Komisariat Policji w Rybniku-Boguszowicach / Tomasz Świstowski
Komisariat Policji w Rybniku-Boguszowicach / Tomasz Świstowski

43-latek zgłosił policjantom kradzież auta. Kiedy jednak ci przyjechali na miejsce, okazało się, że jastrzębianin chciał tylko… żeby policjanci podwieźli go na komisariat, bo chciał porozmawiać z dzielnicowym. Całą historyjkę wymyślił po to, żeby mieć pretekst do ich wezwania. Badanie alkomatem dało wynik 2,5 promila alkoholu! Bezpodstawne wezwanie policjantów na interwencję skończyło się dla niego skierowaniem do sądu wniosku o ukaranie. Za to wykroczenie grozi mu kara aresztu, ograniczenia wolności lub wysoka grzywna. – Trudno określić, czy takie interwencje, w których wezwanie jest bezpodstawne, są czymś częstym, ale muszę przyznać, że takie coś się zdarza – mówi st. sierż. Anna Karkoszka z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku.

Na tym jednak nie koniec, bowiem delikwent w rozmowie z dzielnicowym przyznał się do okoliczności całej sprawy. Mianowicie kilka godzin wcześniej naszedł mieszkanie swojej byłej żony, której zrobił awanturę. Kiedy ta wezwała policję, zaczął uciekać, ale tak się zdenerwował, że chciał wrócić do byłej żony i zrobić jej krzywdę. Przemyślał jednak swoje plany i postanowił zgłosić się na komisariat. A że miał do niego daleko, wymyślił historyjkę z kradzieżą! Na komisariacie pojawiła się też była żona jastrzębianina ze swoim znajomym, z którym razem złożyli zawiadomienie w sprawie kierowania gróźb karalnych. Za to przestępstwo grożą 2 lata więzienia. 43-latek został więc zatrzymany i usłyszał zarzuty.

Komentarze

Dodaj komentarz