Dwa i pół miliona pielgrzymów uczestniczyło w niedzielnej mszy świętej w Brzegach koło Krakowa, centralnym wydarzeniu Światowych Dni Młodzieży.
Choć skończyłem już 50 lat (ale serce młode)!, wraz z żoną Barbara przeżyłem niezapomniane chwile na Światowych Dniach Młodzieży. Najpierw w swoim mieście Żorach, gdzie małżonka była wolontariuszką, potem w podkrakowskich Brzegach – na nocnym sobotnio – niedzielnym – czuwaniu. Do późnych godzin trwał fantastyczny koncert muzyczny. W niedziele przedpołudnie uczestniczyliśmy we mszy św. z udziałem papieża Franciszka. - Jezus pragnie, aby Jego życie i nasze życie naprawdę się spotkały – mówił Ojciec Święty w homilii. Nawiązując do Ewangelii o Zacheuszu przypomniał, że spotkanie z Jezusem zmieniło życie tego zwierzchnika poborców podatkowych, zamożnego współpracownika znienawidzonych okupantów rzymskich i wyzyskiwacza. - Tak samo może być z każdym z nas. Zacheusz musiał jednak zmierzyć się z pewnymi przeszkodami. Pierwszą z nich był niski wzrost, więc nie mógł zobaczyć Chrystusa. Także i my możemy stać od Niego z daleka, bo wydaje się nam, że nie dorastamy, bo mamy niską opinię o sobie – wskazał papież. Ta pokusa dotyczy nie tylko samooceny, ale również wiary. -Bóg kocha nas takimi, jakimi jesteśmy, i żaden grzech, wada czy błąd nie sprawi, by zmienił zdanie. Dla Jezusa nikt nie jest gorszy i daleki, nie ma człowieka bez znaczenia, ale wszyscy jesteśmy ważni! Bóg liczy na ciebie ze względu na to, kim jesteś, a nie na to, co posiadasz. W Jego oczach nic nie znaczy, jak jesteś ubrany czy jakiego używasz telefonu komórkowego. W Jego oczach masz wartość i jest ona bezcenna – zaznaczył Ojciec Święty. Pojechaliśmy do Campusu Misericordiae bez wcześniejszej rejestracji. W sobotę po drodze, dzięki uprzejmości komendanta OSP Czarnochowice, otrzymaliśmy dwa bilety, które dały nam prawo wstępu do sektora B7 (całkiem blisko ołtarza). Młodzież z całego świata spisała się na medal. Było kolorowo, modlitewnie i wesoło. Spotkaliśmy ludzi z naszego regionu. Była grupa z flagami Ruchu Autonomii Śląska. W drodze powrotnej zabraliśmy 22-letniego Piotra z Katowic, który pomógł wyjechać nam z Wieliczki. Jakimś cudem dostaliśmy się na autostradę A4 i pognaliśmy nią na Śląsk. Cały czas sprzyjało nam niesamowite szczęście. Za trzy lata kolejne ŚDM, tym razem w Panamie.
Komentarze