GruBson jako grnik na terenie kopalni Ignacy / Dominik Gajda
GruBson jako grnik na terenie kopalni Ignacy / Dominik Gajda

 

To pierwszy klip artysty, który powstał w jego rodzinnym mieście. Ma tytuł "Nie jestem".

 

Przed świętami premierę miał nowy teledysk GrubSona "Nie jestem". Wcześniej w magistracie pokazano go dziennikarzom, i to w wersji nieocenzurowanej. Bo to pierwszy klip artysty, który powstał w jego rodzinnym mieście. Są ronda, stadion, kopalnia Ignacy. Występują też rybniczanie, przyjaciele artysty. M.in. związany z miastem, chociaż już tutaj nie mieszkający Robert Korólczyk. – Znamy się od lat. Szukałem typowego złego szefa, pomyślałem o nim. Wiedziałem, że dobrze zagra – śmieje się GrubSon.

Jak dodaje, wcześniej nie miał możliwości nakręcenia teledysku w Rybniku, bo firmy, z którymi współpracował, były z innych stron. Tym razem kolega od kręcenia przyjechał na miejsce, chociaż pochodzi ze Świebodzina. Jak mówi, chciał pokazać miasto, wielu fanów pytało zresztą, dlaczego nie robi klipów. Kiedy rozpoczął pracę w Rybniku, okazało się, że wszystkie drzwi stoją przed nim otworem. – Dzwoniliśmy np. do jakiegoś pubu, pytaliśmy o możliwość nakręcenia kilku scen. Nie było żadnego problemu – mówi GrubSon.

Od początku wiedział, że w teledysku "zagrają" np. stadion, park tematyczny, zalew czy elektrownia. Rynku nie chciał pokazywać, bo on już był w innych klipach. O czym jest ten najnowszy? Bohater (gra go Przemek Corso, pisarz, przyjaciel GrubSona) siedzi w fotelu z piwem i czipsami. Ogląda telewizję, skacząc po kanałach. Widzi parę, która prawdopodobnie uprawia seks, mężczyznę, który onanizuje się, panią, która chyba jest tancerką erotyczną. W refrenie okazuje się, że to wszystko nie tak! Np. kobieta na stole nie tańczy, a wkręca żarówkę!

– To najbardziej odważny teledysk GrubSona, jest parodią samego siebie, ale też wszystkich Polaków, każdego po trochu. Myślę, że takie coś jest nam potrzebne chociażby po to, by nabrać dystansu do samego siebie – mówi hip-hopowiec. Miasto nie cenzurowało teledysku. – Ten klip pokazuje i tłumaczy świat na swój sposób – komentuje prezydent Piotr Kuczera.

Zdjęcia trwały dwa tygodnie, a przygotowanie całości zajęło od 2,5 do 3 miesięcy. – Mieliśmy mnóstwo przygód, na szczęście nic się nie stało przykrego. Wprost przeciwnie, myślę, że tzw. making off będzie ciekawszy nawet od samego klipu – śmieje się GrubSon. Najtrudniej było mu wejść na most w Zamysłowie, skąd miał zrzucić ogromną marzannę, żeby się utopiła. Wszystko odbyło się legalnie i poszło zgodnie z planem.

Trudna była scena, w której Tomasz Iwańca gra rolnika. Było bardzo zimno, a on musiał w bokserkach leżeć w wannie u kolegi na placu. Nagranie trwa prawie siedem minut. Zawiera ponad 40 scen. W rogu jest pani, która miga, czyli opowiada treść niesłyszącym. – Okazało się, że jest naszą fanką i też ma problemy ze słuchem – mówi GrubSon.

– GrubSon jest jednym z ambasadorów Rybnika. Chciałbym podziękować za to, że przyznaje się do Rybnika. Bardzo się cieszę, że podjęliśmy taką współpracę. Mam nadzieję, że jeszcze nieraz będziemy mogli gościć go w Rybniku. Pamiętam jego ubiegłoroczny koncert w kampusie. Tożsamość miasta bardzo pięknie pokazała się w czasie tego występu – mówi prezydent Piotr Kuczera, tłumacząc zaangażowanie gminy w przedsięwzięcie.

Klip można zobaczyć na kanale MaxFloRecTV w serwisie YouTube.

Komentarze

Dodaj komentarz