Matka musiała chronić siebie i dziecko przed złymi mocami / Elżbieta Grymel
Matka musiała chronić siebie i dziecko przed złymi mocami / Elżbieta Grymel

 

Niegdyś wierzono, że matce i jej nowo narodzonemu dziecku mogły szkodzić wszelkie złe moce. Kobieta musiała przestrzegać wielu rygorów, aby się przed nimi uchronić.

 

Ludzie wierzyli, że połóg to taki okres w życiu kobiety, kiedy mogą jej szkodzić wszelkie złe moce. Czarownice mogły nasyłać przeróżne choroby i osłabiające ją krwotoki. Podobno każde nagłe zasłabnięcia położnicy to była też ich sprawka! Dlatego kobieta, która niedawno urodziła dziecko, musiała przez sześć tygodni ograniczyć wszelkie kontakty z ludźmi spoza rodziny i unikać wychodzenia z domu, bo jedynie tam mogła się czuć w miarę bezpiecznie. W tym okresie należało pilnować, by we wszystkich żegnaczkach (tak nazywano małe kropielnice) wiszących w pobliżu drzwi wyjściowych stale była woda święcona, którą też należało co wieczór pokropić (a także przeżegnać, czyli uczynić znak krzyża) wszystkie kąty w mieszkaniu oraz wszystkie otwory okienne i drzwiowe. I to nawet wtedy, kiedy prowadziły nie dalej jak do sąsiedniej izby, ponieważ były to potencjalne miejsca, którymi mogło wejść lub wcisnąć się zło.

Wychodząc na dwór (tylko w koniecznych przypadkach,) kobieta będąca w połogu musiała mieć nakrytą głowę i na piersiach nosić pieluszkę swojego już ochrzczonego dziecka. Był to też okres, kiedy zarówno kobieta, jak i dziecko były narażone na uroki rzucane przez złych ludzi, dlatego noworodkowi przewiązywano rączkę czerwoną tasiemką lub zielonymi nićmi z wieńca ślubnego matki. Ten drugi sposób miał być też skuteczny w przypadku choroby maleństwa, np. w razie napadu drgawek gorączkowych. Urok mogli wnieść także do domu ludzie z pozoru życzliwi. Wystarczyło tylko, że w złej chwili pomyśleli lub powiedzieli, że czegokolwiek domownikom zazdroszczą. Podobno pozwalało to czarownicom "podłączać się" do najlepszych nawet życzeń, zwłaszcza tych, które nie zawsze składane były szczerze.

Jeżeli odwiedzało się dom, gdzie było małe dziecko, należało najlepiej zaraz po wejściu "pochwalić Boga" i dodać zwyczajowe: Bez uroku! Kiedy nie spełniliśmy tego wymogu, słowa "bez uroku" należało wypowiedzieć najpóźniej w momencie, gdy dana osoba pochylała się nad kołyską, by zobaczyć pociechę gospodarzy. Szerzej chciałabym napisać o tym przesądzie w artykule o "oczach urocznych". Według ludowej, ustnej tradycji czarownice zsyłały też na położnice wszelakie choroby piersi, objawiające się brakiem pokarmu lub krwawieniami i ropieniami, które występującą zamiast mleka. W tym drugim przypadku była to częsta choroba bakteryjna położnic, czyli zapalenie piersi, choć jeszcze do dziś niektórzy ludzie uważają, że to sprawka czarownic lub zawistnych sąsiadów.

Podobnie było w przypadku gorączki połogowej, która powodowała ogólne zakażenie organizmu i często kończyła się śmiercią młodej matki. Położnica nie pozostawała jednak bezbronna wobec czarownic i demonów, jeżeli nosiła na szyi poświęcony medalik lub szkaplerz albo stale miała przy sobie poświęcony różaniec. Mogła też wezwać na pomoc całą rzeszę świętych. O świętych pomocnych kobiecie będącej w połogu możecie przeczytać za tydzień.

Komentarze

Dodaj komentarz