Pan Bronisław obok swojej makiety / Iza Salamon
Pan Bronisław obok swojej makiety / Iza Salamon

 

Nie było piękniejszego budynku w mieście, jak kopalniana cechownia z wieżyczkami i okrągłym, witrażowym oknem. Bronisław Capłap stworzył jej makietę!

Trzy lata pracy, tysiące godzin spędzone nad fotografiami i makietą, dziesiątki tysięcy małych elementów. Tak wyglądała praca pana Bronisława Capłapa z Radlina, który postanowił odtworzyć klimat dawnej Emmagrube i zbudował makietę starej cechowni wraz z sąsiadującymi budynkami i obiektami górniczymi. Efekt prac jest oszałamiający, pokazały go także ogólnopolskie media. – Pracuję na tej kopalni ponad 30 lat, zaś sam pomysł stworzenia makiety zrodził się z dziesięć lat temu. Dla mnie prawdziwym, miejscowym, dziełem sztuki, wyrażającym najwyższy kunszt w architekturze jest, a w zasadzie był, budynek cechowni kopalni Emma sprzed stu lat, wraz z towarzyszącą mu infrastrukturą – mówi autor makiety.

 

Co zostało

 

Pasjonuje się historią i zabytkową architekturą Śląska. Z zapałek studiuje stare mapy, plany i zdjęcia. Na jednym z nich zobaczył starą cechownię i aż zamarł ze zdumienia. Kunsztowne wieżyczki, okrągłe, witrażowe okno. Dziś z dawnej bryły cechowni nie zostało wiele, ponieważ w latach 60. ta część kopalni została przebudowana, a w zasadzie zniszczona. Radlin bezpowrotnie stracił architektoniczną perełkę. – A trzeba pamiętać, że cechownia zawsze była miejscem wyjątkowym, o szczególnym charakterze i przeznaczeniu. To tutaj dyrekcja kopalni spotykała się z załogą, tu odprawiano msze, kiedy w Biertułtowach nie było jeszcze kościoła, tutaj też, przy zasłoniętym ołtarzu, odbywały się nawet walki bokserskie – mówi pan Bronisław.

Tworząc makietę, chciał zachować przynajmniej symbolicznie klimat starej kopalni, Do swej pracy użył wielu materiałów, głównie drewnianych elementów – mieszadełek do kawy, patyczków do lodów, szaszłyków, wykałaczek, przydały się też miniaturowe elementy z różnych przedmiotów codziennego użytku, rurki mosiężne, drut modelarski stalowy czy mosiężny. Cały model jest również podświetlany za pomocą lampek ledowych. Najwięcej problemów jednak stwarzała... dachówka.

 

Dachówki z mieszadełek

 

– Odpowiedź samą przyniosła wyobraźnia w drodze powrotnej z wycieczki do Zakopanego, kiedy w ręce wpadło mi drewniane mieszadełko do kawy. Wałkowany w czasie trzech miesięcy problem prysnął niczym bańka mydlana. Pomysł wykonania drewnianych dachówek z końcówek mieszadełek okazał się strzałem w dziesiątkę – wspomina pan Bronisław Capłap. Gotowa całość robi niesamowite wrażenie, jednocześnie budząc smutną refleksję na temat tego co wydarzyło się z regionalną architekturą w latach 60. i 70.

– Zafascynowany dziełem ludzkich rąk do dziś nie mogę zrozumieć mechanizmów minionych lat, które nosiły w sobie zarzewie niszczenia wszystkiego, co było wytworem przeszłości, bez względu na wartość historyczną, bo ważniejsze były aspekty polityczne bądź inne mniej mi znane – mówi z żalem pan Bronisław, dodając, że właśnie w ten sposób z mapy Radlina zniknęły górnicze osady – familoki na Bottropie, osiedle górnicze na Makuszyńskiego (dawnej ulicy Szkolnej) i inne zabudowania w Biertułtowach.

 

Ważne chlewiki

 

– Z dnia na dzień znikały chlywiki oraz inne obiekty przy familokach, wpisane w ich funkcjonalne istnienie. W nich przecież znajdowały się magle, wędzarnie i piece do wypieku chleba. W chlewikach zaś rządziły się świnie, kaczki, kury i króliki, a na strychach gołębie. Dziś chlewiki w większości zostały wyburzone lub przerobione w garaże. Familoki zaś zastąpiono żelbetowymi klockami, a ogródki trawnikami – ubolewa autor makiety. Klimat górniczego Radlina sprzed stu lat można dziś jednak poczuć dzięki pracy pana Bronisława, który chciałby pokazać makietę szerszej publiczności. Niewykluczone, że zostanie ona zaprezentowana w urzędzie miasta, a może nawet w kościele. Decyzja powinna zapaść w najbliższym czasie.

Komentarze

Dodaj komentarz