Robert Tur z Rybnika pracuje w czeskiej kopalni / Dominik Gajda
Robert Tur z Rybnika pracuje w czeskiej kopalni / Dominik Gajda

 

Sąd krajowy w Ostrawie ogłosił upadłość spółki OKD (Kopalnie Ostrawsko-Karwińskie), gdzie pracuje ponad 2 tysiące naszych górników. Co z nimi będzie?

 

W poniedziałek odwiedziliśmy Frydek-Mistek, który leży 70 km od Rybnika. Przed hotelem robotniczym przy ulicy Pionýrů sporo samochodów z polskimi rejestracjami. Przed godziną 10 z hotelu wychodzi Robert Tur. Ma 43 lata. Kiedyś pracował w Budryku, ale błędy młodości spowodowały, że stracił robotę. W czeskich kopalniach pracuje od 1,5 roku. Obecnie w kopalni Paskow pod firmą Carbokov. Pracuje w ścianie, przy wydobyciu. Skąd pomysł na czeskie kopalnie? – Większy zarobek niż w Polsce. Jak u nas górnik dostaje niecałe 2 tys. zł, to tu około 4 tys. zł. Fachowcy wychodzą dużo więcej – przyznaje.

Zakwaterowanie w hotelu opłaca firma. Pokoje są 2-3-osobowe. Przed każdym zjazdem górnik dostaje ciepłą zupę i kanapki. Robert Tur dojeżdża do pracy albo samochodem z kolegą z Rybnika, albo pociągiem. Do niedawna pracował na trzy zmiany: poranną, na godzinę 14 i na 22, do tego dochodziły dzikie zmiany: na 12, 18 i 24. – Teraz przeszliśmy na tzw. karuzelę, po czesku kolotoč. Jest grafik, przychodzimy do pracy według niego – tłumaczy Robert Tur. W poniedziałek szedł do pracy na godzinę 12. Potem trzy dni na godz. 18 i jeden dzień wolnego. Wtedy wraca do Rybnika.

Szacuje, że na Paskowie (Důl Staříč III) pracuje może z 50 Polaków. – Boimy się o robotę. Możemy ją stracić w każdej chwili. Kopalnia ma zostać zamknięta do końca roku, ale na razie nic się nie dzieje, nie widać działań likwidacyjnych. Wiadomo, w pierwszej kolejności zwolnią Polaków. Czesi dostaną odprawy albo zostaną przeniesieni na inne kopalnie – uważa Robert Tur. Ma już plan awaryjny, albo będzie szukał roboty w Polsce, albo w Holandii czy Anglii. Ale na dół za 1500 zł zjeżdżał nie będzie.

W podobnej sytuacji jest 22-letni Marek Och ze Skrzyszowa. W czeskiej kopalni CSA Karvina od września. – Kiedy starałem się o pracę w polskich kopalniach, odpisywali albo że nie ma przyjęć, albo że wiek przeszkadza – mówi młody mężczyzna. Gdy dostał robotę, wydawało się, że złapał Pana Boga za nogi. Dobre pieniądze, ponad 3 tys. zł na rękę, tylko 21 kilometrów od domu. – A teraz jest strach, obawa, że jak kopalnie zamkną, to skończy się to wszystko, że znów będzie trzeba szukać pracy w Polsce za parę groszy – mówi. A on ma plany: wesele, remont domu...

Spółka OKD ma 9800 własnych pracowników, zatrudnia też 2700 osób z firm kooperujących i 200 dalszych wynajętych od agencji pośrednictwa pracy. W obu tych ostatnich chodzi w znacznej mierze o pracowników z Polski. Obecna sytuacja zagraża także tysiącom miejsc pracy w sektorach obsługujących górnictwo.

Gdyby OKD skończyły się pieniądze, wypłaty wynagrodzeń jej własnych pracowników wzięłoby na siebie z mocy prawa państwo, ale jako odprawy wypłacałoby wbrew układowi zbiorowemu tylko równowartość poborów za trzy miesiące, a nie za cały rok. Czeski resort przemysłu rozważa możliwość wprowadzenia dodatków do płac górników i innych pracowników OKD, jeśli po zwolnieniu znajdą sobie inną pracę. W przypadku górników dodatek wynosiłby 8 tys. koron (1300 złotych) miesięcznie, a pozostałych pracowników 7 tys. koron (1140 złotych). Okres wypłacania tego świadczenia byłby uzależniony od stażu pracy, ale nie mógłby przekroczyć trzech lat.

Długi większe niż majątek
OKD 3 maja sama złożyła w sądzie wniosek o ogłoszenie jej upadłości, uzasadniając to długami w wysokości ponad 17 mld koron (2,8 mld złotych). Wartość majątku spółki nie przekracza 7 mld koron (1,1 mld złotych). OKD jest jedynym w Czechach producentem węgla kamiennego z rocznym wydobyciem 8 mln ton. Stanowi własność zarejestrowanej w Londynie spółki New World Resources (NWR), której głównym akcjonariuszem są fundusze inwestycyjne Ad Hoc Group (AHG).
Ze względu na zaciągnięte długi NWR znajduje się w stanie faktycznej niewypłacalności. Jej ubiegłoroczna strata wyniosła około 6 mld koron (955 mln złotych) w porównaniu z 567 mln koron (90 mln złotych) rok wcześniej. Zdaniem analityków poza spadkiem cen węgla winne są temu także koszty obsługi własnego ogromnego zadłużenia.
Źródło: PAP

 

 

2

Komentarze

  • Joalojz Marzenia ściętej głowy ! 12 maja 2016 09:00@voip ale marzysz ale marzenia nic nie kosztują. Przecież w POlsce nic się nie opłaca to jest zwykłe POLNISCE WIRT....FT
  • voip To szansa na większy zbyt 12 maja 2016 08:06To szansa na większy zbyt dla polskich kopalń.

Dodaj komentarz