Matthias Major / archiwum prywatne
Matthias Major / archiwum prywatne

Pojawia się pytanie: Co te dwa miasta mają ze sobą wspólnego? Niedużo, można by pomyśleć. Donostia, bo tak San Sebastian nazywa się po baskijsku, znajduje się w kraju ze skalistymi górami i stromymi klifami, o które uderzają fale Oceanu Atlantyckiego. U nas natomiast Odra przepływa przez cały Śląsk, ujawniając raz wiejski, a innym razem wielkomiejski charakter. Nie jest to felieton o Polsce czy o Hiszpanii, lecz o Śląsku i o Kraju Basków, o dwóch terytoriach, które pomimo braku wspólnej granicy i przeszłości, są sobie bliższe, niż mogłoby się wydawać.

Autonomia pomogła Baskom w kryzysie

Podczas gdy w Kraju Basków transformacja ekonomiczna i przechodzenie z ciężkiego przemysłu do nowoczesnych gałęzi gospodarki, zakończyło się sukcesem, my wciąż w części Śląska mamy nadal poważne problemy z przejściem od przemysłu ciężkiego do sektora usług. Kraj Basków już dawno postawił na turystykę kulturową, a najlepszym przykładem jest Muzeum Guggenheima w Bilbao.

Między innymi dlatego kryzys gospodarczy, który przez kilka lat trząsł południową Europą, nie dotknął w takim stopniu Kraju Basków. Niewątpliwie wpływ na to miała również autonomia, o którą odzyskanie Baskowie walczyli w 1979 roku. Oprócz szerokich, politycznych uprawnień na poziomie lokalnym i europejskim, Baskowie posiadają pełną samodzielność finansową, która spoczywa na ich własnych barkach. Przychody i wydatki nie są tu ustalane z Madrytu, ale z miasta Vitoria, stolicy Kraju Basków. Terytorium jest nowocześnie zagospodarowane, a konflikt ETA nie jest już częścią teraźniejszości.

Społeczne przyczyny sukcesu są jednak głębsze. Po zakończeniu dyktatury Franco, z powodzeniem udało się pozbyć hiszpańskiego ucisku języka i kultury baskijskiej. Dzisiaj młodsze pokolenia są dwujęzyczne – mówią po hiszpańsku i po baskijsku – no i jest to czymś naturalnym. Baskijski zwykle nie jest przedmiotem, ale językiem wykładowym. Dwujęzyczność można dostrzec także w mediach i różnych działaniach. Liczba osób mówiących po baskijsku jest wyższa wśród osób młodszych, a nie starszych.

Jak feniks z popiołów

Podobnie jest z tożsamością Basków. W XIX i XX wieku nastąpił duży napływ ludzi z wielu części Hiszpanii. Tożsamość Basków w latach 70. stała przed kluczową decyzją: pozostać przy tożsamości autochtonicznej i zamkniętej na osoby, które nie mają korzeni z Kraju Basków, czy przeobrazić się w tożsamość otwartą, w której każdy może być Baskiem i utożsamiać się z Krajem Basków. Zdecydowano się na to drugie rozwiązanie, no i ten krok zakończył się pełnym sukcesem. Pewnie dlatego dwie tożsamości narodowe wśród ludzi, baskijska i hiszpańska, to nie wyjątek, a reguła.

Naród baskijski jest jak feniks, który powstał z popiołów. Baskowie nie porównują się z Madrytem lub z Andaluzją, ale z innymi krajami europejskim. Jest to triumf tego kosmopolitycznego i pewnego siebie narodu. Tradycja i przyszłość, wszystko to wpływa na to, że Baskowie to naród suckesu, który może bez strachu i obaw patrzeć w przyszłość.

