Antoni Herdzina w miejscu, gdzie zginął Kuba / Adrian Karpeta
Antoni Herdzina w miejscu, gdzie zginął Kuba / Adrian Karpeta

 

Czy policja źle zabezpieczyła miejsce tragedii i ciało 15-latka, który zginął w potwornym wypadku? Rodzina twierdzi, że tak.

 

Potworne echa tragedii w Dębieńsku, w którym zginął 15-letni chłopiec, idący chodnikiem. Przypomnijmy, dramat wydarzył się 20 października na ulicy Jesionki. Kierujący renaultem wjechał w 15-latka, który razem z koleżanką szedł do kościoła na różaniec! Chłopak zginął na miejscu. Krewny twierdzi, że policja niewłaściwie zabezpieczyła miejsce tragedii. Nie było parawanu, nie było taśmy... Ludzie chodzili po szczątkach chłopaka. Za pierwszym razem karawan nie zabrał ich nawet wszystkich! Musiał przyjechać drugi raz, po interwencji wujka chłopaka!

– Wypadek zdarzył się w czwartek późnym popołudniem, szczątki były zbierane jeszcze w niedzielę! Straż pożarna przyjechała na miejsce, żeby oświetlić teren dopiero po moim drugim telefonie, kiedy już nie było żadnych służb. A policja miała małą latarkę, taką jak paluszek. Przyjechała czyszczarka, wyczyściła asfalt, chodnik, ale trawnika już nie – mówi Antoni Herdzina, wujek 15-latka. Na drugi dzień zbierał jeszcze kawałki czaszki chłopaka! – Pozbierałem wszystko do reklamówki i dałem grabarzowi, żeby je w grobie zakopał – mówi wstrząśnięty pan Antoni.

Rybnicka policja nie chce komentować tych doniesień, odsyła do komendy wojewódzkiej. Aleksandra Nowara, rzeczniczka śląskiej policji, ubolewa nad tym, co się stało. – Rzeczywiście, mam sygnały, że szczątki ciała chłopaka odnajdywano jeszcze po zdarzeniu. W tej sprawie prowadzone są czynności wyjaśniające pod nadzorem komendy wojewódzkiej. Po ich zakończeniu odpowiemy na wszystkie pytania. To trochę potrwa, bo do przesłuchania są jeszcze świadkowie – mówi Aleksandra Nowara.

Prosi jednocześnie o wyrozumiałość. – Było późno, teren był oświetlony i zabezpieczony. Policja ustawiła w ten sposób radiowozy, by nie dopuścić osób postronnych. Mogło się zdarzyć, że zostały jakieś szczątki, co oczywiście jest niedopuszczalne. Będziemy również sprawdzać, czy firma pogrzebowa nie dopełniła obowiązków. Jeśli okaże się, że doszło do uchybień ze strony policji, to zostaną wyciągnięte konsekwencje. W naszym interesie jest, by tę sprawę wyjaśnić – dodaje Aleksandra Nowara.

Rybnicka straż pożarna twierdzi, że teren oświetlała dopiero od godziny 20.30. Do wypadku doszło o godzinie 16.40.

Komentarze

Dodaj komentarz