Świecznik zwany meluzyną / Elżbieta Grymel
Świecznik zwany meluzyną / Elżbieta Grymel

 

Czy młody rybak mógł sobie wziąć za żonę dziewczynę, która w połowie była kobietą, a w połowie rybą lub wężem? Oto jest pytanie!

 

Kiedy byłam mała, nie lubiłam jesiennych dni, gdy wiał silny wiatr, bo wtedy rodzice nie pozwalali nam, dzieciom, wychodzić na podwórko. Najgorsze jednak były wieczory, kiedy każdy podmuch sprawiał, że cały dom zdawał się trząść w posadach, a dźwięki, które wtedy można było wtedy usłyszeć, przyprawiały wręcz o dreszcze. Wtenczas niektóre starki mówiły, że to Meluzyna płacze, ponieważ od wieków szuka swoich dzieci i znaleźć ich nie może. Inne babcie natomiast dowodziły, że już je znalazła, ale nie ma dla nich jedzenia i jest zrozpaczona.

Kiedy tak wichura wyła, zwolenniczki tej drugiej teorii wychodziły przed dom i rzucały na wiatr szczyptę mąki, mówiąc przy tym: Meluzyno, nakarm dzieciątko... Kiedy czasem w ogniu zaskwierczało palące się drewno, jedni uważali, że to głos Meluzyny, zaś drudzy twierdzili, że to jakaś pokutująca dusza o pomoc prosi! Ggy mały człowiek nasłuchał się takich strasznych wieści, trudno byłoby, żeby nie zaczęła zżerać go ciekawość, kim jest owa Meluzyna. A oto, jak ją przedstawiały ludowe opowieści:

Pewien młody rybak lubił wysiadywać wieczorami na brzegu jeziora. Pewnej nocy spotkał tam piękną dziewczynę, która przechadzała się nad wodą. Z czasem młodzi zaczęli spotykać się coraz częściej, aż rybak się zakochał bez pamięci i poprosił dziewczynę o rękę. Ona jednak nie od razu dała mu twierdzącą odpowiedź. Gdy chłopak nalegał coraz bardziej, zgodziła się, ale postawiła jeden warunek, że każdy piątek spędzi w swoim pokoju sama i nikomu nie będzie wolno tam zaglądać. Niedługo potem młodzi wyprawili huczne wesele i byli bardzo szczęśliwi. Wiodło im się nieźle, a w krótkim czasie w ich zasobnym domu pojawiła się gromadka dzieci.

Jednak pewnego piątku zakaz zaglądania do pokoju Meluzyny, bo tak miała na imię, został złamany. Kto się tego dopuścił? W jednych opowieściach uczynił to własny mąż Meluzyny, w innych nieżyczliwa Meluzynie matka męża. Nie darmo mówiono: Matka mężowa – głowa wężowa! Nieważne, co było przyczyną takiego postępku, zazdrość czy też nieżyczliwość, ale tajemnica się wydała i rybak zobaczył, że jego ukochana ma postać pół kobiety – pół ryby! Zaszumiało wtenczas po kątach, silny podmuch wiatru porwał Meluzynę z izby i nosi ją po świecie do dziś! Tak przynajmniej twierdzili autorzy opowieści. Należałoby zapytać, kim tak naprawdę była owa Meluzyna. I tu też opowiadający nie są zgodni, bo jedni uważają ją za córkę boga wiatrów, a inni za dziecko bliżej nieokreślonego boga wody.

Wyobraźcie sobie, drodzy Czytelnicy, że istnieją nawet portrety wietrznicy Meluzyny, choć niewiele z nich zachowało się do dzisiejszych czasów. Na przełomie XVII i XVIII wieku panowała moda na wiszące świeczniki, które nazywano meluzynami. W kulturze mieszczańskiej przetrwała ona cały wiek XIX. Świeczniki miały postać kobiecą z rozłożonymi rękami. Na plecach miała ona poroże jelenia, do którego były przymocowane podstawki pod świece. Świecznik taki był umieszczony wysoko pod sufitem, więc kobieca postać sprawiała wrażenie, jakby fruwała. Meluzyny, na których znalazłaby się także postać mężczyzny, należały do rzadkości.

Zdarzały się też jednak świeczniki meluzyny przedstawiające głowę jelenia. Często umieszczano je w kościołach. Pełniły rolę higrometru i przepowiadały pogodę. Podobno w podtrzymujące je liny były wplecione włosy kobiece, ale być może skrywały też inne tajemnice. Takie świeczniki z postacią kobiety i mężczyzny widziałam ponad 50 lat temu w Żorach u pewnych starszych państwa, którzy nazywali je babą i chłopem, co się jednak z nimi stało po śmierci właścicieli, nie mam nawet bladego pojęcia.

 

 

Wątek z francuskiego romansu
Meluzyna to wedle Wikipedii kobieca postać z legend i folkloru. Według jednej z najbardziej znanych literackich wersji, spisanej w latach 1387-1393 przez Jehana czy Jeana d`Arras, dworzanina księcia Jana de Berry, była to czarodziejka. Gdy wyszła za mąż, kazała przysiąc małżonkowi, że nigdy nie będzie próbował zobaczyć jej w sobotę, inaczej na jego ród spadnie nieszczęście. Mąż nie dotrzymał obietnicy i zajrzał do łazienki w sobotę, kiedy Meluzyna brała kąpiel. Zobaczył, że od pasa w dół jej ciało miało formę wężowego ogona. Przerażony milczał, ale do czasu, gdy odkrycie tajemnicy ściągnęło na rodzinę nieszczęścia w postaci waśni. Wtedy zaczął robić żonie wyrzuty. Urażona Meluzyna rzuciła się z okna, a w powietrzu zamieniła się w skrzydlatego węża. Meluzynę i jej męża uznawano za założycieli rodu Lusignan.
Nasza opowieść była zatem przeróbką starego francuskiego romansu rycerskiego o protoplastce rodu de Lusignan. Książeczki o tej i podobnej treści można było nabyć w latach 40. XIX wieku na straganach odpustowych.

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz