Michalina i Adam PIelczykowie z dziećmi / Iza Salamon
Michalina i Adam PIelczykowie z dziećmi / Iza Salamon

 

Adam Pielczyk odbierał poród swojego syna w samochodzie, na szczęście w samej końcówce wyręczył go lekarz z pogotowia.

 

To była noc pełna wrażeń, którą radlinianin będzie wspominał pewnie do końca życia. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, a syn Wojtuś pojawił się na tym świecie w poniedziałek, 29 maja, dziesięć minut po północy. – W niedzielną noc o godzinie 23.30, żonie odeszły wody, po chwili zaczęła odczuwać silne bóle. Mamy już dwie córki, Emilkę i Natalkę, i słyszałem od kolegów w pracy, że ten trzeci poród bywa nieraz bardzo szybki. Szybciutko więc obudziłem dziewczynki, spakowaliśmy się i chyba w 10 minut udało nam się wyruszyć – wspomina Adam Pielczyk z Radlina.

Odwiózł córki do teściów w Niewiadomiu i popędził z żoną do szpitala w Raciborzu (wcześniej córki przychodziły na świat w Rydułtowach, ale niestety nie ma już tam porodówki). – Gdzieś w połowie drogi żona powiedziała mi, żebym się zatrzymał, bo ona już rodzi. Co miałem robić? Była godzina 23.50. Przyspieszyłem i zadzwoniłem po karetkę, aby przyjechała na parking przy Auchan, bo to jedyne miejsce w Raciborzu, jakie znam, a sam zacząłem odbierać poród. Żona siedziała na przednim siedzeniu – wspomina pan Adam. Kiedy ratownicy dotarli na miejsce, on już trzymał główkę dziecka.

– Jestem bardzo szczęśliwy, że dotarli na czas i pomogli, bo inaczej nie wiem, co by się działo – mówi uradowany ojciec i za pośrednictwem "Nowin" dziękuję raciborskim ratownikom. Odbieranie porodu dla pana Adama to nie pierwszyzna, był przy narodzinach obu swoich córek Emilki i Natalki. Teraz też się już szykował przecinać pępowinę syna Wojtusia. Nie sądził jednak, że przyjdzie mu samemu odbierać poród. – Przeżyłem stres i w związku z tym zrezygnowałem z przecinania pępowiny – przyznaje ze uśmiechem.

Pani Michasia uśmiecha się ze zrozumieniem. Sama była w szoku, na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Po wszystkim oboje poczuli ulgę i radość. – Pytałem, czy wszystko w porządku, bałem się, żeby nie było żadnych komplikacji. Ale wszystko dobrze. W środę żona wyszła ze szpitala. Poród nie jest dla mnie żadną nowością, nie sądziłem jednak, że będę odbierał poród, a nie tylko obserwował narodziny. Tak to bym wezwał od razu pogotowie do domu – dodaje pan Adam.

 

 

3,3 kg ważył po urodzeniu maleńki Wojtuś. Po zmierzeniu okazało się, że ma 52 cm długości

 

Komentarze

Dodaj komentarz