Gośćmi honorowymi byli słynni niegdyś żużlowcy / Dominik Gajda
Gośćmi honorowymi byli słynni niegdyś żużlowcy / Dominik Gajda

 

Kilka dni przed prezentacją drużyny żużlowej w galerii Focus Mall otwarto wystawę prezentującą dzieje tej dyscypliny w Rybniku. Gośćmi specjalnymi byli żużlowcy sprzed lat: Andrzej Wyglenda i Jerzy Wilim oraz Adam Pawliczek.


 

W Focusie pokazano stare motocykle, plastrony, kevlary (a w zasadzie skóry) w których kiedyś występowali rybniccy żużlowcy. Są też programy, odznaki i proporczyki, a także zdjęcia z dawnych lat. Eksponaty pochodzą m.in. ze zbiorów Adama Drewnioka, basisty zespołu Carrantuohill, kibica żużla, a pamiętają jeszcze lata 60. To wtedy dzisiejszy muzyk zaczął chodzić na żużel!

- Mam na przykład obfotografowany cały finał drużynowy Mistrzostw Świata z 1969 roku. Od mojego przyjaciela Stefana Smołki, autora biografii żużlowców, otrzymałem fotografie z imprezy, na której zdobywaliśmy pierwszy drużynowy medal mistrzostw świata w Kempten w 1965 roku – mówi Adam Drewniok.

 

Wyjątkowe święto

Niedziela od wiosny do jesieni przez lata związana była dla niego z żużlem. - Żużel w Rybniku to było wyjątkowe święto. Rano była msza w kościele Józefa Robotnika, po niej lody Bambino u pani Drabiniokowej, potem szło się do domu na obiad na kluski i modro kapusta. A już o godzinie 13-14 byliśmy z ojcem pierwsi na stadionie, bo tata był sekretarzem zawodów. I ostatni wyjeżdżaliśmy ze stadionu. Miałem okazję oglądać przygotowania zawodników, mycie motocykli po zawodach. Ja miałem ten przywilej, że dostawałem za darmo jednorazowe okulary ze spółdzielni Jedność, które zakładali żużlowcy. A moi rówieśnicy musieli umyć motor żużlowy, żeby dostać takie okulary – opowiada Adam Drewniok.

Swoje początki na żużlu wspominał Adam Pawliczek, który jeździł przez 29 sezonów, z tego 21 w Rybniku. - Pochodzę z Niedobczyc, gdzie mieszkali też bracia Skupień, Ryszard Szymański, Piotr Brachmański, Krystian Fros. Wszyscy w pobliżu niedobczyckiego kościoła. Jeździli po lasach na motocyklach WSK, mieli swój tor, który nazywali Wembley. Ja i Eugeniusz Skupień, mój rówieśnik, jeździliśmy za nimi na komarkach i podpatrywaliśmy ich. Ja byłem wpatrzony w Antoniego Skupnia i musiałem robić wszystko, to co on. Zapisałem się nawet na judo, bo on je uprawiał. W wieku 16 lat zapisałem się do szkółki żużlowej – opowiadał Adam Pawliczek.

 

Mecz, ognisko, biesiada

Zawodnicy z sentymentem wspominali dawne czasy. - Kiedyś drużyna wywodziła się z tego miasta i z pobliskich wiosek. Żużel był piękniejszy, wszyscy nim żyli. Po meczu drożyna spotykała się na wspólnym ognisku, biesiadowaliśmy razem. To były wspaniałe czasy. Teraz zawodnicy wsiadają w busy i rozjeżdżają się w różne miejsca – mówił Adam Pawliczek.

- Jak współczesny żużel będzie wyglądał tak jak wygląda dzisiaj, to za pięć lat to wszystko się rozpadnie. Bo jak zawodnik może startować w trzech, czterech ligach w jednym sezonie?! I ja nie piję do prezesa rybnickiego klubu, ale do Polskiego Związku Motorowego - mówił gorzko Andrzej Wyglenda.

Zawodnicy święcili światowe sukcesy, ale zarabiali "krajowo". Za złoty medal Mistrzostw Świata par dostali razem 5555 zł przy średniej pensji 1800 zł. - Jakbyśmy tego nie podzielili, to moglibyśmy garaż z płyt betonowych wystawić – opowiadał Wyglenda.

Jeszcze "weselej" było na początku lat 90., kiedy w żużlowym klubie znalazł się sponsor. Człowiek ten pomógł żużlowcom awansować do ekstraligi. - Odrodził zespół, wrócili zawodnicy. Ale okazało się, że nie było pieniędzy. To były i piękne czasy, i smutne czasy. Trzeba było z powrotem zatrudnić się na kopalnię, żeby przeżyć. Bo sponsor zatrudnił nas do swojej firmy, ale nawet składek za nas nie płacił. Okazalo się, że ma puste kieszenie – mówił Adam Pawliczek.

 

Cenna pamiątka zostanie w Rybniku

W trakcie żużlowej imprezy Ireneusz Rugor, jeden z kibiców żużlowych, przekazał plastron, w którym Andrzej Wyglenda zdobywał mistrzostwo świata par razem z Jerzym Szczakielem. Zostali uwiecznieni w Księdze rekordów Guinnessa jako jedyni zawodnicy, którzy wygrali wszystkie wyścigi po 5:1.

- Irek Rugor wylicytował plastron, który Andrzej Wyglenda podarował na licytację na rzecz Kamila Cieślara, ale chce, żeby ten plastron został w Rybniku – mówił Adam Drewniok, który współprowadził imprezę.

5

Komentarze

  • Stanik z Rybnika Do Rybniczoka 19 marca 2015 13:12Rybniczok pieron tam nie śpi czasu przegrali mono robią trynerowi na bzdury abo nima motywacji . Pawliczek by se nadoł ale ci dwa som kapka za smarkaci i mają nie wiela erfarongu żeby kludzic colki klub..Ale mosz recht z tym trenerem coś ni stimuje ze całościom??? Nowy seson pokorze.
  • Rybniczok do Stanika 18 marca 2015 20:19Jak Jo co pisza to nie wyciongom tego z palca,tylko z doswiadczenio i opserwacji.Mieli w tamtym sezonie jechac na szpica ,a walczyli o spadek .Pierwsze musi byc trener brany pod uwaga,dwa mecze przegrane na jego konto.Adam Pawliczek jest dojrzaly zeby prowadzic rybnik,ma dotego kraft,ajeszcze ponadto jest synek niedobecki jak Egon Skupien to som chopy z tupetem i nie trzeba szukac obcych.Pozdrawia.
  • Stanik z Rybnika Żużel i Rybniczok. 14 marca 2015 21:47Pawliczek Mo? być za trenera a ten co jest. ?? Nie rozumiem jest zły??? Wytłumacz.prosze.
  • Stanik z Rybnika Żużel i Rybniczok. 14 marca 2015 21:44Pawliczek Mo? być za trenera a ten co jest. ?? Nie rozumiem jest zły??? Wytłumacz.prosze.
  • rybniczok zuzel 14 marca 2015 14:28Pawliczek mo byc za trenera ,bo tenm co teraz je to zawali i bydzie z rusami walczyl o spadek.

Dodaj komentarz