Sandra Szyra w czasie wernisażu / Adrian Karpeta
Sandra Szyra w czasie wernisażu / Adrian Karpeta

 

Sandra Szyra z Rydułtów porównuje hałdę do japońskiej góry Fuji. Szkicuje również swoje miasteczko. Jej prace można oglądać w siedzibie Fundacji EdF Polska w Rybniku.


Sandra jest absolwentką Instytutu Sztuki Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu oraz Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. – Kultura i sztuka Japonii to moja pasja od wielu lat, dlatego szukając tematu na pracę licencjacką, chciałam w jakiś sposób do niej nawiązać. Podczas jednej z konsultacji z moim profesorem malarstwa zażartował on, że ta rydułtowska hałda wygląda jak góra Fuji. Żart ten przerodził się w całkiem oryginalny pomysł na cykl obrazów, gdy okazało się, że z hałdą mam nawet więcej wspólnego niż z Japonią. Sama od dziecka mieszkam w Rydułtowach, a hałdę widzę codziennie z okna własnego pokoju. W ten sposób połączyłam moją rydułtowską rzeczywistość i codzienność z moją pasją, odległą Japonią – mówi Sandra, która co prawda nigdy nie była w Japonii, ale chciałaby tam pojechać.
Od lat z studiuje historię, tradycje i sztukę tego kraju. Swoje prace, w myśl japońskiej tradycji, zamiast odręcznym podpisem opatrzyła pieczęcią z nazwiskiem, zapisanym japońskimi znakami. Rodzinne strony zajmują w jej twórczości ważne miejsce. – Na dzień dzisiejszy można nawet powiedzieć, że najważniejsze. Prawie wszystkie moje prace mają związek z moją najbliższą okolicą. Lubię mówić, że jest to taki mój patriotyzm lokalny – podkreśla autorka. Miejsca przedstawione na jej pracach ciągle się zmieniają, wiele elementów, które można zobaczyć na obrazach, już zniknęło już z rydułtowskiej rzeczywistości. Jak mówi artystka, to istotne zjawisko, które nadaje jej pracom wartości historycznej, aczkolwiek wszystko można udokumentować również za pomocą zdjęć, i to z nich korzystała będzie ludzkość.
– Moje prace, dzięki pieczołowitości z jaką są wykonane, również stanowią taką dokumentację, jednak jest w nich coś, czego aparat nie pokaże. W malarstwie można kreować rzeczywistość i przedstawiać w nim osobiste uczucia i emocje. W ten sposób moje obrazy utrwalają nie tylko bardzo ważne dla mnie miejsca, ale także moje przeżycia z nimi związane. Można powiedzieć, że dokumentują moje życie, bo ono również się zmienia i nigdy już nie będzie takie samo – opowiada młoda artystka. Jako przykład podaje to, że od ukończeniu studiów nie musi już codziennie chodzić na pociąg, a na jej obrazach widać i stację, i pociąg.
– Nie jestem już częścią tamtej rzeczywistości, nie współtworzę jej. W tym momencie moje obrazy stają się dla mnie bardzo osobistą pamiątką tamtych czasów, owocem setek poświęconych im godzin pracy. Stąd też cykl tych obrazów nosi tytuł "Pamięć miejsca – moja pamięć" – opowiada Sandra Szyra. Na razie mieszka w Rydułtowach. - Zawsze chciałam tu zostać, jednak powoli zmieniam zdanie. Nie wiem, co przyniesie przyszłość, ale mam nadzieję, że należycie ją udokumentuję za pomocą pędzla – mówi autorka. Wystawa jej prac w Rybniku potrwa do 15 lutego.

 

 

407  metrów nad poziom morza wznosi się hałda Szarlota. Japońska Fuji jest dziewięć razy wyższa, ale zdaniem artystów obie są podobne z wyglądu

 

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz