Dariusz P. w czasie jednej z rozpraw / Dominik Gajda
Dariusz P. w czasie jednej z rozpraw / Dominik Gajda

 

Dariusz P. swoje człowieczeństwo już dawno utracił – powiedziała w mowie końcowej prokurator Karina Spruś, żądając dla oskarżonego kary dożywocia.

 

Ta okrutna i bezsensowna zbrodnia winna zostać ukarana w najsurowszy możliwy sposób. Żadna inna kara nie uchroni społeczeństwa – dodała prokurator. W poniedziałek w rybnickim ośrodku Sądu Okręgowego w Gliwicach ruszyły mowy końcowe w procesie Dariusza P., oskarżonego o podpalenie domu i zabicie żony i czwórki dzieci. Prokurator Karina Spruś zaczęła od pytania, kim jest człowiek zasiadający na ławie oskarżonych. Nieszczęśliwym mężem i ojcem, który w ogromnej tragedii stracił pięcioro najbliższych, a może perfidnym psychopatą, który z zimną krwią zaplanował i zrealizował niewyobrażalną zbrodnię?

– A może jest chorym człowiekiem, który nie może ponosić odpowiedzialności za swoje czyny? Myślę, że po tym niezwykle drobiazgowym postępowaniu zarówno przygotowawczym, jak i jurysdykcyjnym nikt w tej sali nie ma wątpliwości, jaka jest odpowiedź – tak rozpoczęła prokurator Spruś. Mówiła o ofiarach. – Po trzech latach postępowania pokrzywdzeni odeszli w niepamięć, zatarli się, zniknęli ze świadomości społeczeństwa – stwierdziła prokurator Spruś. Tymczasem Joanna P., żona Dariusza P., była 40-letnią kobietą, kochającą swoich bliskich. Poświęcała dzieciom całą uwagę i troskę, znajdując chwile odpoczynku i ukojenia podczas wieczorów w ogrodzie wśród ukochanych kwiatów.

Justyna była pełną radości życia dziewczyną u progu dorosłości. Niecierpliwie czekała na 18. urodziny, aby wraz z bliskimi i wielkim gronem znajomych świętować wejście w dorosłe życie. Chciała zostać psychologiem i pracować z dziećmi. Uwielbiała jazdę konną, biegi i grę na gitarze. Była piękną, pełną optymizmu dziewczyną. 13-letnia Małgosia kochała książki, czytała zawsze i wszędzie. Marzyła o pisaniu własnych. Pasjonowało ją pływanie, judo, marzyła o gitarze elektrycznej. Była zdolna, pracowita i podobna do swojej matki.

10-letni Marcin uwielbiał grę na perkusji, jazdę na rowerze i gry komputerowe. Razem z Małgosią trenował judo i pływanie, chodził też do szkółki piłkarskiej. Zapatrzony w starszego brata Wojtka, chciał być taki jak on. Niespełna czteroletnia Agnieszka, mała królewna rozpieszczana przez domowników, kochała baśnie i różowy kolor. Szczera, radosna, kochająca wszystko i wszystkich miłością bezwarunkową. Uwielbiała zabawy w piaskownicy, pływała, chciała nauczyć się jeździć na nartach. – Wszystkie te osoby zginęły okrutną śmiercią z rąk człowieka, który miał je chronić, tulić w chwilach smutku, pocieszać w rozpaczy, wspierać w zwątpieniu. Człowieka, który zamiast miłości ofiarował im śmierć – mówiła prokurator Spruś.

Przytoczyła opinię psychiatrów, którzy ocenili oskarżonego jako egocentryka, człowieka o powierzchownym uroku osobistym, o przesadnym poczuciu własnej wartości, skłonnego do ryzyka i manipulacji własnym wizerunkiem i otoczeniem. Dariusz P., zdaniem biegłych, nie ma wyrzutów sumienia i poczucia winy, jest osobą płytką i powierzchowną uczuciowo. To cechy osobowości psychopatycznej. Dariusz P. osiągnął również wysokie wyniki w skali kłamliwości, nieszczerości i wysokiej podatności na aprobatę społeczną. Pani prokurator stwierdziła, że to psychopata, który dla realizacji własnych potrzeb zaplanował i zrealizował ohydną zbrodnię, licząc na to, że po raz kolejny uda mu się zmanipulować otoczenie, biegłych i śledczych.

