W ubiegłym tygodniu europejski świat w zdumienie wprawiła wypowiedź wicepremiera, ministra finansów i rozwoju Mateusza Morawieckiego, który w wywiadzie udzielonemu brytyjskiemu dziennikarzowi pracującemu dla "Deutsche Welle" zaplątał się i stwierdził, że nie prawo jest najważniejsze tylko sprawiedliwość. A na potwierdzenie swojej tezy przywołał Trzecią Rzeszę, będącą dla historyków oczywistym państwem bezprawia. Wicepremier zapomniał, że żyje w demokratycznym kraju, a zagraniczni inwestorzy z uwagą śledzą wypowiedzi osób odpowiedzialnych za stwarzanie prawnych warunków przyjaznych dla biznesu.
Nieufność wobec naszego kraju budzą również słowa, jakie ostatnio usłyszała kanclerz Angela Merkel od posła Jarosława Kaczyńskiego, że Donaldowi Tuskowi grozi międzynarodowy nakaz aresztowania. Problem w tym, że w Europie nikt nie wierzy w teorię o zamachu smoleńskim. Po raz pierwszy zresztą w historii przewodniczący Rady Europejskiej nie ma poparcia własnego rządu.
Oliwy do ognia dolali w Monachium na corocznej Konferencji Bezpieczeństwa ministrowie obrony i spraw zagranicznych. Antoni Macierewicz stawia katastrofę smoleńską na równi z wojną w Gruzji i na Ukrainie, a minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski musi przełknąć gorzką pigułkę upominany, że w Polsce nie przestrzega się prawa i Konstytucji.
Z kolei w kraju przedsiębiorcy, którzy zwracają się o zwrot podatku VAT mają często kontrole, bo państwu brakuje pieniędzy na jego wypłatę, a zapowiedziano przecież większą ściągalność tego podatku. Prawdziwa perełka pojawi się wiosną, kiedy to mają obowiązywać regulacje o przymusowych zarządach w spółkach i konfiskowaniu majątków firm, jeżeli padnie na nie cień podejrzenia. Problem w tym, że decyzję podejmie prokurator już na etapie śledztwa, a nie na podstawie wyroku Sądu. Proces może ciągnąć się latami, oskarżenie może okazać się niesłuszne, ale firma splajtuje.
Kilka dni temu telewizja ponownie wyemitowała film "Układ zamknięty", który przypomniał, w jaki sposób można zrujnować uczciwych Polaków na podstawie niesłusznych pomówień. Każda władza musi stwarzać warunki przyjazne dla prowadzenia biznesu. Filozofia podejrzliwości nie sprzyja inwestycjom i rozwojowi małych i średnich, często rodzinnych firm, które odpowiadają w Polsce za ponad 50 procent dochodu narodowego i zatrudniają blisko 2/3 aktywnych zawodowo Polaków. Przedsiębiorca to nie przestępca.
Komentarze