W przyszłym roku w tym budynku w Żorach zamieszkają repetrianci / Ireneusz Stajer
W przyszłym roku w tym budynku w Żorach zamieszkają repetrianci / Ireneusz Stajer

 

Gminy pomagają im na starcie. Aktywizują zawodowo rodaków ze Wschodu oraz ich rodziny, gdy sami nie potrafią sobie znaleźć pracy.

 

Żory przyjęły najwięcej repatriantów w naszym regionie i plasują się pod tym względem w ścisłej czołówce na Śląsku. W przyszłym roku osiedli się w mieście kolejnych 11 polskich rodzin ze Wschodu. – Repatrianci dobrze adaptują się w lokalnym środowisku, uczestniczą w życiu kulturalnym, a w razie potrzeby otrzymują wsparcie z miejskiego ośrodka pomocy społecznej. Objęci są również aktywizacją zawodową organizowaną przez magistrat i urząd pracy – podkreśla Anna Ujma, doradca prezydenta. Większość repatriantów bez problemu znalazła etat, bo na ogół to ludzie wykształceni, wielu z nich ma dobry zawód.

 

Lekarz i pielęgniarka

 

Pierwsza czteroosobowa rodzina przybyła z Kazachstanu w 2007 roku. Ojciec jest lekarzem anestezjologiem reanimatorem, a matka pielęgniarką. Obie ich córki ukończyły studia na polskich uniwersytetach. W następnym roku osiedliła się pięcioosobowa rodzina z Uzbekistanu. To emerytowana nauczycielka z mężem historykiem. Ich córka legitymuje się wykształceniem wyższym technicznym, syn jest jubilerem, wnuczka chodzi jeszcze do szkoły. W 2009 roku przyjechała kolejna sześcioosobowa rodzina. Miasto, zachęcone dobrymi doświadczeniami z rodakami z dawnych republik radzieckich, dwa lata później zaprosiło aż cztery rodziny, trzy z Uzbekistanu i jedną z Kazachstanu.

W gronie tym jest lekarz ginekologii dziecięcej. W zeszłym roku z Kazachstanu i Uzbekistanu przybyły cztery rodziny, w tym inżynier mechanik lotnictwa zajmujący się remontowaniem silników samolotowych, prawniczka, geofizyk, historyczka, farmaceuta, polonistka. – Zgodnie z uchwałą rady miasta zapewnimy warunki do osiedlenia się w Żorach kolejnym 11 nieokreślonym imiennie rodzinom. Pod uwagę bierzemy następujące kraje: Armenię, Azerbejdżan, Gruzję, Kazachstan, Kirgizję, Tadżykistan, Turkmenistan, Uzbekistan albo azjatycką część Federacji Rosyjskiej – wymienia Anna Ujma. Rodacy ze Wschodu zamieszkają na piętrze remontowanej właśnie kamienicy komunalnej przy ulicy Kościuszki 22.


Państwo pomaga

 

Gmina nie zostaje sama z problemem zagospodarowania repatriantów. Musi im jednak zapewnić lokum. Budżet państwa dotuje modernizację, adaptację i całościowe wyposażenie mieszkania dla każdej rodziny: począwszy od mebli, sprzętów AGD, RTV, a skończywszy na zakupie środków czystości. Dziś to kwota ponad 158 tysięcy złotych. Ponadto są jeszcze inne ustawowe świadczenia i formy pomocy. Gmina może opłacić bilet kolejowy na przejazd rodziny do Polski, przekazać pieniądze w wysokości dwukrotnego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia na bieżące utrzymanie w nowym miejscu oraz pokryć koszty związane z podjęciem nauki przez małoletniego.

Dodatkowo budżet państwa refunduje każdemu repatriantowi i członkowi jego rodziny do 4120 złotych kosztów poniesionych przez nich na remont mieszkania. Kwota ta co roku ulega zmianie. Prezydent (burmistrz, wójt) może zafundować repatriantowi aktywizację zawodową. Zwraca część kosztów na podnoszenie kwalifikacji (kursy, szkolenia itp.). Pracodawca natomiast (o ile zatrudnił taką osobę na co najmniej dwa lata) otrzymuje zwrot części kosztów na utworzenie stanowiska pracy, szkolenia repatrianta, wynagrodzenie, nagrody i składki na ubezpieczenie społeczne. Jak do tej pory, prezydent Żor sfinansował tego typu świadczenie 12 osobom.

 

Jak jest w innych miastach
W Rybniku osiedliło się dotychczas łącznie 16 repatriantów (cztery rodziny) z byłych republik Związku Radzieckiego (Kazachstanu, Uzbekistanu i Litwy). Dwie osoby już zmarły. – W przyszłym roku planujemy przyjąć kolejne dwie rodziny – informuje Anna Kolenda z magistrackiego biura prasowego. W Wodzisławiu przebywa jedna rodzina repatriantów. To dwie osoby z Kazachstanu, mieszkające tu od 2004 roku. Jesienią radni rozpatrzą możliwość przyjęcia kolejnych repatriantów. W Jastrzębiu-Zdroju na razie nie ma żadnej rodziny polskiego pochodzenia z dawnych republik radzieckich. W przyszłym roku miasto zaprosi jedną albo dwie rodziny. Projekt stosownej uchwały zostanie przedłożony rajcom w listopadzie. W Czerwionce-Leszczynach mieszkają dwie rodziny, które przyjechały z Kazachstanu w 1997 roku. Bardzo dobrze odnalazły się w nowym miejscu. Była jeszcze jedna samotna pani, ale już zmarła.

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz