Marian Kulik z Dębieńska / archiwum
Marian Kulik z Dębieńska / archiwum

Od jak dawna zbiera pan informacje o wydarzeniach nazywanych dzisiaj Tragedią Górnośląską?

Tragedia Górnośląska dotknęła moją rodzinę. Wydarzenia te znałem więc z opowieści i wspomnień moich bliskich. Musiał jednak minąć pewien czas, abym dogłębnie zrozumiał rozmiar tego dramatu. W ubiegłym roku zaangażowałem się w tę tematykę, zebrałem i opublikowałem wspomnienia mieszkanki gminy Czerwionka – Leszczyny, która wraz ze swoją siostrą była deportowana do Kazachstanu. Starałem się dotrzeć do każdego, kto miał jakieś informacje bądź też coś pamiętał z powojennej tragedii Górnoślązaków. Tak udało mi się trafić do jeszcze trzech osób które bezpośrednio doświadczyły prześladowań ze strony władz sowieckich lub były więzione w komunistycznych obozach pracy w powojennej Polsce. Dotarłem również do ludzi, których najbliżsi zostali wywiezieni bądź skazani, a którzy mają sporą wiedzę na temat Tragedii Górnośląskiej i byli z tego powodu szykanowani. O tym również nie należy zapominać, bo łączy się to w sposób bezpośredni z Tragedią Górnośląską.

Dlaczego niektórzy mieszkańcy naszego regionu wciąż nie chcą mówić o wydarzeniach wpisanych w Tragedię Górnośląską?

Na pewno jest sporo powodów. Posłużę się tutaj pewnym przykładem: jedna z osób, która wróciła z Kazachstanu opowiadała mi, jak po zwolnieniu z deportacji wszystkich skazanych przewieziono do obozu filtracyjnego w Mysłowicach. Tam przebywali na tak zwanej obserwacji przez czternaście dni. Następnie ustawiono ich na placu i wyszedł do nich radziecki oficer, który długo stał i tylko patrzył, a potem położył palec na usta i pogroził palcem. To wystarczyło, że ta pani milczała przez pięćdziesiąt lat. Myślę, że dotyczyło to większości wracających z deportacji czy z obozów koncentracyjnych. Poza tym było wiele innych, bardziej prozaicznych powodów tego milczenia. Nie należy zapominać, że PRL był państwem policyjnym. Dzisiaj ci ludzie też milczą, bo wolą dmuchać na zimne i nie narażać już swoich dzieci czy wnuków. Ślązacy wciąż są niestety traktowani podejrzliwie.

Ten rok został ogłoszony rokiem Pamięci o Tragedii Górnośląskiej. Czego pan się spodziewa po obchodach?

Przede wszystkim o Tragedii Górnośląskiej musimy nauczyć się mówić prawdę, bez politycznych emocji, bez ukrywania faktów lub pokazywania ich w fałszywym świetle. Myślę, że to najwyższy czas, aby pokazać, co naprawdę przeżywali m.in. Górnoślązacy po zakończeniu wojny. Najwyższy czas na otwarte spotkania ze świadkami tych ponurych wydarzeń. Takie relacje mają nieraz większą wartość, aniżeli dyskusje z udziałem ekspertów. Chciałbym, aby tegoroczne obchody Tragedii Górnośląskiej były co najmniej tak uroczyste, jak te w zeszłym roku. Powiem szczerze, że na większe zaangażowanie władz samorządowych niestety za bardzo nie liczę.

Coraz częściej pojawiają się głosy, że brakuje pomnika, miejsca upamiętniającego Tragedię Górnośląską o wymiarze regionalnym. Jak takie miejsce mogłoby wyglądać?

Myślę, że o tym powinni zdecydować świadkowie tamtych wydarzeń oraz ich najbliższe rodziny. Moim zdaniem, taki pomnik nie powinien zawierać żadnych elementów o charakterze politycznym, bo ofiarami Tragedii Górnośląskiej były osoby apolityczne. Myślę, że ofiary tragedii, jak i ich rodziny, też by sobie tego nie życzyły. O Tragedii Górnośląskiej należy mówić prawdę, ale nie wolno jej wykorzystywać do politycznych celów.

Rozmawiała: Iza Salamon

2

Komentarze

  • Stanik z Rybnika Do Jan z Stanowic 29 stycznia 2015 08:29Panie Jan muj Starzik tez siedzioł po wyzwoleniu w KZ. Oświęcimiu 8 miesięcy tylko miol szczyci i przyszol do dom , ale na tym temat do zasranej śmierci nie powiedzol ani jednego" SŁOWA" wszystko co wiem to od Starki i to jeszcze w tajemnicy i pod przysięga że niepowiem tego zżadnemu.Ojciec też na ten temat milczał jakby za murowany jak chciolech coś wiedzieć. ----------------DLACZEGO MLCZELI.????------------
  • Jan ze Stanowic O tragedii 28 stycznia 2015 20:42Panie Kulik przez przypadek przeczytałem ten artykuł.Miałbym dla pana też ciekawe informacje na temat wywózki ślązaków.Mój ojciec był osadzony do wyzwolonego KL Auschwitz potem wywieziony na Nagornyj karabach, Szczęśliwie wrócił.Chciałbym się z Panem spotkać i porozmawiać.

Dodaj komentarz