Kuria odwołała księdza Wojciecha Grzesiaka z funkcji kapelana w szpitalu wojewódzkim, zażądała też, by zaniechał misji medycznej do Paragwaju pod groźbą suspensy!
Ksiądz Wojciech Grzesiak został odwołany z funkcji kapelana Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju. Kuria chciała go przenieść na stanowisko wikariusza do Czerwionki-Leszczyn, ale on nie przyjął dekretu biskupa, bo, jak tłumaczy, nie mógłby kontynuować misji medycznej w Paragwaju, którą organizuje od paru lat. Poprosił o urlop, by móc ją kontynuować. Urlop dostał, ale w poniedziałek otrzymał pismo od biskupa, że ma się też wycofać z misji. Inaczej grozi mu suspensa, czyli de facto zawieszenie w prawach księdza! – Czuję się zapędzony w kozi róg, nie wiem, co dalej – przyznaje kapłan.
Poprosił o roczny urlop zdrowotny. Zamieszkał u rodziców w Jankowicach, w tamtejszym kościele będzie odprawiał msze. – Będę też pomagał w innych miejscach. W szpitalu pozostaję jako sanitariusz oddziału anestezjologii i intensywnej terapii oraz koordynator misji medycznej do Paragwaju, z tego nie zrezygnuję – zapowiada. Tymczasem w szpitalu zawrzało. Od poniedziałku pracownicy i pacjenci oraz ludzie, którzy przychodzili do kaplicy, podpisują się w obronie księdza. – Znam go od lat, bywałam na jego mszach, bo mówił od serca, to bardzo dobry człowiek – mówi nam Barbara Lubartowicz, wolontariuszka w jastrzębskim hospicjum.
Wierni napisali też list do arcybiskupa Wiktora Skworca z prośbą o zmianę decyzji. – Ksiądz jak nikt inny potrafi przywrócić wiarę w człowieka. Ludzie przychodzili do kaplicy specjalnie na jego msze, choć każdy ma swoją parafię. Ja przychodzę z całą rodziną, z całą ulicą można powiedzieć. To, co się stało, wielka niesprawiedliwość – uważa Sylwia Szulc z ulicy Dworcowej. Grażyna Kuczera, dyrektorka szpitala, podkreśla, że z księdzem Grzesiakiem współpracowało się bardzo dobrze. – Był kapelanem chorych, ale również wszystkich pracowników. Każda rozmowa z nim napełniała nadzieją, radością, przez te wszystkie lata jego posługi w szpitalu nie usłyszałam na niego ani jednej skargi, wręcz przeciwnie – zapewnia nas dyrektorka. Ksiądz Grzesiak dawał ślubu jej córce, chrzcił jej wnuka.
Ksiądz Wojciech Grzesiak służył w kaplicy z drugim kapłanem, który w poniedziałek nie chciał z nami oficjalnie rozmawiać i odesłał do kurii. Kiedy w końcu zaprosił nas na chwilę do zakrystii, tłumaczył, że ksiądz Grzesiak miał pewne problemy z posłuszeństwem wobec biskupa. Ksiądz Grzesiak nie ukrywa żalu. – Ślubowałem posłuszeństwo, ale nie ślubowałem bezmyślności! Wola przełożonych powinna być rozumna. Jak się nie buntować, kiedy w Kościele katolickim działasz dla ubogich. Wszyscy pomagają otwartym sercem, pieniędzmi, czym tylko mogą, a twój biskup, którego co dzień wymieniasz w czasie mszy, mówi: stop – uważa ksiądz Wojciech Grzesiak.
Nie wyobraża sobie życia bez misji. – My tam mamy ośrodek zdrowia, zaczynamy budować centrum leczenia ran i odleżyn dla ubogich. W tym roku ponad 1200 ludzi otrzymało pomoc medyczną! W lutym mamy przywieźć do Polski trzyletnią Blankę, która ma naczyniaka i przejdzie tu operację. Czy można to zostawić? – pyta retorycznie. Czy wyobraża sobie życie bez kapłaństwa? – Ostatnie doświadczenia oswajają mnie z myślą, że może tak być – mówi. Ksiądz Wojciech Grzesiak jest kapłanem od 2003 roku. Kapelanem w szpitalu był 8,5 roku.
Poprosiliśmy archidiecezję katowicką o komentarz w tej sprawie. Czekamy na odpowiedź.
Komentarze