22 maja 2016, pechowy wyścig. Od lewej: Woryna, Rempała i Chmiel / ARC
22 maja 2016, pechowy wyścig. Od lewej: Woryna, Rempała i Chmiel / ARC

 

Do tragedii doszło 22 maja 2016 roku na torze przy ul. Gliwickiej w Rybniku. W drugim wyścigu meczu PGE Ekstraligi ROW – Unia Tarnów upadł Krystian Rempała z Unii i uderzył głową o tor. Chwilę wcześniej spadł mu kask.

 

 

Krystian Rempała tydzień walczył o życie w jastrzębskim szpitalu. W wyniku rozległych obrażeń głowy zmarł 28 maja. – Przyjęto, że wypadek zdarzył się w ramach tzw. ryzyka sportowego, które wyklucza odpowiedzialność karną - mówi prokurator Karina Kakala z Prokuratury Rejonowej w Rybniku. – Jako pierwszy mówiłem, że Krystian w tym wyścigu miał nie zapięty kask. I to była przyczyna jego śmierci – mówi Krzysztof Mrozek, prezes ROW Rybnik SA.

Słowa Mrozka potwierdzają ustalenia prokuratury, które opierają się m.in. opiniach biegłych z zakresu sportu żużlowego, medycyny sportowej i zeznaniach świadków. Jednak ojciec zawodnika zapowiadał już w mediach, że sprawa będzie miała ciąg dalszy. Wygląda więc na to, że zaskarży decyzję prokuratury do sądu rejonowego. Jacek Rempała powtarza, że syn miał zapięty kask, a winnym zdarzenia był m.in. niewłaściwie przygotowany rybnicki tor. Sporo do zarzucenia ma także uczestniczącemu w wypadku Kacprowi Worynie, żużlowcowi ROW Rybnik...

– Nie twórzmy nowej historii. Rodzina Rempałów szuka teraz winnych. Przykro mi to mówić, ale winnych powinni poszukać u siebie – mówi Krzysztof Mrozek.

Więcej na ten temat w papierowym wydaniu "Nowin".

 

6

Komentarze

  • Zbigniew Marcol Do Papilon 03 lutego 2017 19:38Będę się upierał, że podobnych wypadków jest jednak stosunkowo niewiele, ale to kwestia poboczna. A co do zachowania rodziny Krystiana, to wydaje mi się, że czasem pewne komentarze i zarzuty, zwłaszcza ze strony osób przeżywających życiową tragedię, można zwyczajnie zignorować.Nie zawsze trzeba postępować w myśl zasady "oko za oko, ząb za ząb".
  • Papilon Do Zbigniew Marcol 02 lutego 2017 09:23Proszę mi wierzyć, że takich wypadków jest bardzo wiele. Jako przykład podam choćby kolizję Tomasza Golloba i Taia Woffindena sprzed trzech czy czterech lat. Wyglądała bardzo podobnie - Tai nie opanował motocykla i wjechał w Tomasza, który bardzo mocno uderzył głową o tor. Jednak miał na głowie zapięty kask i skończyło się "tylko" utratą przytomności i obrażeniami kręgów szyjnych. Wtedy nikt nie chciał linczować Taia za to zdarzenie, jak teraz robi rodzina Rempałów z Kacprem. Bo to jest żużel, sport wysokiego ryzyka, na torze mogą stać się rzeczy, które trudno przewidzieć. Proszę rzucić na przykład okiem na wyścig z 2012 roku i wypadek Damiana Balińskiego, którego motocykl uderzył w Karola Ząbika. https://www.youtube.com/watch?v=caE5Qbbtsjg
  • Zbigniew Marcol Odpowiedź na 02 lutego 2017 08:38Panie Papilon, też chodzę na żużel choć może nieco krócej niż Pan, ale moim zdaniem takich akurat wypadków, gdzie jeden zawodnik z taką siłą uderza w drugiego, który zupełnie niczego się nie spodziewa wcale nie zdarza się, aż tak dużo. A tak w ogóle to trudno oddzielić te dwie sprawy, bo gdyby nie doszło do kolizji K. Rempała z odpiętym kaskiem dojechałby cały i zdrowy do mety.
  • Papilon krótko 02 lutego 2017 08:29Panie Zbigniewie, proszę oddzielić dwie rzeczy: upadek Rempały i przyczynę jego śmierci, bo to drugie badała prokuratura. Upadek spowodował Woryna, co zresztą podkreślił swoją decyzją sędzia zawodów, wykluczając go z powtórki wyścigu. Jednak śmierć Krystiana nastąpiła ze względy na zaniedbanie z zapięciem kasku. I to jest fakt! Prawda jest taka, że chodząc na żużel od niemal 35 lat, takich kolizji jak ta widziałem wiele. Tylko ta skończyła się obrażeniami głowy, które spowodowały zgon.
  • Zbigniew Marcol Nazywajmy rzeczy po imieniu 01 lutego 2017 22:44To, co czytam wygląda mi niestety na wywracanie kota ogonem. K.Woryna nie był uczestnikiem wypadku tylko jego sprawcą, to on wjechał w Rempałę, co widziało jakieś 10 tys. osób obecnych na stadionie. Niezapięty kask tylko spotęgował obrażenia. Pisanie o tym, że Rempała "upadł na tor" nie oddaje faktycznego przebiegu zdarzeń. Nie ma mowy o umyślnej winie Woryny, ale nie traktujmy go też, jakby w ogóle nie miał z tym nieszczęściem nic wspólnego. Trudno dziwić się zrozpaczonemu ojcu, który widzi, jak coraz więcej osób twierdzi, że jego ś.p. syn to właściwie zabił się sam.
  • kloud Słuszna decyzja 01 lutego 2017 20:28Nic lepszego w tej sprawie pani prokurator zrobić nie mogła. A Rempały niech dalej robią swój cyrk, który coraz bardziej przypomina komisję Macierewicza...

Dodaj komentarz