Co 7 minut z powodu rozbiórki hałdy Szarlota ulicami pojedzie kolejny tir z kamieniem! Wyobrażacie sobie taki scenariusz? Z początkiem przyszłego tygodnia ruszają kolejne negocjacje w tej sprawie.
Ludzie w Rydułtowach i okolicy są przerażeni zapowiadaną rozbiórką części hałdy Szarlota, chociaż może jeszcze nie wszyscy do końca zdają sobie sprawę, z czym się to wiąże. – Krótko mówiąc, szykują nam prawdziwe piekło na ziemi. Kurz, korki i popękane domy. Jestem przerażona i uważam, że powinniśmy protestować aż do skutku, aby nie dopuścić do takiej katastrofy – mówi Anna z ulicy Narutowicza.
Mieszkańcy są zdesperowani. Chcą chronić jako taki spokój, który im pozostał, chcą protestować, nagłośnić sprawę w ogólnopolskiej telewizji. – Czy w jakimś innym kraju w Unii Europejskiej pomiędzy domami, wąską drogą, mogłyby pędzić tiry z kamieniem? Kto to wytrzyma? – pyta jeden z mieszkańców ulicy Narutowicza. Akurat ludzie mieszkający przy tej drodze (dojazdowej do drugiej bramy kopalni), sporo już przeszli, jeśli chodzi o transport ciężki. W przeszłości nieraz protestowali, problem wiele razy nagłaśniano w mediach. Teraz czeka ich powtórka, tyle że w zwielokrotnionej formie!
– Trudno się dziwić, że mieszkańcy obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Te drogi nie są przecież przystosowane do ciężkiego transportu. Rozbiórka części hałdy wiąże się też z dużym zapyleniem, hałasem i brakiem bezpieczeństwa dla pieszych – uważa radny Franciszek Panic. Miasto, które, jak się okazuje, nie jest nawet stroną w tej dramatycznej dla gminy sytuacji, uwija się, aby zdążyć jeszcze zapobiec prawdziwej katastrofie. – Przyjęty do realizacji proces odzysku spowoduje przedostawanie się do atmosfery olbrzymiej ilości gazów (gaszenie) oraz pyłów (kruszenie, przenoszenie, załadunek, transport) – pisze burmistrz Kornelia Newy do marszałka województwa.
Mało tego, "gdyby prognozy okazały się słuszne i transport przybrał formę przyjętą w prognozach, zostanie sparaliżowany ruch w całym mieście oraz w jego okolicach"! To oznacza dramatyczne korki na drogach regionu. "Podkreślić należy, iż transport możliwy jest wyłącznie jednym z dwóch wyjazdów z kopalni. Będzie to więc wyjazd przez ulicę Narutowicza (wspomnianą już z uwagi na uciążliwości dla mieszkańców kilkanaście lat temu) bądź przez ulicę Leona i centrum. Żadna z tych tras nie jest przystosowana do transportu ciężkiego, a tak duża ilość taboru bardzo szybkie zniszczy nasze drogi" – pisze dalej burmistrz Newy.
Podkreśla też, że nie ma żadnej gwarancji na to, iż sytuacja jaka miała miejsce na hałdzie Wrzosy nie powtórzy się i teraz. – Zapewnienia ze strony zleceniodawcy, jak i firmy wykonującej były identyczne, jak teraz. Człowiek jednak nie zawsze potrafi poradzić sobie z siłami natury. Tym razem jednak zabudowania są znacznie bliżej położone niż w przypadku hałdy Wrzosy. Drogi transportu są również znacznie trudniejsze – argumentuje Kornelia Newy.
Jej zdaniem, w przypadkach kryzysowych wykonawca nie będzie posiadał wystarczających sił i środków, aby zapobiec katastrofie ekologicznej. "Nie będzie w stanie jej zniwelować żadna służba działająca w naszym kraju. Dlatego przestrzegamy przeciwko wprowadzeniu w życie decyzji marszałka województwa i starosty powiatu" – przekonuje burmistrz Rydułtów.
Senator Adam Gawęda, który został poproszony o poprowadzenie wyjątkowo trudnych mediacji, mówi, że rozwiązaniem sporu będzie bardzo trudne. – Podczas pierwszego spotkania w poniedziałek sporządzono protokół rozbieżności. Na kolejnym spotkaniu w przyszłym tygodniu podejmę próbę porozumienia – powiedział nam parlamentarzysta. Czy jest nadzieja, że do rozbiórki części hałdy w zapowiadany sposób jednak nie dojdzie? – Ja takiego światełka na razie nie widzę. Być może coś się zmieni – odpowiedział senator Gawęda.
Więcej na ten temat w "Nowinach".
Komentarze