Jerzy Gorzelik pod bramą obozu Świętochłowice - Zgoda. Tutaj władz państwowych nie było nigdy / Dominik Gajda
Jerzy Gorzelik pod bramą obozu Świętochłowice - Zgoda. Tutaj władz państwowych nie było nigdy / Dominik Gajda

Mamy Rok Pamięci Ofiar Tragedii Górnośląskiej. Wielu ludzi pyta, co to w ogóle jest. 

Sięgnę do uchwały samorządu województwa śląskiego sprzed trzech lat o ustanowieniu Dnia Pamięci o Tragedii Górnośląskiej. Była ona zachętą dla śląskich środowisk, organizacji, historyków do wypełniania luki pamięci, do rozrachunku z przeszłością. Taki rozrachunek z różnych powodów jednak nie nastąpił. Elity polityczne nie chcą przyznać, że w 1945 roku i później zbrodnie popełniali nie tylko sowieci, ale i przedstawiciele tymczasowych władz polskich, którzy dokonywali na Śląsku czystki etnicznej. Tragedia Górnośląska to bowiem nic innego, jak czystka etniczna przypieczętowana przez powojenny sojusz sowieckiego komunizmu z polskim nacjonalizmem. W oczekiwaniach władz polskich – nie tylko samych komunistów, ale i ich koalicjantów – Polska miała być państwem etnicznie jednolitym, z jednolitą kulturą, tradycją i historią.

Czym kierowała się ówczesna władza w eksterminacji Ślązaków? Wśród ofiar Tragedii Górnośląskiej byli Ślązacy nie tylko ducha niemieckiego, ale i polskiego.

A także ci, którzy określali się po prostu jako Ślązacy. Tych nie tolerował już przedwojenny wojewoda śląski, Michał Grażyński, autor słów: „Szanujemy porządnych Niemców, szanujemy porządnych Czechów, ale nie będziemy tolerować żadnych typów pośrednich”. Jego ideowym spadkobiercą okazał się powojenny komunistyczny wojewoda, Aleksander Zawadzki, który w maju 1945 roku powiedział, że na zawsze „skończył się sławetnej pamięci okres separowania Ślązaków od reszty Polski, traktowania Ślązaków jako narodowość odrębną, pośrednią między Polakami a Niemcami”. Ci, którzy decydowali o Śląsku - Grażyński czy Zawadzki - działali w różnych systemach, a jednak w postrzeganiu śląskiej tożsamości byli sobie bliscy. Zaś to, że dzisiaj wielu ludzi nie rozumie Tragedii Górnośląskiej, to przede wszystkim wpływ okresu powojennej sowietyzacji. To wtedy ugruntowane zostało myślenie o państwie w kategoriach narodowej jednolitości, które pokutuje do dziś wśród polskich elit i polskiego społeczeństwa.

Co mają robić nauczyciele w szkołach? Wielu z nich nie bardzo wie, o co chodzi z tą Tragedią Górnośląską. 

Nie jest to wina nauczycieli, ale przede ministerstwa edukacji, od którego należy oczekiwać wprowadzenia do programów nauczania wiedzy o regionach kulturowego pogranicza. Tym bardziej, że o historię regionalną w szkołach upominają się nie tylko Ślązacy, ale i nieliczni już autochtoni historycznych Prus, którzy odpowiednio do Tragedii Górnośląskiej wspominają Tragedię Pruską. Wiedza o tych wydarzeniach powinna stać się obowiązkowym elementem edukacji historycznej. Każdy region powinien mieć prawo do upamiętnienia swojej historii. Dlaczego? No właśnie, należy sobie postawić pytanie, jakiego społeczeństwa oczekujemy: narodowego w wąskim rozumieniu tego słowa czy obywatelskiego? Czy chcemy być spadkobiercami nacjonalistycznych ideologii, czy też społeczeństwem obywatelskim, w którym ludzie wzajemnie szanują swoją historię, kulturę i tradycję, a różnorodność postrzegają jako bogactwo, a nie zagrożenie?