Nie tylko łączy nas przeszłość. Można wspomnieć, że w 1937 roku starła się nasza śląska reprezentacja z baskijską w Wielkich Hajdukach. Niestety, mecz skończył się trzy do czterech. Łączy nas również teraźniejszość i przyszłość; w tym miejscu pozostaje nawiązać jeszcze raz do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. Obecnie w kontekście ESK nikt nie mówi o Polsce czy Hiszpanii, ale o Wrocławiu oraz o San Sebastian. Nieważne są wielkie państwa narodowe, a nasze lokalne wspólnoty. Śląsk, podobnie jak Kraj Basków, leży w kilku państwach, my w Republice Czeskiej i Polsce, a Kraj Basków znajduje się w Hiszpanii i południowo-zachodniej Francji. Granice państwowe dla obu wspólnot mogą być czymś sztucznym, dlatego wyzwaniem będzie, aby promować wspólnotę ponad tymi granicami i aby wyjść z tych podziałów. Śląsk, tak jak Kraj Basków różni się od reszty państwa, w którym się znajduje i to jest naszą wspólną najwyższą wartością.

Świadomość własnej tożsamości

Powstaje pytanie: Co wiemy o sobie nawzajem? Dla większości Ślązaków Kraj Basków to dalekie i mistyczne miejsce w innej części Europy, o którym coś tam od kogoś słyszeli. Natomiast dla Basków Śląsk nie istnieje. Moje doświadczenie wskazuje, że tylko nieliczni kojarzą nazwę "Śląsk". Przeważnie jest to mała grupa profesorów akademickich czy elit politycznych, a tylko niewielka część z nich wie o co chodzi, gdy mówimy o Śląsku.

Ci nieliczni, związani z polityką, zauważają podobieństwa, które my widzimy. Nazywają Ślązaków, tak samo jak siebie, narodem i są świadomi istnienia tożsamości śląskiej. Z drugiej strony, miejsce Ślązaków w Europie i ich relacje polsko-niemieckie przyprawiają ich o ból głowy. Niestety, dla większości "Śląsk" to słowo nieznane i jeżeli już ktoś je kojarzy, to nie widzi różnicy między Śląskiem, a jakimkolwiek innym regionem Polski np. Małopolską.

W momencie, gdy przedstawiam im dane o Śląsku i Ślązakach, Baskowie przecierają oczy ze zdumienia. Bardzo szybko pytają mnie, jak to jest możliwe, że istnieje 847 tysięcy Ślązaków i Ślązaczek i wciąż nie mamy pluralizmu politycznego w postaci istnienia wielu śląskich organizacji politycznych o różnej ideologii. Pytają też, dlaczego wciąż nie jesteśmy w znaczący sposób obecni w sejmikach czy Sejmie? I wreszcie, jak to jest możliwe, że mimo takich liczb prawie nikt w Europie nic nie wie o istnieniu Śląska i Ślązaków?

Powinniśmy zapytać siebie samych, kim jako Ślązacy chcemy być? Jak chcemy reprezentować nas w Europie i w świecie? Jakie są nasze cele jako śląskiej wspólnoty, również te na dłuższą metę? 
 Nie powinniśmy dłużej stać z boku i z daleka obserwować. Dajmy się zainspirować Krajem Basków. Zaciśnijmy zęby i zacznijmy działać. Powinniśmy wreszcie poznać, kim jesteśmy naprawdę. Fakty przemawiają same za siebie i pokazują, że Kraj Basków XXI wieku jako przykład nie byłby żadnym wstydem a honorem. Przyszłość dla Kraju Basków już się zaczęła. Teraz czeka również na Śląsk.



Powinniśmy zapytać siebie samych, kim jako Ślązacy chcemy być? Jak chcemy nas reprezentować w Europie i świecie? Jakie są nasze cele jako śląskiej wspólnoty, również te na dłuższą metę? 
 Nie powinniśmy dłużej stać z boku i z daleka obserwować.



MATTHIAS MAJOR

Urodził się w 1986 roku, w Heidelbergu. Jest synem przesiedleńców ze Śląska, którzy mieszkają w Republice Federalnej Niemiec. Od kilku lat mieszka w Bilbao, w Kraju Basków. Ukończył studia politologiczne i prawo na Universität Bremen w Niemczech, a następnie Nauki o Stosunkach Międzynarodowych na Uniwersytecie w Kraju Basków. Od 2014 roku realizuje na tej uczelni swoją pracę doktorską na temat demokracji wielonarodowej, tożsamości i narodów bezpaństwowych w świecie zachodnim. Widzi siebie jako ambasadora Śląska, Niemiec, Kraju Basków i Europy w nauce oraz w społeczeństwie.
 

Komentarze

Dodaj komentarz