Pierwszy w tym roku turniej c cyklu GP w okręgu Rybniku. W sali klubu Wisus o laury walczyło 107 graczy / Archiwum
Pierwszy w tym roku turniej c cyklu GP w okręgu Rybniku. W sali klubu Wisus o laury walczyło 107 graczy / Archiwum

 

Z nowym rokiem w obu naszych okręgach PZSkat zmieniły się reguły rozgrywania turniejów z cyklu Grand Prix. Na dobre czy na złe?


Turnieje z cyklu GP dają możliwość zaistnienia zarówno w rankingu na własnym szczeblu, jak i na forum ogólnopolskim, czyli są to najważniejsze imprezy dla szkaciorzy. Zmiany nastąpiły oczywiście na mocy uchwał, które zarządy podjęły już w grudniu zeszłego roku. Oba zdecydowały, że turnieje są otwarte, czyli że mogą w nich uczestniczyć także gracze spoza okręgu macierzystego oraz niezrzeszeni, co nie wprowadza żadnej rewolucji (bo do tej pory na każdy turniej też mógł wybrać się każdy, pod warunkiem, że potrafi grać), ale inne będą warunki ogólne. Są one różne w obu okręgach.
W okręgu rybnickim mogą wygrywać poszczególne turnieje, odbierać nagrody i puchary, jednak nie będą ujmowani w klasyfikacji generalnej, nie mają też prawa startu w indywidualnych mistrzostwach okręgu, do których kwalifikują się najlepsi (ich liczba zależy od decyzji władz) po zakończeniu rocznego cyklu GP. W okręgu Śląsk Południe goście również mogą wygrywać poszczególne turnieje, będą nawet ujmowani w klasyfikacji generalnej (do tej pory byli klasyfikowani na odrębnej liście), też jednak nie mogą startować w indywidualnych mistrzostwach okręgu. Krótko mówiąc, prawo udziału w tej imprezie mają wyłącznie gracze macierzyści. Czy tej bariery nie sposób pokonać, choć w wielu innych dyscyplinach sportu to się udało?
– Swego czasu rozważaliśmy taką możliwość, jednak jak dotąd nie zapadły żadne decyzje w tej sprawie – stwierdza Alojzy Huwer, prezes okręgu Śląsk Południe. Henryk Paździor, prezes Wisusa Żory, który zasiada w zarządzie głównym PZSkat, wyjaśnia, że jedną z przeszkód jest nieporównywalna liczba turniejów w obu okręgach: w rybnickim zwykle bywa ich sześć (w tym roku wyjątkowo będzie siedem), Śląsk Południe ma ich około 40. Znacznie ważniejszą sprawą jest jednak to, że każdy okręg dostaje dla swoich najlepszych zawodników trzy dzikie karty na indywidualne mistrzostwa Polski. W tej sytuacji trudno oczekiwać, aby do grona uprawnionych do ich otrzymania dopuszczał osoby z zewnątrz. – Nie słyszałem zresztą, żeby w którymś z okręgów w Polsce, a jest ich w sumie 10, indywidualnym mistrzem został ktoś z innych stron lub niezrzeszony, z czego wniosek, że goście nigdzie nie mogą startować w IMO – objaśnia Henryk Paździor.
I jeszcze wyjaśnienie na temat związku dzikich kart z IMO, czyli zasady dzielenia ich na szczeblu okręgów. Kryterium zwykle bywa najlepszy wynik po zakończeniu cyklu Grand Prix. – W okręgu Rybnik karty dostają dwaj najlepsi w klasyfikacji generalnej oraz indywidualny mistrz, a gdyby nazwiska już kiedyś się powtórzyły, czyli gdyby dani zawodnicy wcześniej byli na IMP z tego klucza, to karty otrzymują następni z listy. Reszta uczestników IMP to kierownicy i sędziowie okręgowych turniejów oraz najlepsi w klasyfikacji generalnej Grand Prix Polski po zakończeniu cyklu. Niezrzeszeni, a nawet goście z innych krajów mogą oczywiście uczestniczyć w GPP i wygrywać, ale nie dostaną prawa startu w mistrzostwach kraju. Dlatego obecnie gracz niezrzeszony nie może zostać mistrzem Polski, choć kiedyś było to możliwe. System promuje członków PZSkat – objaśnia Henryk Paździor.
Czy to dobrze, czy źle? Do tematu wrócimy. Dziś  nadmieniamy jeszcze tylko, że w tym roku o klasyfikacji na szczeblu okręgu decydują punkty duże, a nie małe, jak było do tej pory. Wkrótce napiszemy o zasadach ich przyznawania. Więcej informacji z życia szkaciorzy w kąciku skatowym w aktualnym wydaniu "Nowin".

 

Komentarze

Dodaj komentarz