Póki co nie ma powszechnej akceptacji ani zrozumienia wydarzeń, które rozegrały się na Śląsku w 1945 roku i później. O ile w miarę łatwo jest mówić o wywózkach do ZSRR, to już o obozach dla m.in. Ślązaków mówi się półgębkiem albo wcale.

Problem pojawia się w momencie, kiedy jest mowa o tym, kto prowadził te obozy. Samo wspomnienie komunistycznych polskich obozów po wojnie wywołuje wręcz histeryczną reakcję. Politycy nie chcą uczciwie odpowiadać na pytania o Tragedię Górnośląską i dokonać rozliczenia nie tylko z komunizmem, ale i towarzyszącym mu wówczas nacjonalizmem. Tym samym świadomie lub nie, wpisują się w tradycję Polski powojennej. Paradoksalnie odżegnując się od państwa komunistycznego, stają w tym samym szeregu, co Zawadzki czy Bierut. Ci nieliczni górnośląscy parlamentarzyści, którzy zdali sobie sprawę z fałszu i zakłamania tej postawy, odeszli z polityki. Takim przykładem jest Alojzy Lysko. Ale są też tacy, jak senator Maria Poździej – Pańczyk, którzy wręcz zawodowo zajmują się dostarczaniem Warszawie argumentów utwierdzających ją w ciasnym postrzeganiu spraw naszego regionu.

Zaś ci, którzy mogliby się temu przeciwstawić, wolą milczeć. Dlaczego od 70 lat Ślązacy wolą milczeć, aniżeli mówić o swojej tragedii? 

W 1945 roku wszystkich Górnoślązaków postawiono w stan podejrzenia, nad wszystkimi wsiało widmo represji, wypędzenia, wywózki. Dlaczego nie chcieli o tym mówić? Bo przyzwyczaili się milczeć. Mój dziadek był więźniem niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz. O swoich przeżyciach rozmawiał jedynie ze współwięźniami. Być może podobnie jest ze Ślązakami, którzy przeżyli traumę obozów powojennych. Ich dodatkowo może onieśmielać jazgot wychowanych w duchu ciasnego nacjonalizmu polityków i publicystów. Proszę sobie wyobrazić, że jeszcze w 2011 roku jeden z radnych sejmiku województwa opolskiego, były poseł, w publicznych wypowiedziach sugerował, że Ślązaków spotkała słuszna kara za popieranie Hitlera.

Pana zdaniem, ten sprzeciw wobec wydarzeń 1945 roku z biegiem czasu maleje czy też pozostaje wciąż ten sam?

W tych atakach roku prym wiedzie grupa, która uważa, że państwo polskie nie ponosi żadnej odpowiedzialności za Tragedię Górnośląską. Że to było zupełnie inne, niepolskie państwo. Mam do nich pytanie. Dlaczego po roku 1989 suwerenna Rzeczpospolita nadal wypłacała kombatanckie emerytury funkcjonariuszom powojennego państwa, komendantom obozów, w tym Salomonowi Morelowi, który wyjechał do Izraela? Dlaczego w tym samym czasie odmówiono zadośćuczynienia śląskim więźniom tych obozów, którym w ustawie nie przyznano świadczeń, bowiem nie represjonowano ich za dążenie do niepodległego bytu państwa polskiego? A jedynie za to, że byli Ślązakami i znaleźli się w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie. Mamy prawo domagać się uczciwego przedstawienia Tragedii Górnośląskiej – uczciwego przede wszystkim wobec ofiar.

Rozmawiała: Iza Salamon

1

Komentarze

  • Stanik z Rybnika Czysta etniczna 16 lutego 2015 14:14Pani Salomon ma Pani racje i pisze Pani Prawdę Historyczną ale tylko Pani i parę boga bojowych na Śląsku , a ta reszta to oszuści , kłamcy,szuje ,Historyczni którzy za parę srebniekow falszuja Prawdziwą Historię Śląska .PIŁSUDSKI miał rację fajny naród ??? tylko trzeba bić oszustow ,kurwy ,i zlodzieji.

Dodaj komentarz