Kierowcy czekający przed kopalnią są zmarznięci i sfrustorowani / Dominik Gajda
Kierowcy czekający przed kopalnią są zmarznięci i sfrustorowani / Dominik Gajda

 

Czy to nie dziwne, że mieszkając na Śląsku, tuż za płotem kopalni czekamy w kolejkach? – pytają przewoźnicy. W PGG odpowiadają, że problemy są sezonowe.

 

Problem wraca jak bumerang w każdym sezonie grzewczym. Chodzi o kolejki po węgiel. W tej sprawie zadzwonił do nas przewoźnik indywidualny z Rybnika. – Przecież mieszkamy na Śląsku, węgiel mamy w zasięgu ręki, a całymi dniami czekamy w długiej kolejce, niczym nasi dziadkowie. Na dodatek jest środek zimy – narzekał. Dodał, że odkąd pamięta, kolejki zawsze były. Czekało się na węgiel po wojnie, czekało się za Gierka, czeka się i teraz. – A mamy XXI wiek, komputery, ale nie przy organizacji sprzedaży węgla. Czy to nie upokarzające, że tak stoimy tu po kilka dni? – dodał.

Przypomnijmy, że o problemie pisaliśmy już we wrześniu ubiegłego roku. – Węgla nie ma i nie można się porozumieć z biurem obsługi klienta! Nie wiadomo, dlaczego ograniczają sprzedaż dla indywidualnych odbiorców. Tłumaczą, że muszą wywiązać się z umów podpisanych w zeszłym roku i z tego, co nam wiadomo, węgiel idzie głównie na składy opałowe, a my czekamy bez końca! – oburzał się we wrześniu kierowca z Rydułtów. Dodał, że dla gotówkowych, indywidualnych odbiorców są wyznaczone limity na dobę, co znacznie wydłuża czas czekania. – Ja będę tu czekał trzy dni! A ponoć kopalnie ponoć walczą o zbyt i o klientów, żeby zarobić jak najwięcej – narzekał przewoźnik.

W poniedziałek rano pojechaliśmy przed kopalnię Chwałowice. W kolejce stało kilkadziesiąt ciężarówek. – Przyjechałem tutaj rano, jestem piąty, ale po miał, więc nie trzeba tak długo stać – mówi nam kierowca z Łazisk. Są jednak tacy, którzy czekali od piątku. Narzekają na brak poczekalni. – Najgorzej jest w siarczyste mrozy. Przyjedziesz o 4 rano, czekasz do godziny 6.30, wymarzniesz. Potem trzeba odchorować – mówią kierowcy. – Przyjechałem po groszek 5-25, ten niby ekologiczny, to nim każą palić. Moje auto stoi tu od soboty. Ja byłem w domu. Ale jak chcę zostawić auto, to musi po mnie żona przyjechać, potem znów mnie przywieźć, to jest 60 km we dwie strony. A jak się nie załaduję w tym dniu, to następne 60 km mam zrobione – mówi Reinhold Czerny z Raciborza.

– Na wszystko są limity, na węgiel, na miały. Wożę węgiel od 25 lat. Myślałem, że lepiej będzie za rządów PiS, a jest gorzej. To by trzeba wrócić do komuny, wtedy też tak było. Na kopalniach nic się nie zmienia. Jedna ekipa odejdzie, przyjdzie następna. Zaś coś nowego, głupszego wymyślą – dodaje pan Reinhold. Kierowcy alarmują, że już teraz są kłopoty z zaopatrzeniem. – Węgla nie ma, groszku nie ma, a jak jeszcze ograniczą sprzedaż mułów i flotów, to tutaj będzie sajgon – uważają kierowcy.

W Polskiej Grupie Górniczej podkreślają, że system jest wydolny, węgla nie zabraknie, a dla nich ważny jest każdy klient. I żadnego nie chcieliby skazywać na czekanie, ale przyszła sroga zima, jakiej nie mieliśmy od paru lat, w związku z czym znacznie wzrósł popyt. W części składów opałowych zrobili mniejsze zapasy, sądząc, że to wystarczy, niestety pogoda zweryfikowała ich plany. To samo dotyczy części odbiorców indywidualnych, bo wielu odkłada zakup na ostatnią chwilę albo kupuje na raty, a kolejną partię zamawia wtedy, jak piwnica zaczyna świecić pustkami.

– Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie każdego stać na to, żeby naraz, w czerwcu czy lipcu, kupić tyle opału, by starczyło na całą zimę. Kolejny powód jest taki, że węgiel z ROW ma powodzenie, bo jest dobry. Jeszcze nie mieliśmy sygnałów, żeby ktoś czekał na węgiel np. z kopalni Bolesław Śmiały, ale w przypadku Jankowic czy Chwałowic już tak. W pierwszej kolejności musimy obsłużyć jednak kontrakty długoterminowe, dla energetyki, z których trzeba się z nich wywiązać. Dodam, że kopalnie fedrują zgodnie z planem, przypadki zmiany planów spowodowane warunkami geologicznym zdarzają się sporadycznie, na zwałach leżą tylko zapasy strategiczne, a w związku z tą sytuacją całą produkcję węgla sprzedajemy na bieżąco – wyjaśnia Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.

I przypomina, że koncern z myślą właśnie o odbiorcach indywidualnych jesienią uruchomił sklep internetowy. – Przepraszamy klientów za wszelkie utrudnienia, rozumiemy ich zdenerwowanie i bardzo nam przykro, że muszą czekać. Dokładamy starań, aby sprzedaż odbywała się terminowo i bez zakłóceń. I zapewniamy, że obecne problemy są przejściowe, bo to sprawa sezonowa. W marcu kolejek już nie będzie, a w kwietniu wszyscy o nich zapomną – przekonuje Tomasz Głogowski.

 

100 tysięcy ton ostatnio wyniosło łącznie dobowe wydobycie kopalń Polskiej Grupy Górniczej. Wszystko schodzi na bieżąco – podaje Tomasz Głogowski

 

1

Komentarze

  • Mieczyslaw Aadamczyk Za komune też tak było 01 maja 2017 16:14Za komune też tak było gdzie ta demokracja

Dodaj komentarz