– To ktoś, kto już pierwszego dnia po zbrodni skierował podejrzenia na jedynego syna, który przeżył. To ktoś, kto w toku procesu przypomniał sobie, że Małgosia paliła papierosy i że to właśnie z tego powodu na polarach i workach znajdują się punktowe ślady podpaleń. To ktoś, kto preparował fałszywe tropy, wskazując na rzekomego szantażystę, który z bliżej nieokreślonych powodów zabił jego bliskich (...). To ktoś, kto stał nad trumnami pięciu najbliższych osób i zajęty był wymyślaniem treści kolejnych esemesów do rzekomego sprawcy. To ktoś, kto w mediach kreował się na nieszczęsnego Hioba, a tymczasem snuł już plany na przyszłość bez bliskich, których zabił z zimną krwią – mówiła prokurator Spruś.

Wskazywała linię obrony oskarżonego. – Kiedy zawiodły próby obarczenia odpowiedzialnością za zbrodnię syna, córki, bliżej nieokreślonego nieznanego sprawcy, gdy okazało się, że korespondował sam ze sobą, kiedy w opinii biegłego z zakresu pożarnictwa wyszło, że pożar powstał w wyniku celowego działania, (...) postanowił przywrócić do życia Waldiego, wymyśloną przez siebie postać, która co najmniej dwukrotnie pozwoliła mu oszukać biegłych psychiatrów i doprowadziła do umorzenia dwóch postępowań karnych – wyliczała prokurator. Przypomniała, że przed pożarem domu Dariusz P. zawarł szereg umów ubezpieczeń majątkowych i osobistych.

– Ich cechą charakterystyczną w przypadku umów osobistych było podwyższenie kwoty ubezpieczenia najbliższych w przypadku śmierci wskutek nieszczęśliwego wypadku, zaś w przypadku umów majątkowych klauzula wypłaty kwoty 300 tys. zł w przypadku pożaru, zalania bądź innego naturalnego zdarzenia – mówiła prokurator Spruś. Wspomniała o zadłużeniu Dariusza P. w urzędzie skarbowym i o jego zobowiązaniach alimentacyjnych. Mówiła, że przed pożarem wyniósł z domu wartościowe przedmioty i dokumenty. Zdaniem oskarżenia, krytycznej nocy uchylił drzwi do pokoi, w których spali jego bliscy, opuścił rolety i podłożył ogień w sześciu miejscach, a następnie opuścił budynek.

– Zamknięcie drzwi na wszystkie zamki zamkami typu Gerda znacznie opóźniło akcję ratunkową i skutkowało koniecznością użycia taranu przez strażaków. Nikomu na tej sali nie trzeba sygnalizować, jak ważny w tego rodzaju akcjach jest czas. Oskarżony chciał mieć pewność, że jego plan się powiedzie, a opóźniona akcja ratunkowa przyniesie oczekiwany przez niego skutek – zauważyła prokurator.

Obrońca i sam oskarżony mowy końcowe wygłoszą 5 grudnia. Około dwóch tygodni powinien zapaść wyrok.

 

 

35 – najprędzej po tylu latach odsiadki wedle żądania prokuratury Dariusz P. mógłby ubiegać się o przedterminowe zwolnienie

 

7

Komentarze

  • leszek68 bestia 24 listopada 2016 23:09dac go nam ,samosad bedzie skuteczny
  • leszek68 bestia 24 listopada 2016 23:08dla takich potworow przywrocic kare smierci,niech sie ,,zagotuje,, ta szmata ns krzesle
  • leszek68 bestia 24 listopada 2016 23:05syn ktory przezyl powinien sam go zajeb........
  • leszek68 bestia 24 listopada 2016 23:04szkoda pieniedzy na to scierwo . kula w leb i do ziemi
  • leszek68 bestia 24 listopada 2016 23:03nie masz prwa deptac tej ziemi skur.........
  • leszek68 bestia 24 listopada 2016 23:00spalic h........ na stosie zywcem ,,,,
  • Ben spalić na stosie ! 24 listopada 2016 12:21Należy spalić go na stosie żeby zaoszczędzić kasy podatnika zamiast trzymnie ścierwa w wiezieniu

Dodaj komentarz