Kto poznaczył wszystkie drzewa w parku? Pewnie duch... / Elżbieta Grymel
Kto poznaczył wszystkie drzewa w parku? Pewnie duch... / Elżbieta Grymel

 

Wszyscy wiedzą o duchu, wszyscy wiedzą o tajemnym skarbie. O ile jednak niektórzy już widzieli zjawę, nikomu jeszcze nie udało się dobrać do bogactw!

 

O tym, że w baranowickim zamku straszy, doskonale wiedzą wszyscy w okolicy, ale są również tacy, którzy twierdzą, że widzieli ducha na własne oczy. Jest to ciemna (choć według innych – biała) postać kobieca z jakimś rulonem lub zwitkiem pod pachą. O północy pojawia się na zamkowym korytarzu. Podobno widzieli ją robotnicy remontujący szkołę. A było to tak: akurat w tym dniu kończono remont i dlatego robotnicy zasiedzieli się dłużej niż zwykle. Postanowili jeszcze wypić na odchodne po kieliszku wódki, ponieważ dostali (od kogo, tego już nie zdradzę!) butelkę szlachetnej nalewki za dobrze wykonaną pracę, dlatego wszyscy skierowali swoje kroki do jednej z klas.

Chętnych do wypicia było kilku, ale alkoholu wystarczyło tylko na jedną kolejkę, więc nikt nie był pijany. I wtedy ją zobaczyli: czarna kobieca postać przemknęła obok otwartych drzwi i po prostu rozpłynęła się w drugim końcu korytarza. Widać czarna dama uznała, że zakłócają jej spokój! Przerażeni robotnicy czym prędzej wybiegli z budynku, drżącymi rękami zamykając drzwi wejściowe. Czasem też ową czarną damę można tej jednak spotkać w samo południe w pałacowym parku. Wtedy zjawa sprawia dziwne wrażenie, jakby czegoś szukała lub zamierzała schować. Różne słuchy chodzą o tym, kim jest owa dama i nie starczyłoby miejsca, żeby tu przytoczyć je wszystkie.

Pewien miejscowy obibok zapragnął się wzbogacić łatwo i szybko. Usłyszał kiedyś w karczmie opowieść o nieodnalezionych dotąd skarbach baranowickiej dziedziczki, i uznał, że było dobrze się do nich dobrać. Kobieta, do której należały, żyła w czasach potopu szwedzkiego, a zmarła bezpotomnie. Nie zostawiła ani testamentu, ani biżuterii czy pieniędzy, a była podobno niezwykle majętna, tak przynajmniej twierdziła jej rodzina! Niezbyt pracowity młodzian postanowił wykorzystać nadarzającą się okazję. Zastanawiał się nad tym, dlaczego zjawa pojawia się w samo południe w parku, i zamierzał się tego dowiedzieć! Zaopatrzył się w wodę święconą i przez kilka dni czatował w krzakach, ale zjawa się nie pojawiała.

Już miał porzucić swój zamiar, kiedy w niedzielne południe ją zobaczył! Staromodnie ubrana, owinięta w czarny koronkowy szal, podeszła do jednego ze starych dębów, potem schyliła się, jak szukała czegoś pod jego korzeniami, a później najzwyczajniej w świecie rozpłynęła się w powietrzu. Chłopak ostrożnie wyszedł z kryjówki i zaznaczył dąb, przy którym zatrzymała się zjawa, robiąc małe nacięcie na korze drzewa. Nazajutrz wcześnie rano pojawił się tam z workiem i szpadlem, ale nie mógł odnaleźć właściwego dębu. Okazało się bowiem, że wszystkie drzewa w parku miały jakieś świeże nacięcia na korze!

Obibok zdenerwował się bardzo i zaklął szpetnie, wtedy rozległ się iście sataniczny śmiech. Przerażony młodzieniec zrobił tylko znak krzyża na czole i uciekał, gdzie pieprz rośnie! Nikomu nie pochwalił się wtedy swoją przygoda, opowiedział o niej dopiero po latach swoim wnukom, ku przestrodze, tłumacząc, że szczęście nie sprzyja chciwym i leniwym! Jeszcze dziś ludzie omijają zamek i park po zmroku. Opuszczony pałac niszczeje coraz bardziej i wkrótce zamieni się w ruinę. Gdzie wtedy podzieje się zamkowy duch?

Diabelskie tajemnice
PS. Drodzy Czytelnicy, wśród zjaw pojawiających się na tym najlepszym ze światów był także diabeł we własnej osobie. O jego poczynaniach dowiecie się z opowieści, które zamierzam przedstawić w lipcu. Ponieważ ulubionym miejscem operowania Złego kościoły, uchylę też rąbka tajemnicy i przy okazji poznacie niektóre tajemnice starych, gotyckich świątyń. Gorąco zapraszam więc do lektury!

 

 

1

Komentarze

  • Elżbieta Grymel - GrymlinoY7W4e2 Chochlik ilustratorski 07 lipca 2016 19:12Zostały zamienione ilustracje w moich utworach, jako autorka cieszę się, bo to podobno przynosi szczęście!

Dodaj komentarz