Salamon: Bije nam dzwon na trwogę

 

Im częściej oglądam programy interwencyjne w TV, tym bardziej dziwię się nam, mieszkańcom jednego z najbardziej zanieczyszczonych regionów Europy, że nie protestujemy przeciwko toksycznym hałdom.

 

 Tymczasem kolejne raporty czy to Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, czy też ten najnowszy, sprzed kilku dni, Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) nie pozostawiają złudzeń: żyjemy w najbardziej zatrutym regionie Polski i Europy, a przyczyną jest, według ekspertów, niska emisja. Podejrzewam jednak, że nie tylko.

Kilka miesięcy temu, pisząc tekst o najbardziej zagrożonych rakiem miastach w Polsce (Rybnik zajmuje czwarte miejsce), zapytałam w GIOŚ także o wpływ kopalnianych hałd na stan powietrza. Otrzymałam dość ogólną odpowiedź, że zgodnie z "Programem ochrony powietrza dla terenu województwa śląskiego" uchwalonym przez Sejmik Województwa Śląskiego w listopadzie 2014 roku, emisja związana z pyleniem z dróg, hałd i pól wpływa na jakość powietrza w około 10 procentach, a pylenie to dotyczy głównie okresu letniego, gdy jest sucho. Tymczasem, zdaniem fachowców, przez większą część roku jest u nas deszczowo i wilgotno, tak więc pylenie z hałd nie ma decydującego znaczenia na jakość powietrza w ogóle, chociaż "lokalnie może stanowić problem". Hmm, tak na szybko odtworzyłam sobie w pamięci mapę największych pogórniczych zwałowisk naszego subregionu - jest ich u nas naprawdę dużo! I co? I nic.

Dwa lata temu odbyła się polsko-czeska konferencja na temat zagrożeń zdrowotnych i ekologicznych płynących z hałd z rejonu jastrzębsko-rybnickiego oraz pogranicza morawsko-śląskiego. Przemknęła prawie niezauważenie, a szkoda - były to pierwsze tego typu badania emisji pyłów. Myślę, że warto przypomnieć wyniki tych badań na łamach "Nowin" i uderzyć już nie na alarm, ale na trwogę. Bo jedno jest pewne - bez zdecydowanej postawy społecznej i bez pomocy rządu nasz rybnicko-wodzisławsko-jastrzębski trójkąt czeka zdrowotna i ekologiczna katastrofa.

Komentarze

Dodaj komentarz