W rybnickim sądzie odbyła się kolejna rozprawa w procesie Dariusza P., oskarżonego o podpalenie swojego domu i zabicie żony i dzieci.
Dariusz P. przedstawiał kolejne teorie, dotyczące tragicznych wydarzeń sprzed trzech lat. - Była kiedyś sytuacja że śmialiśmy się z naszej córki Gosi, czy nie popala sobie papierosów, bo na jasnej beżowej kurtce miała brązowy znak wielkości 2 groszy jak po przypaleniu papierosem. Ja na mojej kurtce miałem podobne dwa znaki – mówił Dariusz P.
- Czy Gosia wznieciła pożar? - zapytał wprost sędzia Ryszard Furman.
- Siedząc w areszcie, różne rzeczy sobie przypominam. Nie chwytam się brzytwy... - tłumaczył Dariusz P.
Wróciła sprawa myszy, której truchło znaleziono w domu Dariusza P. W początkowym etapie śledztwa była mowa o tym, że to Dariusz P. mógł podrzucić mysz, sugerując, że to ona przegryzła jakieś kable i doszło do zwarcia, a następnie do pożaru. W poniedziałek P. przedstawił kolejną hipotezę. Otóż jego rodzina miała na tarasie meble ogrodowe, na noc chowała do domu gąbki z foteli, żeby nie zawilgły. - Zdarzyło się, że gąbki przez kilka dni nie były zakładane. I leżały w domu w takim stanie złożenia. Po kilku dniach strasznie śmierdziały, trzeba było je prać. Mysz mogła wypaść z gąbek – mówił P.
Oskarżony wskazywał na "absurdy" z opinii biegłego z zakresu pożarnictwa, którego przesłuchano na poprzedniej rozprawie
- Zachowaniem po pożarze, zwłaszcza pierwszym esemesem który napisałem do siebie, skierowałem śledztwo na fałszywe tory, ale nie zgadzam się, że w domu moim doszło do podpalenia. Po prostu powstał pożar, którego przyczyna została, moim zdaniem, oceniona fałszywie – twierdził Dariusz P.
- Biegły mylnie twierdzi, że wszystkie okna i żaluzje były szczelnie pozamykane. Gdyby doszło do zadymienia górnej kondygnacji, szanse na uratowanie moich bliskich byłyby większe, bo nie doszłoby do opalenia pasków w roletach. Nieprawdą jest, że wszytko się spaliło w szafie na piętrze – tak Dariusz P. wyliczał jego zdaniem błędy z opinii.
- Chociaż stoję jako oskarżony, to wiem, gdzie byłem, co robiłem i że to nie ja podpaliłem dom. Moi najbliżsi nie zasłużyli na taką śmierć, na to, co ich spotkało. Chciałem oświadczyć, że ja za całą sprawę ponoszę odpowiedzialność z powodu partactwa, prowizorek itp., ale nie z powodu rzekomego podpalenia – zakończył P.
Obrona wnioskowała o wydanie ustnej opinii uzupełniającej psychiatrycznej. - Po co? Trzeba to jakoś uzasadnić. Nie spełniamy zachcianek – odpowiadał sędzia Furman.
- Znalezienie godziny na przesłuchanie świadka w tak ważnej sprawie nie powinno stanowić problemu – tłumaczył Eugeniusz Krajcer, obrońca Dariusza P.
- Biegli odnieśli się do wszystkich symulowanych zachowań oskarżonego. Opinia jest szczegółowa, rzetelna. Jeśli sąd dysponuje wolnym czasem, to ja nie będę się sprzeciwiała – mówiła pani prokurator.
Sąd poprosił mecenasa o sprecyzowanie tego, o co chce pytać psychiatrów.
Kolejne rozprawy wyznaczono na 13 czerwca, 25 lipca i 12 sierpnia.
Komentarze