzą to samo, nie ma wymyślania. Zuzia grymasi jedynie przy śniadaniach. Mama dba o to, by dzieciaki nie jadły za dużo słodyczy. Najlżejszy jest Bartuś, najcięższy Grześ. Najwyższa jest Zuzia. Michałek jest średniakiem. Obecnie cała czwórka ma jasne włosy, chociaż rodzice są ciemni. – Bartuś też miał ciemne włosy, chłopcom zjaśniały włosy przez wakacje – mówi pani Ola. 
Przez pierwszy rok miasto zapewniało rodzicom pielęgniarkę, która była przez cały dzień, potem przez pół roku rodzina miała pomoc przez cztery godziny dziennie. Teraz rodzicom pomagają dziadkowie maluchów. – Dzieci nie są aż tak uciążliwe – mówi pani Ola. Chociaż przyznaje, że jeszcze nie ma czasu dla siebie i męża. Ona jest jeszcze na urlopie wychowawczym, on pracuje. – Te trzy lata przeleciały naprawdę błyskawicznie – dodaje. Rodzice chcą w najbliższym czasie meblować pokoje. Piętrowe łóżka od miasta przydadzą się.

1

Komentarze

  • mim Błąd 26 listopada 2014 12:43panie dziennikarzu:" grześ z michałkiem wolały"?, czyżby to były dziewczynki?

Dodaj komentarz