Nie rozumiem, jak można tak utrudniać życie starszym ludziom  mwi Janina Tworzydlak / Adrian Karpeta
Nie rozumiem, jak można tak utrudniać życie starszym ludziom mwi Janina Tworzydlak / Adrian Karpeta

 

Zamiast wyremontować kilkanaście metrów chodnika, po prostu go zamknęli!

 

Od kilku dni mieszkańcy bloku przy ulicy Wrębowej w Niedobczycach nie mogą najkrótszą drogą dostać się na przykład do śmietnika, ponieważ chodnik jest zamknięty! – To taki syndrom Kargula i Pawlaka – komentuje Mirosław Górka, socjolog i działacz społeczny. Ludzie pukają się w czoło i obchodzą chodnik. – To jakaś paranoja. Zamiast wyremontować, lepiej postawić barierkę i utrudnić życie schorowanym, starszym ludziom – denerwuje się Janina Tworzydlak.

Ona grzecznie obchodzi barierki. Ale inni już niekoniecznie. Jeden z mieszkańców tak się zeźlił, że postanowił barierki... usunąć! – Nie mogę normalnie na hasiok dojść. Mom zwyrodnienie krzyża i co, teraz więcej deptać po schodach?! – irytuje się mężczyzna. Zniszczony chodnik należy do wspólnoty mieszkaniowej Wrębowa 2. I to ona ustawiła barierki. Kazimierz Wojciechowski, przewodniczący zarządu wspólnoty Wrębowa 2 A, B, C i D, wyjaśnia sprawę tak: Z bloku nr 4 zaczęły dochodzić sygnały, że ktoś może sobie nogę zwichnąć czy złamać na tym nieszczęsnym chodniku. A wiadomo, że jak komuś się coś stanie, to zażąda odszkodowania do właściciela.

– Poszedłem do administratora bloku nr 4, czyli do spółki Wrębowa, z propozycją, że nie będziemy rościli pretensji, jeśli zrobią swoim mieszkańcom ten chodnik. Tam od jednej pani usłyszałem, że absolutnie nie, bo to nie jest jej teren. Więc my, żeby zabezpieczyć się przed ewentualnym płaceniem komukolwiek odszkodowania, postanowiliśmy chodnik zamknąć – wyjaśnia Kazimierz Wojciechowski.

Prezes spółki Wrębowa nie zgodził się na rozmowę. – Panie, tu jak u Barei – powiedział tylko. Dowiedzieliśmy się, że spółka prosiła, by wspólnota wyremontowała chodnik, bo jego stan zagraża bezpieczeństwu przechodniów. Sama nie ma prawa wchodzić na obcy teren i nakazywać jakichś remontów. Przedstawiciele wspólnoty mieli oświadczyć, że nie będą płacić za naprawę chodników, bo ich lokatorzy po nich nie chodzą! A przecież przejście było, więc mieszkańcy przemieszczali się, nie patrząc na to, kto skąd jest. Na placu zabaw nikt nie sprawdzał, które dziecko ze wspólnoty, a które ze spółki.

Rozwiązania problemu nie widać, a cała sytuacja konfliktuje ludzi. – Co dzień barierka jest montowana i co wieczór dewastowana przez mieszkańców bloku nr 4. Ten, kto dewastował, został przeze mnie osobiście namierzony, powiadomiliśmy policję. Nasz administrator musi mi teraz zrobić wycenę szkód. To trzeba dostarczyć na policję, oni się resztą zajmą – mówił nam w piątek Kazimierz Wojciechowski. Anna Karkoszka, rzeczniczka rybnickiej policji, przyznaje, że interwencja była. Ale poza zgłaszającym i pracownikiem od barierek nikogo na miejscu nie było. Wizyta policji na Wrębowej na razie zakończyła się niczym.

Ludzie mówią, że są w stanie sami, w czynie społecznym, wyremontować chodnik. – Czamu ni? Weznymy łopaty, nawiezie się piosku. Dwie-trzy godziny i zrobione – mówi jeden z lokatorów. Ten, który barierki zdejmował. Tę absurdalną sytuację komentuje Mirosław Górka, działacz społeczny z Niedobczyc, który prowadzi serwis T:RAF (Twój: Rozwój, Aktywność, Forma). – Fizyczne bariery są odzwierciedleniem tych mentalnych. Na szczęście na 80 mieszkań tylko kilka osób pogłębia konflikt, który nie jest ani skomplikowany, ani tym bardziej bez wyjścia. Przez weekend zgłosiło się do T:RAF kilku ludzi, którzy chcą brać sprawy w swoje ręce. I to cieszy, bo energia społeczna, u podstaw której leży konflikt, może być wykorzystana niezwykle skutecznie – mówi Mirosław Górka.

T:RAF prowadzi obecnie dwutorowe rozmowy, aby ożywić to miejsce i zażegnać spór. – Wierzymy, że na wiosnę mieszkańcy będą z uśmiechem wspominać ten konflikt, a jedna z barierek pozostanie jako przestroga. Dla przyszłych pokoleń – dodaje Mirosław Górka.

 

 

 

Co może zrobić miasto
Anna Kolenda, Urząd Miasta Rybnika: – Rybnickie Służby Komunalne na początku września wyremontowały część chodnika, który znajduje się na terenie miejskim. Na pozostałych ciągach pieszo-jezdnych remont wykonać musi właściciel danego terenu. Ten teren nie należy do miasta, a miasto nie może dawać publicznych pieniędzy na inwestycje na terenach prywatnych czy spółdzielczych. Na omawianym obszarze do gminy należy jeszcze jeden fragment gruntu, na którym chodnik także wymaga remontu. Pomiędzy obszarami miejskimi znajdują się jednak tereny spółdzielcze i dopiero ich uporządkowanie umożliwia kontynuację remontu przez miasto, o czym właściciel został poinformowany. Ponadto miasto (Rybnickie Służby Komunalne) zwróciło się do właściciela z propozycją, że może wykonać odpłatnie remont na jego gruncie, jednak propozycja ta pozostała bez odzewu.

 

 

Komentarze

Dodaj komentarz