Święconka,
Święconka, "Gość Niedzielny" z 1935 roku / Archiwum

 

Dziś już mało kto pamięta, że niegdyś przy starym kościele istniało Towarzystwo św. Antoniego, które zyskało wielką sławę dzięki przedstawieniom pasyjnym!

 

W okresie wielkopostnym cała rybnicka parafia uczestniczyła w nabożeństwach Drogi Krzyżowej, które wciąż odprawiane są w piąti. Kiedy jeszcze istniała tylko parafia pw. Matki Boskiej Bolesnej, wierni z miasta i okolicy śpieszyli do kościoła, by się dobrze wymodlić, a często i wypłakać przy rozmyślaniu Męki Pańskiej. Już o 8 rano proboszcz odprawiał mszę świętą, wygłaszał kazanie, a potem obchodził wraz z kościelnymi i śpiewakiem stacje Drogi Krzyżowej. Przy każdej wygłaszał krótką naukę lub rozmyślanie, a następnie odczytywał zalecki za zmarłych. Składano je wraz z hojnymi ofiarami przy poszczególnych stacjach, do których zamawiający intencję miał największy kult i osobisty sentyment.

 

Od stacji do stacji

 

Następnie po ośpiewaniu pieśni pasyjnej i odmówieniu modlitw, jakie wierni zanoszą do Boga na kalwaryjskich ścieżkach, w wielkim ścisku przedzierała się procesja pod kolejną stację. Całe nabożeństwo trwało nawet pięć godzin i kończyło się błogosławieństwem. Szczególny kult Męki Pańskiej spopularyzował w Rybniku ksiądz wikariusz Franciszek Miczek (1863-1934), który przybył tu w czerwcu 1890 roku, zaraz po święceniach kapłańskich. Była to jego pierwsza placówka duszpasterska. Ten młody kapłan pełen energii i artystycznej wizji w czerwcu 1891 roku założył parafialne Towarzystwo św. Antoniego, do którego wstępowały rzesze młodzieży.

Dzięki temu wkrótce zdołał ksiądz Franciszek utworzyć doskonały amatorski zespół teatralny. Przy współpracy z księdzem Rychlem napisał dla swego zespołu pięcioaktowy dramat w języku polskim (obowiązywał wówczas język niemiecki) pt. "Męka Pana Jezusa". Prezentacja tej sztuki, wystawianej przez prawie cztery lata w niedzielne popołudnia, ściągała tłumy z różnych stron. Już na kilka godzin przed rozpoczęciem spektaklu, który zwykle odbywał się na scenie hotelu Świerklaniec, ulice zapchane były końmi, powozami, furami i wozami drabiniastymi przystosowanymi do przewozu większej liczby osób. Przyjeżdżali mieszczanie i włościanie z wiosek należących do parafii rybnickiej oraz z ościennych powiatów: pszczyńskiego, raciborskiego i gliwickiego.

 

Sceniczny bestseller

 

Samo przedstawienie było tak realistyczne, że z wielkiego żalu publiczność rzewnie szlochała, a kiedy Pan Jezus umierał na krzyżu, wielu widzów mdlało. Z czasem na spektakle amatorskiego zespołu do Rybnika zaczęli przyjeżdżać specjalnymi pociągami widzowie z Wrocławia, Raciborza, Cieszyna, Głogówka, a nawet z Krakowa. W 1895 roku ksiądz Miczka dopisał szósty akt dramatu pt. "Chrystus przed Herodem", co przysporzyło rybnickim przedstawieniom pasyjnym jeszcze większej popularności. Wbrew nieprzychylnym uwagom swych przełożonych oraz trudnościom, jakie czyniły władze policyjne, podjęte dzieło przez kilka kolejnych lat było swoistym bestsellerem scenicznym regionu.

Tzw. czynniki oficjalne patrzyły na to z coraz większym niezadowoleniem, dopatrując się w tej szlachetnej inicjatywie zakamuflowanej polskiej agitacji narodowej. Nagły kres działalności amatorskiej sceny teatralnej w Rybniku położyli pruscy urzędnicy rejencji w Opolu, którzy wystawianie sztuki uznali za niebezpieczny akt agitacji i propagowania polskości. Ostatecznie po wystawieniu szóstego aktu dramatu, w kwietniu 1895 roku władze rejencji wydały oficjalny zakaz działalności teatralnej w parafii rybnickiej. Pozostały jednak inne tradycje.

 

Wiara młodych

 

W Wielki Piątek już o świcie śpieszyły grupy wiernych do brzegów rzek, stawów i lokalnych potoków, aby obmyć się w lodowatej wodzie na pamiątkę przejścia Pana Jezusa przez potok Cedron w drodze z Góry Oliwnej przed oblicze swoich kolejnych sędziów. W parafii rybnickiej zaraz po ceremonii obmycia połączonym z porannymi modlitwami tłumy ludzi podążały wprost do kościoła parafialnego, aby tam boso na zimnych flizach uczestniczyć w nabożeństwie Drogi Krzyżowej. Tego samego dnia o godzinie 3 po południu przy kościele spotykały się dzieci i wyruszały w procesji do wszystkich przydrożnych krzyży w mieście i na przedmieściach.

Młodzi parafianie pod wodzą kapłana nieśli z sobą symboliczne narzędzia Męki Pańskiej (Arma Christi) w postaci rekwizytów młotka i gwoździ, obcęgów, korony cierniowej, trzciny, włóczni, bicza, dzbana z octem i drabiny. Obejście wszystkich uświęconych miejsc trwało kilka godzin, a liczna zawsze pielgrzymka kończyła się przed krzyżem stojącym u bramy starego cmentarza na Górce Kościelnej (obecnie park św. Jana Sarkandra).

 

Czas na adorację

 

Wieczorne nabożeństwo wielkopiątkowe gromadziło w kościele niezliczone tłumy (parafia liczyła wówczas około 30 tysięcy wiernych), a po kilkugodzinnych ceremoniach wielu pozostawało jeszcze na nocną adorację przy Grobie Pańskim.

2

Komentarze

  • redakcja Odpowiedź redakcji 19 kwietnia 2016 21:54Pan Józef Kolarczyk jest stale obecny na stronach historycznych w papierowych "Nowinach", portal uzupełnimy. Pozdrawiamy
  • Stanik z Rybnika i Familijo. Do Nowin 19 kwietnia 2016 18:33Co się stało z naszym Rybnickim prawdo pisarzam Historia Śląska i ważnych zdarzeń z przeszłości , Józefem Kolarczykiem , czyżby go już Pisowcy cenzurom osączyć , albo poszedł z nimi za parę srebników . A to by była szkoda nie do wyrównania , i wybaczenia .Śląsacy Rybniczanie Józefie czekamy na ciebie.

Dodaj komentarz