Henryk Frystacki i Piotr Kuczera / Adrian Karpeta
Henryk Frystacki i Piotr Kuczera / Adrian Karpeta

 

O przełomie jeszcze nie można mówić, ale o odwilży tak. Strony zaczęły ze sobą rozmawiać, co podkreślił prezydent Piotr Kuczera.

 

W magistracie doszło do okrągłego stołu na temat piłki nożnej w Rybniku. Dziennikarzy nie zaproszono. – Cieszę się, że ten dialog zaistniał. Przełom jest w tym sensie, żeśmy się spotkali. Panowie wiceprezydent Piotr Masłowski i prezes klubu piłkarskiego Henryk Frystacki się rozpoznali. Myślę, że ten etap, nazwijmy to personalny, jest już za nami. Jeśli w Rybniku coś ma się dziać, to ludzie, którzy się w to angażują, powinni ze sobą rozmawiać. Bo największą bolączką zawsze jest właśnie brak ludzi, którzy chcą się angażować. To wymaga czasu, zdrowia, nerwów. Łatwo czasem powiedzieć, że ktoś jest taki, siaki czy owaki – mówił nazajutrz przedstawicielom mediów prezydent Rybnika Piotr Kuczera, odnosząc się do personalnych ataków na linii Masłowski – Frystacki.

Z konkretów: miasto nie da klubowi ROW 1964 Rybnik brakujących pieniędzy. – Już nie próbuję o to nawet pytać pana prezydenta. Tych pieniędzy, których nam brakuje, nie uzyskamy z budżetu miasta. Musimy je pozyskać skąd indziej, to jest nasza rola. Cieszę się, że dzięki temu spotkaniu moje rozmowy ze sponsorami nie będą się zaczynały od pytania: a co tam się u was w ogóle dzieje. A tak niestety było. Jesteśmy po wstępnych rozmowach z grupą sponsorów, wokół piłki być może zostanie zawiązana grupa, która będzie ją wspierała. Utrzymywanie piłki seniorskiej nie będzie obciążało budżetu miasta. Ważne jest dla mnie to, że w systemie grantów nasz klub nie zostanie pominięty – mówi Henryk Frystacki.

Jeśli chodzi o finanse, miasto nie zastosuje grubej kreski wobec rozliczeń dotacji za poprzednie lata. Dotyczy to zarówno klubu piłkarskiego, jak i wszystkich innych klubów. Władze magistrackie wyjaśniają, że nawet jeśli powstanie spółka sportowa (czy to piłkarska, czy to żużlowa), to gmina nie musi być jej udziałowcem. Mimo to może ją wspierać finansowo pod warunkiem, że ona wszystkie wypracowane pieniądze przekazuje na działalność statutową.

– Taki okrągły stół przeżywam już po raz trzeci, bo organizowałem taki w 1990 i w 2000 roku. Efektem było powstanie Miejskiego Towarzystwa Piłki Nożnej, które funkcjonuje do dzisiaj. Więc jakiś rezultat takich spotkań jest. Po poniedziałkowym spotkaniu mogę stwierdzić jedno: wszystko idzie w dobrym kierunku. Władze miasta chcą piłki w Rybniku. O to przez cały czas pytałem – skomentował Henryk Frystacki.

Komentarze

Dodaj komentarz