Tajemniczy portret babci

 

Czy to możliwe, żeby babcia odwiedzała wnuczkę po śmierci, wchodząc w swój portret i śmiejąc się?

 

Historię, którą chcę tu przytoczyć, opowiedziała mi dwudziestoparoletnia koleżanka mojej córki imieniem Kasia. W pokoju przez nią zajmowanym wisiało duże zdjęcie babci, z którą wnuczka była bardzo związana, ponieważ to właśnie babcia zajmowała się jej wychowaniem we wczesnym dzieciństwie, jako że rodzice dziewczynki jeszcze wtedy studiowali i rzadko bywali w domu. Potem Kasia wyjechała z rodzicami na Śląsk i jej kontakty z babcią były z tego powodu rzadsze, ale i tak dzwoniły do siebie przynajmniej raz w tygodniu, widywały się także w święta wielkanocne, w Wigilię i Boże Narodzenie.

Kiedy Kasia była w klasie maturalnej, babcia poważnie się rozchorowała. Zajęta nauką dziewczyna nie miała jednak czasu, żeby do niej pojechać. Staruszka co prawda mówiła, że to rozumie, ale z pewnością było jej bardzo smutno. Resztę życia babcia Kasi spędziła w samotności, zdana tylko na pomoc życzliwych sąsiadów. W dniu, w którym Kasia wyjeżdżała składać egzaminy na wymarzoną uczelnię, przyszedł telegram z wiadomością o śmierci babci. Rodzice nic jej jednak o tym nie powiedzieli, ponieważ nie chcieli jej stresować i tylko sami, we dwoje pojechali na pogrzeb.

Kasia wróciła do domu po czterech dniach i od razu chciała zadzwonić do starszej pani, żeby jej powiedzieć, że dostała się na studia. Wtedy mama z miną winowajczyni wyjawiła jej straszną prawdę. Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że staruszka była już wiekowa i bardzo chora, ale ogromnie żałowała, że nie mogła się z nią pożegnać. Kiedy tak rozmyślała o tym, siedząc w swoim pokoju, spojrzała na portret babci wiszący na ścianie i wydawało jej się, że kobieta mrugnęła do niej łobuzersko, jak to miała w zwyczaju. Wtedy Kasia uznała, że puszczają jej nerwy i doszła do wniosku, że nikomu o tym nie wspomni. Ale kilka dni później stało się coś zdumiewającego.

Tego dnia Kasia wcześniej wróciła do domu i pomyślała, że rodzice mają jakiegoś niespodziewanego gościa, bo kiedy weszła do przedpokoju, usłyszała czyjś głośny, rubaszny śmiech! Jednak w domu nie było nikogo, a nastolatka zorientowała się, że dziwne odgłosy dochodziły z jej własnego pokoju! Wpadła tam jak burza i zamarła z przerażenia! To babcia na portrecie zaśmiała się pełną gębą, ale kiedy wnuczka na nią spojrzała, zamarła w bezruchu! Przerażona Kasia wypadła na klatkę schodową i tam zaczekała do powrotu rodziców, a potem opowiedziała im ze szczegółami cała tę historię.

Wtedy wszyscy zaczęli się zastanawiać, jak rozwiązać ten problem. Okazało się przy tym, że rodzice Kasi też już kiedyś słyszeli śmiech dobiegający z pokoju córki. Sądzili jednak, że ktoś ją odwiedził lub też dziewczyna nie zamknęła okna i słyszą odgłosy dochodzące z ulicy, dlatego specjalnie się tym nie przejęli. Teraz jednak po namyśle postanowili zamówić za babcię "gregoriankę", a dziwny portret schować w szufladzie z albumami.

Po odprawieniu trzydziestu mszy sytuacja uspokoiła się na tyle, że śmiechy w mieszkaniu się więcej nie powtórzyły, ale Kasia stwierdziła, że jeszcze długo nie będzie zaglądać do szuflady z albumami.

Komentarze

Dodaj komentarz