Diabeł leciał z wielką grą pod pachą, a gwarek czekał na niego spokojnie z kogutem pod pachą / Elżbieta Grymel
Diabeł leciał z wielką grą pod pachą, a gwarek czekał na niego spokojnie z kogutem pod pachą / Elżbieta Grymel

 

Pewne jest jedno: kopalnie z czasem uległy zalaniu. Czy Skarbnik i jego piekielny pomocnik mieli w tym swój udział, tego niestety nie wiadomo.

 

Początkowo duch podziemi, Skarbnik, o którym już swego czasu pisałam w tej rubryce, sprzyjał gwarkom kopiącym rudę ołowiu zwaną galeną. Zawierała ona znaczną domieszkę srebra i miasto Olkusz zaczęło się bogacić. Wtedy mieszczanie wpadli na pomysł, że postawią sobie okazały kościół. Niestety demon ów nie mógł się z tym pogodzić, bo jak by to wyglądało, żeby jego trud szedł na chwałę bożą? Postanowił więc po cichu szkodzić górnikom, ale tak, żeby oni się nie domyślili, że to jego sprawka. Na początek pozawalał kilka chodników, ale gwarkowie byli uparci i szybko naprawili szkody! Za jakiś czas Skarbnik i podległa mu sfora diabłów pozalewali co cenniejsze wyrobiska, ale wtedy w Olkuszu pojawił się młody górnik z Bytomia, który wiedział, co należy zrobić, żeby je osuszyć, więc i ta złośliwa psota Skarbnikowi się nie udała.

Od razu przebito kilka sztolni i woda sama spłynęła do pobliskiej rzeki Baby, a wyrobiska pozostały suche. Wtedy Skarbnik olkuski zrozumiał, że to nie przelewki i musi się wziąć ostro do pracy, bo inaczej zostanie przez gwarków wystrychnięty na dudka. Zwłaszcza że mury nowej świątyni już zaczynały się piąć ku niebu! Okazja do działania nadarzyła się sama – zabrakło kamienia na budowę kościoła. Wtedy podległy Skarbnikowi najbardziej cwany diabeł (według innej wersji legendy był to sam Skarbnik) przybrał postać eleganckiego kupca, który zobowiązał się dostarczyć budulec w jak najkrótszym czasie. Traf chciał, że budowniczym świątyni został ten sam sprytny górnik, który osuszył wcześniej kopalnie, zalane prze ducha podziemi i jego piekielnych pomocników..

Mimo że budowniczy kościoła był jeszcze dość młody, to z niejednego pieca chleb już w życiu swoim jadł, więc szybko domyślił się podstępu złego ducha, zwłaszcza że w pośpiechu przebieraniec zapomniał ukryć ogon. Budowniczy postawił więc warunek, że kamień ma być dostarczony jeszcze tej nocy, na co rzekomy kupiec od razu się zgodził, a potem. ledwo zapadły ciemności, skoczył na południe w stronę Karpat! Załadował na plecy wielgachną górę i uradowany pofrunął z nią do Olkusza, chcąc zrzucić potężny głaz na wznoszony kościół. Sprytny górnik domyślił się jednak, co się święci i postanowił diabła przechytrzyć. Kiedy ten wracał z górą do miasta z zamiarem zrzucenia jej w dół, gwarek budowniczy zaczaił się na przedmieściu. Ukrył się w krzakach z kogutem pod pachą. Wystarczył jeden ruch i przyduszony łokciem kurek zapiał dokładnie w tej samej chwili, kiedy diabeł przelatywał nad ich głową.

I co się wtedy stało? Otóż w powietrzu rozległ się wielki ryk, diabeł fiknął koziołka i spadł na ziemię, tłukąc sobie przy tym najszlachetniejszą część ciała, a ogromna skała potoczyła się w stronę kopalń, niszcząc wszystko, co napotkała na swojej drodze. Nazajutrz nastąpił sądny dzień! Kopalnie, które były podstawą bytu mieszczan, uległy całkowitej zagładzie, a dzielny budowniczy kościoła gdzieś zniknął! Ludzie potem różnie mówili na jego temat: jedni, że diabeł porwał go z zemsty do piekła, inni że gwarek sam wziął nogi za pas, obawiając się konsekwencji swojego czynu, a niektórzy sądzili, że spotkała go kara boska za pychę, ponieważ nie prosił Boga o pomoc, tylko sam chciał się rozprawić z siłą nieczystą. Czy była w tych bajaniach choć szczypta prawdy – niestety nie wiadomo!

Podobne opowieści, jak powyższa, dotyczyły także kopalń bytomskich, które rzekomo zostały zalane przez złego skarbnika zwanego Szarlejem, ale o tym napiszę niebawem.

Elżbieta Grymel

 

 

PS Olkusz – miasto Korony Królestwa Polskiego, lokowane pod koniec XIII wieku na prawie niemieckim. Wielu olkuszan piastowało wysokie urzędy na dworze monarchy. Na terenie Olkusza górnictwo kruszcowe rozwinęło się już we wczesnym średniowieczu. W XVI stuleciu w jednej z kamienic przy rynku znajdowała się mennica królewska. Już w wieku XV wyczerpały się powierzchniowe pokłady rudy zawierającej domieszki srebra i trzeba było bić sztolnie prowadzące w głąb ziemi. Miasto nawiedzały częste pożary. Kres świetności nastąpił w połowie XVIII wieku m. in. z powodu wyczerpania się zasobów rudy srebra oraz częściowego zalania i zamulenia sztolni. Znany jeszcze ciekawostkę dotycząca czasów potopu szwedzkiego. Otóż Szwedzi zabrali gwarków olkuskich do wykonania podkopów pod Jasną Górą (Częstochowa).

Komentarze

Dodaj komentarz