Tak Mateusz może wyglądać obecnie, jeśli oczywiście żyje / Materiały prasowe
Tak Mateusz może wyglądać obecnie, jeśli oczywiście żyje / Materiały prasowe

 

W sprawie nie pojawiły się żadne nowe okoliczności, ale jest nowy sprzęt. Być może on pomoże w odnalezieniu ciała – mówią w prokuraturze okręgowej.

 

Biegły jeszcze raz spróbuje odnaleźć ciało Mateusza Domaradzkiego, który zaginął 11 lat temu. Prokuratura ustaliła, że został zamordowany. Skazano dwóch sprawców. Ciała chłopca jednak nie odnaleziono. Teraz biegły jeszcze raz przeszuka teren w dzielnicy Paruszowiec-Piaski. – W tej sprawie nie pojawiły się żadne nowe okoliczności. Po prostu jest nowy sprzęt, którym dziesięć lat temu nie dysponowano. I przy jego pomocy jeszcze raz spróbujemy odnaleźć ciało chłopca. Poszukiwania będą prowadzone na terenie dzielnicy Paruszowiec-Piaski, gdzie Mateusz zaginął – mówi nam Joanna Smorczewska, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Dokładnego terminu poszukiwań jeszcze nie ustalono. O sprawie nic na razie nie wie rybnicka policja.

Ciała szukał będzie biegły, który 11 lat temu był w grupie GOPR-owców, szukających ciała Mateusza. Wtedy się nie udało. – Teraz też nie wiemy, czy się uda. Leśnicy mówili, że ciało mogły wykopać dziki i wówczas możemy niczego nie znaleźć – mówi prokurator Joanna Smorczewska. Policja nadal traktuje Mateusza jako zaginionego. Zdjęcie zakładające progresje wiekową chłopca nadal widnieje na stronie internetowej śląskiej policji. Rodzice Mateusza też wierzą, że chłopiec żyje. – To prawo matki, nie będziemy tego komentować – ucina prokurator. Twierdzi, że wyjaśnienie sprawy, ustalenie i skazanie sprawców to duży sukces organów ścigania. – Mało jest spraw, kiedy sprawcy zostają skazani bez odnalezienia ciała – podkreśla.

Mateusz Domaradzki zaginął 6 lutego 2006 roku. Miał wtedy osiem lat, wyszedł na sanki. Akcja poszukiwawcza trwała wiele miesięcy. Była w nią zaangażowana rodzina, pomagali mieszkańcy Rybnika, detektywi. Korzystano nawet z usług jasnowidzów. Niestety, nic to nie dało. W pobliżu górki, na której zjeżdżał, znaleziono tylko szalik chłopca. – Sprawa Mateusza była jedną z najtrudniejszych. Chłopiec zaginął zimą. Przyjeżdżałam do pracy i ruszałam w rejon Paruszowca-Piasków. Były tu wszystkie media, wszyscy chcieli natychmiast wszystko wiedzieć. Poszukiwania trwały bardzo długo. Sprawa nigdy jednoznacznie nie wyjaśniono. Nigdy nie znaleziono ani chłopca, ani jego ciała. W tej sprawie byłam również pośrednikiem między policją a rodziną Mateusza – tak w 2015 roku wspominała sprawę Aleksandra Nowara, była rzeczniczka rybnickiej policji.

Kilka tygodni po zaginięciu ośmiolatka rybnicka policja zatrzymała dwóch podejrzanych, którym postawiono zarzut brutalnego gwałtu i zabójstwa chłopca. Byli to 21-letni Łukaszu N. i 25-letni Tomasz Z. Mieli już na sumieniu inne przestępstwa seksualne przeciwko nieletnim. Są lekko upośledzeni umysłowo. Podczas pierwszych przesłuchań przyznali się, ale nie byli w stanie wskazać miejsca ukrycia ciała, bo w chwili zbrodni byli zbyt pijani. Potem wycofali jednak wcześniejsze zeznania. Z uwagi na drastyczne okoliczności proces toczył się z wyłączeniem jawności. W 2008 roku sąd uznał ich za winnych. Mężczyźni najpierw mieli zgwałcić ośmioletniego Mateusza, a następnie pobić i doprowadzili do jego śmierci. Dostali po 25 lat więzienia.

Jeśli ciało Mateusza nie zostanie odnalezione, procedura poszukiwawcza zakończy się w 2025 roku. Dziesięć lat po dacie, w której chłopiec osiągnąłby pełnoletność.

1

Komentarze

  • tyl w tej sprawie 05 stycznia 2017 23:39wiosna 2016 za sanepidem rybniku tama gdzie skaczą na rowerach w lasku leżała czaszka i kości ramion górnych tak wyglądało to na mała czaszkę dziecka żebym się niemylil przeraziłem się trochę TYLE BYM POMOGL

Dodaj komentarz